Miłość na migi
Po siedmiu latach przerwy teatr Ateneum wznowił sztukę "Dzieci mniejszego boga". Przedstawienie niezwykłe, gdyż grane w dwóch językach jednocześnie: w języku polskim i w języku migowym. Rzecz w Polsce osobliwa, utarło się bowiem przekonanie, że teatr nie jest miejscem dla głuchych; inwalidzi słuchu mogą oglądać pantomimę, ale nie sztukę teatralną, w dodatku w prawdziwym teatrze, a nie w świetlicy Związku Głuchych przy okazji jakiegoś święta niepełnosprawnych. Tymczasem okazuje się, że możliwe jest wystawienie sztuki integracyjnej, którą obejrzeć mogą zarówno widzowie słyszący, jak i całkiem głusi. Aktorzy bowiem mówią i migają jednocześnie, ponadto z boku sceny przez cały czas siedzi tłumacz, który na język migowy przekłada niezbędne kwestie.
Akcja rozgrywa się w szkole dla głuchych, do której przybywa nowy nauczyciel mowy (Krzysztof Kolberger). Jego zadaniem jest nauczyć młodych ludzi mówienia oraz czytania z ust rozmówców. Okazuje się jednak, że nie wszyscy chcą podjąć naukę, gdyż posługiwanie się głosem, którego się nie słyszy, jest trudne, pracochłonne i nie zawsze udane. Przekonać się o tym mogła główna bohaterka Sara (Maria Ciunelis), która na własnej skórze doświadczyła kpin i złośliwości słyszących kolegów, wyśmiewających jej ułomną wymowę. Zraniona i upokorzona Sara na zawsze postanowiła zamknąć się w świecie ciszy. Dlatego wybrała szkołę dla głuchych, gdzie jako sprzątaczka zarabia na utrzymanie. Wzgardzona przez matkę jako niedorozwinięta żyje w całkowitej izolacji od świata ludzi słyszących, nienawidząc ich i zazdroszcząc im jednocześnie. Na nowego nauczyciela reaguje agresywnie; nie chce się uczyć ani wymowy, ani czytania z ust. Jednak nauczyciel nie poddaje się. Zabiera Sarę do restauracji, postanawia życzliwością przełamać jej opór. Wkrótce między głuchoniemą dziewczyną a nauczycielem rodzi się miłość, która, jak wiadomo, łamie wszelkie bariery. Zakochani pobierają się, jednak happy end nie następuje. Okazuje się, że postawa Sary obrażonej na wszystkich słyszących jest na dłuższą metę nie do zniesienia. Bowiem Sara jest jak dziecko które chowa głowę pod kołdrę i udaje, że go wcale nie ma. Jednak rzeczywistość nie daje się tak łatwo zignorować; Sara zostaje wciągnięta w akcję protestacyjną głuchych domagających się równych praw w społeczeństwie, zwłaszcza prawa do pracy. Z pomocą kochającego męża i przyjaciół godzi się w końcu ze światem i wybacza słyszącym, że nie są głusi.
W sztuce często powtarzają się słowa, że głusi to nie znaczy niedorozwinięci czy głupi. Że to zupełnie normalni ludzie, tyle że nie słyszą, Dlatego nie chcą, aby użalano się nad nimi i traktowano ich w sposób infantylny. I nie tyle przeżywają swoją głuchotę, co reakcję na nią ludzi słyszących: pogardę, kpiny, a nawet lęk przed innością.
Słowa uznania należą się Marii Ciunelis, która w ciągu całego spektaklu nie wypowiada ani jednego słowa. Znakomicie posługuje się językiem migowym, a także językiem ciała, mimiką, gestem. Tworzy postać tak sugestywną, że wielu widzów zastanawia się, czy aktorka nie jest naprawdę osobą głuchoniemą.
Mniej przekonujący jest Krzysztof Kolberger w roli nauczyciela. Nieco razi brak autentyzmu, kiedy wolno i dość monotonnie przekłada niemal wszystkie migane wypowiedzi Sary; widać w tym zabiegu ukierunkowanie na publiczność. Raczej mało prawdopodobne jest, aby mąż głośno tłumaczył na słowa gesty żony; zapewne oboje rozmawialiby na migi. Jednak z przyczyn technicznych takiego przedstawienia nie mogliby oglądać widzowie nie znający języka migowego.
Agnieszka Warchulska grająca niesłyszącą Lidię, zakochaną w przystojnym nauczycielu, i Tomasz Kozłowicz, głuchy organizator akcji protestacyjnej, tworzą postacie przekonujące, żywe. Warchulskiej i Kozłowiczowi wiele czasu i pracy zajęło nie tylko nauczenie się języka migowego, ale także wypracowanie sposobu, w jaki ludzie głusi mówią; nie słysząc własnego głosu nie mogą go kontrolować, toteż dźwięki są w specyficzny sposób deformowane, brzmią inaczej. Znakomite przygotowanie warsztatowe aktorów jest owocem obserwacji poczynionych w ośrodku głuchych. I za solidne przygotowanie do roli aktorom należą się brawa.