Artykuły

Lublin walczy o kulturę

Lublin wśród pięciu najbardziej kulturalnych miast w Polsce! Jeszcze kilka lat temu nikt by w to nie uwierzył. Dostanie się do finału ESK to nasz gigantyczny sukces - pisze Małgorzata Szlachetka w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Do konkursu o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury wystartowaliśmy nieśmiało, długo wydawało się, że sami mieszkańcy Lublina nie wierzą, że się uda. Na początku ostrożnie o naszych szansach na tytuł mówili nawet ci, którzy kulturę w mieście tworzą. "Jeśli chcemy powalczyć o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury to jeszcze długa i ciężka praca przed nami", "Trudno mi ocenić szanse Lublina w walce o tytuł miasta europejskiego", "Walka o ten prestiżowy tytuł Europejskiej Stolicy Kultury nie jest łatwa. Jednak ja wierzę w siłę marzeń." - to cytaty z sondy wśród lubelskich artystów i animatorów kultury, którą "Gazeta" przeprowadziła w 2008 roku.

Na szczęście szybko okazało się, że Lublin ma potencjał i nie mamy się czego wstydzić. Są też sukcesy, których inni mogą nam tylko pozazdrościć.

Ta noc do innych jest niepodobna

Czerwcowe Noce Kultury stały się już naszą piękną "świecką tradycją" (przypominamy nieśmiało, że cztery lata temu właśnie w redakcji "Gazety" namawialiśmy szefów instytucji kulturalnych, żeby wspólnie zrobić taką imprezę w Lublinie).

Pomysł chwycił i to jak! Lubelskie Noce Kultury to ewenement, czymś takim nie może się pochwalić żadne miasto w Polsce. Co roku dzieje się więcej i więcej. Noc Kultury to ogromny zastrzyk pozytywnej energii. W programie tegorocznej edycji imprezy znalazło się ponad 60 koncertów, trzydzieści kilka spektakli i 45 wystaw! I to wszystko było do zobaczenia w ciągu kilkunastu godzin.

W trakcie Nocy Kultury w Lublinie dzieją się rzeczy magiczne: jak w Bramie Krakowskiej zaczyna grać DJ to wiadomo, że zaraz do jego muzyki będzie tańczyć kilkadziesiąt osób. I nikogo nie zdziwi wystawa zorganizowana... w miejskim szalecie, czy to, że nagle na schodach ratusza wyrośnie trawa.

Co jeszcze kojarzy się z Nocą Kultury? Tłumy, tłumy, tłumy - na ulicach, w galeriach i w knajpach. Ale to tłumy niesione pozytywną energią tego, co dzieje się wokół nich.

Karnawał, jakiego jeszcze nie było

Carnaval Sztuk-Mistrzów 2010 - nie będzie przesadą stwierdzenie, że żyło nim całe miasto. Kuglarzy z całego świata można było spotkać prawie na każdym kroku. Artyści chodzili po linach rozwieszonych między kamienicami Starego Miasta, grali pod cyrkowym namiotem i na miejskich placach. I nagle okazało się, że wszyscy w Lublinie są zagorzałymi fanami cyrku i z entuzjazmem oklaskują nawet najbardziej skromne występy. Tłumy były na wszystkich spektaklach, nawet, jeśli zaczynały się koło północy.

Mistrzowski Cirque Baroque z Francji nas zahipnotyzował, ale frekwencyjnym sukcesem okazały się dwa występy szwedzkiego Burnt Out Punks. Było żonglowanie płonącymi pochodniami, głośne wybuchy, a nawet (o zgrozo!) - uśmiercenie uroczego, pluszowego króliczka za pomocą kosiarki. A wszystko w połączeniu z absurdalnym humorem. Efekt? Szał publiczności jak na rockowych koncertach.

W Lublinie znowu poczuliśmy, jakiego kopa może dać kultura.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji