Artykuły

Literacki stoliku, odkryj się. Rozmowa o książce "Stolik"

- Chciałem uratować kawałek świata, który już znika, a właściwie już go nie ma. Stolik bez Gustawa już pada. Nawet Głowacki, który jeszcze próbował przejąć rolę Gucia, wyemancypował się. I nie bardzo chce mu się tam przesiadywać. Chociaż sam pomysłodawca Henryk Bereza przychodzi jeszcze każdego dnia, w samo południe, i siedzi do drugiej. Jak dawniej - o swojej książce "Stolik" mówi reżyser Jerzy Gruza.

O jakim stoliku mowa?

- O stoliku Henryka Berezy - krytyka literackiego, znajdującym się w kawiarni Czytelnik w Warszawie. Przy nim siadywali między innymi Gustaw Holoubek, Janusz Głowacki, Kazimierz Kutz, Jerzy Gruza. Czytelnik to literacka kawiarnia z niesłychanymi historiami tamtejszych stolików. Jeszcze od czasów kiedy wspólnie przesiadywali i rozmawiali tam Antoni Słonimski czy Julia Hartwig. Nasz stolik był jednym z ostatnich w tej stolikowej, powiedzmy, tradycji.

O czym rozmawialiście podczas tych spotkań?

- Komentowało się polityczne sprawy, plotkowało o znajomych, omawiało porażki i zwycięstwa, psychiczne doły i wzloty. Gustaw był elokwentnym człowiekiem i to on trzymał wszystko na pewnym poziomie. Bawił nas anegdotami teatralnymi, szmoncesami. Pikantnie bywało.

To on był tym wodzirejem?

- Nie wodzirejem, ale stolikowym seniorem i guru. Skupiał na sobie całą uwagę reszty. Trudno się było z nim sprzeczać. Aczkolwiek ja zawsze byłem takim sowizdrzałem i nie dopuszczałem do tego, żeby ktoś przewodził w moim towarzystwie. Często kłóciłem się z Kaziem Kutzem. Z Gustawem mniej, ponieważ on był człowiekiem, który zajmował się ogólnie zagadką bytu, a nie doraźnymi sprawami. Ale anegdoty miał fantastyczne.

Ta książka jest po to, żeby uratować wspomnienie po tamtym świecie?

- Tak, chciałem uratować kawałek świata, który już znika, a właściwie już go nie ma. Stolik bez Gustawa już pada. Nawet Głowacki, który jeszcze próbował przejąć rolę Gucia, wyemancypował się. I nie bardzo chce mu się tam przesiadywać. Chociaż sam pomysłodawca Henryk Bereza przychodzi jeszcze każdego dnia, w samo południe, i siedzi do drugiej. Jak dawniej. To postać nie z tej ziemi.

Czy nie obawiał się Pan, że te anegdoty z tamtego świata, które zamieścił Pan w książce, już nie przystają do tego? Że ci ludzie już młodemu pokoleniu nie są dobrze, jeśli w ogóle, znani? Gustaw Holoubek to jeszcze coś młodym mówi, ale...

- Za chwilę i o nim zapomną. Pamiętam, jak Gustaw przyjechał z Łodzi, gdzie obchodzono dwulecie śmierci Kazimierza Dejmka. Dejmek to była potęga w polskim teatrze, od słynnych "Dziadów" poczynając. I nagle Gustaw mówi - słuchaj, to nowe pokolenie nie wie, kim był Dejmek i co zrobił dla polskiego teatru. Nawet młodzi aktorzy nie wiedzą. Był tym wstrząśnięty. Właśnie dlatego tę książkę napisałem. Nie reklamuję jej w stylu - to ja napisałem. Nie jestem pisarzem. Ja tylko zanotowałem pewne rzeczy, które wydają mi się wartościowe. Zapisałem to, co Gustaw mówił i myślał, jak reagował na pewne sprawy. O nim pisze się w taki spiżowy sposób...

Cały wywiad z Jerzym Gruzą w papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji