Artykuły

Ukryć się na scenie

Uwielbiam śpiewać koncerty, ale to zawsze wiąże się z ogromną tremą. W wersji koncertowej człowiek jest po prostu na talerzu. Scena zawsze pomaga ukryć wiele mankamentów. Jest też pewien kanał bezpieczeństwa pomiędzy publicznością a wykonawcami, czyli orkiestra. Zawsze można się za kimś schować, odwrócić, chrząknąć - opowiada ROMANA JAKUBOWSKA-HANDKE wykonawczynią roli Cio Cio-San w koncertowej wersji "Madama Butterfly"

Rozmowa z Romą Jakubowską-Handke, śpiewaczką operową, wykonawczynią roli Cio Cio-San w operze "Madama Butterfly"

Przez 12 lat była pani związana z Operą na Zamku, teraz jest pani solistką Teatru Wielkiego w Poznaniu. Jakie uczucie towarzyszy pani, gdy wraca na występ do Szczecina, tak jak w przypadku gościnnego udziału w "Madama Butterfy" przygotowanego przez zespół Opery na Zamku?

- Towarzyszy mi ogromny sentyment. Pracę w Operze na Zamku, która wówczas nazywała się jeszcze Operą i Operetką, zaczęłam niedługo po rozpoczęciu pracy w Poznaniu, jeszcze na studiach. Ze Szczecina był mój mąż, mieliśmy małe dziecko, więc trzeba było jakoś spoić tę rodzinę. Lata spędzone w Szczecinie były uroczym i wspaniałym czasem. Mam tutaj wielu przyjaciół, z którymi tworzymy naprawdę zgraną grupę. Tutaj zrobiłam duży repertuar. Odchodziłam stąd niechętnie, lecz dostałam lepszą propozycję, a człowiek zawsze idzie tam, gdzie będzie czuł się pewniej.

Na pewno zdaje sobie pani sprawę, że wiele osób w Szczecinie pamięta o pani talencie.

- Tak, mam tego liczne dowody. Bardzo często spotykam ludzi, którzy mnie pamiętają. Chociaż artysta operowy i aktor to dwie różne profesje. Aktorzy są bardziej rozpoznawalni, bo kiedy występują na scenie, zazwyczaj wyglądają, tak jak w normalnym życiu. Natomiast my niemal zawsze nosimy peruki lub mamy specyficzną charakteryzację. Lecz czasami, gdy jestem w Szczecinie i wymieniam swoje nazwisko np. u lekarza, wtedy ktoś mówi - ja panią znam! Mój mąż miewa wykłady na Uniwersytecie Trzeciego Wieku i czasami przekazuje mi, że słuchacze - szczególnie miłośnicy repertuaru z tamtych lat - o mnie pytają. To bardzo miłe.

Wykonanie "Madama Butterfly" było wersją koncertową, bardziej bezpośrednią niż wersja sceniczna. Czy czuła pani większą tremę?

- Oczywiście, ponieważ scena zawsze pomaga ukryć wiele mankamentów. Jest też pewien kanał bezpieczeństwa pomiędzy publicznością a wykonawcami, czyli orkiestra. Zawsze można się za kimś schować, odwrócić, chrząknąć. W wersji koncertowej człowiek jest po prostu na talerzu. Uwielbiam śpiewać koncerty, ale to zawsze wiąże się z ogromną tremą.

Rola Cio Cio-San to zapewne ciężkie zadanie.

- Tak, dla mnie jest to ogromnie wyczerpująca rola. Zawsze bardzo ją przeżywam, zarówno wokalnie, jak i emocjonalnie. Następnego dnia po koncercie jestem wyczerpana, muszę do siebie dojść. "Madama Butterfly" to ogromny materiał zwłaszcza dla sopranu, który gdy wchodzi na scenę, to już do końca opery nie schodzi. Trzeba być cały czas czujnym i świadomym swoich możliwości, by nie przedobrzyć.

Pojawi się pani w Szczecinie jeszcze 26 listopada.

- Tak, tego dnia w Filharmonii Szczecińskiej odbędzie się koncert w ramach obchodów 100-lecia Teatru Wielkiego w Poznaniu. Wystąpię wtedy w duecie ze wspaniałą śpiewaczką - sopranem Barbarą Kubiak.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji