Artykuły

Marchwburgery w koszyku Czerwonego Kapturka

"Czerwony Kapturek" w reż. Marka Ciunela w Teatrze Pinokio w Łodzi. Pisze Marta Olejniczak w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Na afiszu Teatru Lalki i Aktora "Pinokio" pojawiła się znana bajka. Jej tytułowa bohaterka nosi w spektaklu królicze uszy.

"Nie mruczek, nie Burek, nie jeż, nie ptak - Czerwony Kapturek - to ja zwę się tak". Na chwilę przed rozpoczęciem przedstawienia rodzice podśpiewywali pod nosem fragment piosenki napisanej przez Jana Brzechwę. Rozrywkowa atmosfera na widowni utrzymała się do końca spektaklu. Dorośli bawili się na nim lepiej niż dzieci.

Reżyser sztuki Marek Ciunel postanowił, że ludzkie postacie w "Czerwonym Kapturku" aktorzy zagrają przebrani za króliki. Zbierają się na skraju lasu, by zjeść marchwburgery w restauracji U Wujcia Wilka. Przypominała ona kuchnię z telewizyjnych programów kulinarnych, w których kucharz serwuje smakołyki, a obietnicą łatwego przygotowania dania zwabia przed telewizyjny ekran.

Wilka w przedstawieniu grają dwaj aktorzy (Mariusz Olbiński i Włodzimierz Twardowski). Zabieg inscenizacyjny związany z podwojeniem roli podkreślił dydaktyczny charakter sztuki o sprzecznościach tkwiących w naturze człowieka.

Niestety, reżyser pomysły inscenizacyjne wyciągał niczym króliki z kapelusza. Aktorzy tańczyli z talerzami z sushi i miską sałatki greckiej. Królik skate (Piotr Szejn) jeździł na rowerze BMX. Duża liczba obrazów rozbiła spójność przedstawienia i wpłynęła na czytelność bajki przeznaczonej dla dzieci. Nie rozpoznają one aluzji do programu rozrywkowego "Jak to leciało" ani parodii detektywistycznych seriali. Kankan, rapowana piosenka i żonglerka marchewkami wykonywane przez aktorów były dla nich jedynie efektownymi i barwnymi obrazkami.

Reżyser zaplanował tylko jeden moment interakcji z widzem. Historia dziewczynki podróżującej przez las, aby odwiedzić babcie, znajduje finał w scenie operacji. Dzieci chętnie ciągnęły za czerwony sznurek, by z brzucha Wilka wyciągnąć Babcię (Danuta Kołaczek) i Czerwonego Kapturka (Żaneta Małkowska).

Z pewnością jest to spektakl adresowany do starszych dzieci. Czy rodzice chętnie zabiorą na niego swoje pociechy? Nie wiem. Niech najlepszą recenzją "Czerwonego Kapturka" będą słowa usłyszane na widowni: - Nie wiem, kochanie, czemu tak to zrobili. Następnym razem pójdziemy na normalną bajkę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji