W kolejce na "Dziady"!
"Pełna oburzenia na system sprzedaży biletów w Starym Teatrze na "Dziady" piszę w nadziei, że poruszycie ten skandal w prasie. Kasa sprzedaje tylko 20 biletów na każde przedstawienie, reszta rozprowadzana jest po zakładach pracy... Stałam dzisiaj po raz drugi w kolejce, aby to usłyszeć - z odpowiednią oceną. To rzeczywiście są kpiny... Nie wolno nas lekceważyć..." Itd, itd.
Ostre słowa mgr M. Krajewskiej z Azorów nie są jedynymi, jakie napłynęły do Redakcji w sprawie dostania się na przedstawienie "Dziadów". A mówi się o kryzysie teatru...
Choć owo powodzenie spektaklu Konrada Swinarskiego napawa optymizmem, przykre są oczywiście kłopoty, jakie przeżywają teatromani, by zdobyć bilet na spektakl. Jak wygląda sprawa dystrybucji?
Zacząć trzeba od tego, ze wymogi inscenizacyjne zubożyły salę Starego Teatru o ok. 200 miejsc, w sumie więc sprzedaje się na każde przedstawienie zaledwie 368 biletów. Blisko połowa z tego istotnie przekazywana jest na zamówienia zbiorowe. Czy to "skandal" - jak chce nasza Czytelniczka, usiłująca dowieść we fragmencie swego listu, że robotnik po ciężkiej pracy na pewno nie garnie się zbytnio na "ciężkie" przedstawienie? Ależ bilety zamawiają przecież nie tylko zakłady produkcyjne; także szkoły, wyższe uczelnie, wszelkiego typu organizacje, biura, związki i stowarzyszenia. Obdzielane są one kolejno - w tej chwili wyznacza się terminy na... kwiecień 1974 roku!
A reszta biletów? 100 otrzymują na każdy spektakl (nie tylko "Dziadów"!) stali abonenci teatralni. Kilkanaście rezerwuje się dla własnych pracowników Teatru i ich rodzin oraz do dyspozycji dyrekcji. A jest jeszcze mała pula miejsc bezpłatnych i stałych wejściówek dla świata aktorskiego. W rezultacie pozostaje 50 (nie 20!) biletów do wolnej sprzedaży.
Tak wygląda prosty rachunek matematyczny. O skandalu nie ma więc mowy. Trzeba uzbroić się w cierpliwość...
