Artykuły

Kultura w Sopocie: potrzebne jest nowe otwarcie

- Według mnie Sopot ostatnio spoczął na laurach. Istniejące imprezy i projekty zaczęły się rozmywać, tracić charakter, rozmieniać się na drobne. W efekcie miasto nie ma silnego, kulturalnego oblicza. Musimy od nowa poszukać swojego miejsca w Polsce, ale też odnieść się do propozycji naszych sąsiadów z Trójmiasta - mówi wiceprezydent Sopotu Joanna Cichocka-Gula, odpowiedzialna za kulturę w mieście, w rozmowie z Mirosławem Baranem z Gazety Wyborczej - Trójmiasto.

We wtorek 19 października w Sopocie władze miasta zapowiedziały zmiany w polityce kulturalnej. A dokładniej chęć zmian, bo te będą musiały poczekać na wynik wyborów samorządowych (odbędą się one 21 listopada) i głosowanie nad przyszłorocznym budżetem kurortu.

Joanna Cichocka-Gula [na zdjęciu], która w lipcu tego roku zastąpiła Wojciecha Fułka na stanowisku wiceprezydenta (i jednocześnie - osoby odpowiedzialnej za kulturę w mieście) opowiada m. in. o planach uporządkowania kwestii finansowania kultury, organizacji dużych festiwali, czy powrotu do jednego Festiwalu Piosenki w Sopocie.

Mirosław Baran: Od pewnego czasu odpowiada Pani m. in. za politykę kulturalną Sopotu. Jak Pani ocenia jej stan obecny?

Joanna Cichocka-Gula: - Przez trzy miesiące wnikliwie przyglądałam się sytuacji w mieście i funkcjonowaniu poszczególnych instytucji. Według mnie Sopot ostatnio spoczął na laurach. Wygląda to tak, jakby to, co się dzieje w mieście już wystarczyło i nie trzeba nic więcej robić. W efekcie nasze miasto zaczęło tracić dystans nie tylko do innych miast Polski, ale przede wszystkim do najbliższych sąsiadów - Gdyni i Gdańska. A istniejące imprezy i projekty zaczęły się rozmywać, tracić charakter, rozmieniać się na drobne. W efekcie miasto nie ma silnego, kulturalnego oblicza.

Jaka zatem powinna być polityka kulturalna miasta, aby zmienić ten stan rzeczy?

- Przede wszystkim w ogóle powinna być. Po pierwsze: trzeba w Sopocie wprowadzić ład; uporządkować funkcjonowanie i finansowanie instytucji kultury i innych podmiotów, kulturą w mieście się zajmujących. Po drugie musimy także przygotować od nowa kompletny program dużych wydarzeń. Jeśli chodzi o pieniądze, to trzeba również pomyśleć o dystrybucji finansów nie tylko do instytucji, ale też do artystów i twórców nie niezależnych - czyli o przejrzystym i spójnym systemie grantowym.

Jaki do tego będzie potrzebny budżet?

- Sopot w 2010 roku na kulturę wydał około 10 mln zł. Uważam, ze to za mało. Duże wydarzenia przecież kosztują. Myślę, ze idealnie byłoby, gdyby suma ta została w przyszłym roku podwojona. Nie bujam jednak w obłokach i zdaję sobie sprawę, że o to może być ciężko. Jednak musi to być w przyszłym roku przynajmniej o 3-4 mln zł więcej. Taka suma pozwoli już załatwić najpilniejsze sprawy.

Jaki Sopot powinien mieć profil kulturalny?

- Musimy od nowa poszukać swojego miejsca w Polsce, ale tez odnieść się do propozycji naszych sąsiadów z Trójmiasta. Chcemy stawiać na wydarzenia wygenerowane w Sopocie, docenić twórców stąd, pozostając jednak otwartymi na artystów z Polski i świata. Według mnie profil kulturalny Sopotu musi mieć nieco - w pozytywnym sensie tego słowa - elitarny charakter. Takie są, według wyników zamówionych przez nas badań, oczekiwania mieszkańców miasta.

Wspomina Pani o przyszłych dużych wydarzeniach kulturalnych. Jakie to będą imprezy?

- Myślenie o efektownych wydarzeniach też trzeba zacząć od uporządkowania spraw w mieście, bo te kwestie są ze sobą powiązane. Na razie myślimy o rodzaju centrów kultury, gdzie funkcjonowałaby różnorodna sztuka, także ta spoza mainstreamu. Już w listopadzie pojawi się nowa sytuacja w Sfinksie, gdzie pieczę nad programem - głównie muzycznym, ale nie tylko - sprawować będzie Leszek Możdżer. Kolejne miejsce to Teatr na plaży, który siłą rzeczy skupi się na działalność teatralnej - na bazie instytucji obecnie tam funkcjonujących, jednak z poszerzonym programem. Chcielibyśmy aby powstało tam Sopockie Centrum Sztuki Niezależnej. Trzecim miejscem będą Łazienki Północne, które zostaną wreszcie zagospodarowane przez Multidyscyplinarne Centrum Kulturalno-Artystyczne. I dopiero na bazie tych trzech miejsc - plus innych instytucji w mieście, na przykład Państwowej Galerii Sztuki - można budować program dużych wydarzeń.

Jakich wydarzeń?

Już mogę zdradzić, że myślimy o dużym festiwalu sopocko-zakopiańskim, który by się mógł odbyć już jesienią przyszłego roku na dwóch końcach Polski. Jego podstawą miałby być międzynarodowy festiwal filmów o sztuce, ale to nie wszystko. Towarzyszyłyby mu koncerty, warsztaty, wystawy sztuki, designu i video-artu. Jesteśmy już "po słowie" z Zakopanym; cała rzecz odbywałaby się równolegle w dwóch miastach i to nie na zasadzie repliki, ale oryginalnych wydarzeń. Kolejna kwestia, którą chcemy się zająć to Festiwal Piosenki w Sopocie...

Właściwie dziś można mówić o trzech takich festiwalach.

- No właśnie; ten podział to też dla mnie był błąd, proste dublowanie formuły, która sama w sobie już się nie sprawdza. Festiwal Piosenki wymaga według mnie nowego otwarcia; nawiązania do tradycji kojarzonej z Sopotem, ale w nowej formule. Trzeba nie myśleć o tym, jaka telewizja go pokaże, ale zacząć od profilu i znalezienia sponsora tytularnego. A dopiero potem zastanawiać się, kto może go transmitować. Chcemy, aby Festiwal Piosenki był znowu wydarzeniem przygotowanym przede wszystkim z myślą o widzach w Operze Leśnej.

W 2011 roku czeka nas okres rezydencji Polski w Unii Europejskiej. To szansa dla Sopotu na pokazanie się w Polsce i Europie. Jaki będzie program kulturalny miasta na ten czas?

- Sopot otwiera okres prezydencji w lipcu 2011 roku. Będą tu przenikać się dwa nurty. Pierwszy z nich to spotkania i konferencje polityczne lub z pogranicza polityki i biznesu. Drugi nurt to właśnie program kulturalny. Jesteśmy w trakcie opracowywania programu wydarzeń wspólnie z Nadbałtyckim Centrum Kultury i instytucjami kulturalnymi Sopotu. Ma on objąć swoim zasięgiem całe miasto i toczyć się przede wszystkim w przestrzeni publicznej. W programie znajdą się m. in. spektakle taneczne i dramatyczne, czy wystawy. Nasz projekt ma być jednocześnie dyskusją o tym, jak zagospodarować przestrzeń miejską dla sztuki. Już wkrótce podpiszemy umowę trójstronną z NCK i ministerstwem kultury; wtedy zdradzimy szczegóły tego programu.

Parę dni temu Gdańsk - startujący razem z Metropolią - wszedł do finału konkursu o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Dotąd Sopot i Gdynia raczej obserwowały rozwój sytuacji, niż wspierały tą inicjatywę. Czy Sopot pomoże Gdańskowi zdobyć tytuł?

- Faktycznie, wcześniej nie było w Sopocie widać żadnego współdziałania z Gdańskiem w tym zakresie. A oczywiście chcemy mu pomóc w zdobyciu tytułu. Myślę, że moglibyśmy włączyć się w działania o charakterze warsztatowym, w dyskusje na temat przestrzeni publicznej jako miejsca debaty publicznej, czy sztuki jako medium wyrażającego potrzebę wolności. Czekamy teraz na raport i wytyczne komisji selekcyjnej, oceniający pierwszy etap eliminacji do ESK. Myślę, że w listopadzie spotkamy się z przedstawicielami Gdańska, by porozmawiać o konkretnych wspólnych przedsięwzięciach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji