Artykuły

Miłość, która zabija

"Blask życia" w reż. Mariusza Grzegorzka w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.

Tak się ostatnio dzieje w łódzkich teatrach, że dużo więcej dobrego można powiedzieć o aktorach niż dramatach wybranych do realizacji. "Blask życia" również mieści się w tym nurcie. Brawa dla głównych wykonawców - Małgorzaty Buczkowskiej oraz Ireneusza Czopa - jeszcze powinno być słychać!

Debiutancka sztuka Rebeki Gilman (rocznik 1965) zrobiła furorę w USA. Bez wątpienia powstała na fali zdarzeń, które wciąż wstrząsają Ameryką. Stale słychać o seriach bezsensownych morderstw popełnianych przez ludzi, których nikt by o to nie posądzał. "Blask życia" ma w sobie coś z legendarnych opowieci o Bonnie i Clyde, gangsterskiej parze lat 30., która okazała się bardziej ludzka od tych, którzy ją ścigali.

Toksyczna miłość wiąże młodziutką córkę prostytutki Lisę i złodzieja samochodów Clinta. Ona tylko pozornie jest obojętna na uczuciowe emocje. Kocha Clinta, zrobi dla niego wszystko. On chce, więc sprowadza mu dziewczyny, a potem - bo on każe - zabija je. Clint rani Lisę do żywego, ale ma w sobie jakieś dziwne ciepło, serdeczność i tak czule mówi do niej: Słonko... Po mistrzowsku Buczkowska i Czop grają na wszelkich strunach uczuć. Nie ma fałszu ani w geście, ani w intonacji głosu. Przez prawie dwie i pół godziny nie schodzą ze sceny i koncentrują uwagę.

Gorzej z kontekstem, w którym reżyser Mariusz Grzegorzek kazał im działać. Każda scena dopełniona jest obrazkiem okraszonym ostrą muzyką, mającym coś więcej mówić o postaciach, które weszły do akcji. Ten zabieg inscenizatorski nazbyt jednak wydłuża i "szatkuje" całą opowieść.

Najistotniejsze pęknięcie tkwi jednak w samym dramacie. O ile pierwsza część jest historią życia bohaterów, druga to rodzaj publicystyki sądowo-więziennej z lirycznym zawieszeniem głosu w finale.

"Blask życia" chce być dramatem uniwersalnym, a jest opowieścią interwencyjną ubraną w formę dramatu. W Ameryce bez wątpienia miał prawo zrobić większe wrażenie niż u nas.

Ale o tym, co stworzyli aktorzy (nie tylko główna para), przekonać się warto. Polecam uwadze świetną rolę studentki PWSFTviT Mariety Żukowskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji