W labiryncie pozytywnych emocji
"Tezeusz w labiryncie" w reż. Dorota Porowskiej i Elżbiety Rojek ze Stowarzyszenia Teatralnego Chorea, Gardzienice. Pokazy w Warszawie oglądał Janusz R. Kowalczyk z Rzeczpospolitej.
Stowarzyszenie Teatralne Chorea z Gardzienic jest młodym zespołem muzyczno-teatralnym, który przygotowało pierwsze przedstawienie - "Tezeusz w labiryncie", w reżyserii Doroty Porowskiej i Elżbiety Rojek, z muzyką Tomasza Rodowicza.
Artyści ci wywodzą się z Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice prowadzonego od lat przez Włodzimierza Staniewskiego. Podobnie do swego teatralnego guru wykazali się perfekcją w biegłym prowadzeniu młodzieży aktorskiej.
"Tezeusz w labiryncie" jest godnym uwagi, samoistnym dziełem teatralnym, jakkolwiek jego rodowód sięga zainicjowanego przez Staniewskiego szerszego projektu badań nad antykiem. Udany powrót OPT Gardzienice do teatralnych źródeł zaowocował m.in. esejami teatralnymi Staniewskiego: "Metamorfozami" (według "Metamorfoz albo Złotego Osła") Lucjusza Apulejusza oraz "Elektrą" według Eurypidesa - pokazywaną również w Fabryce Trzciny, w listopadzie minionego roku. Efektem pracy nad muzyką i gestem w tragedii starożytnej gardzieniczan jest także nowe przedstawienie świeżo utworzonego zespołu Chorea.
To niewątpliwie udane, miejscami porywające widowisko. Jego największym atut tkwi w niezwykłej energii i sile młodych wykonawców. Ładunek emocji, który przekazują widzom w płynnie prowadzonych układach choreograficznych, w doskonale zrytmizowanej, świetnie brzmiącej muzyce, rekompensuje niedostatek słowa. Widz nieobeznany w greckiej mitologii nie ma bowiem co liczyć, że zorientuje się w zawiłościach genealogicznych licznie pojawiających się bogów, półbogów i herosów. Grający ich aktorzy swoje racje dozują w zwięzłych, acz litanijne powtarzanych komunikatach słownych, zazwyczaj ciekawie ilustrowanych wystudiowanym gestem.
Rzecz tu jednak nie w słowie - nad jego emisją oraz dykcją młodzież powinna wciąż pracować - choć nie braknie tu nawet fragmentu "Kreteńczyków" Eurypidesa. Intrygujące wizualnie i muzycznie układy baletowe z półnagimi torsami walczących mężczyzn czy tańczących kobiet, na tle chóralnych i solowych melorecytacji dytyrambów, hymnów, odśpiewanych lamentacji oraz tradycyjnych pieśni (bułgarskich i albańskich), dawało poczucie uczestnictwa w przedstawieniu wyjątkowym. Takiego wypadało oczekiwać po grupie z Gardzienic.
Pokazy w Warszawie 19, 20 marca 2005 r., Teatr Nowy Praga (Fabryka Trzciny).