Artykuły

Zamiast trójkąta miłosnego mieliśmy trójkąt bermudzki

"Walentynki" w reż. Marii Kwiecień w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Bożena Szal-Truszkowska w Ziemi Kaliskiej.

Najnowszą premierę w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu, która miała otworzyć nowy sezon artystyczny, można zrecenzować jednym słowem: Nieporozumienie!

Sztuka Iwana Wyrypajewa, jednego i z najbardziej buntowniczych współczesnych dramaturgów rosyjskich (u nas bardziej znanego jako małżonek najpiękniejszej polskiej aktorki, Karoliny Gruszki!), pt. "Walentynki" krąży po polskich scenach od 2004 roku. I jak do tej pory szczególnych zachwytów nie wywołała, ale, o skandalach artystycznych też nie było słychać. Jest to w sumie dość banalna acz napisana "z pazurem" opowieść o dwóch kobietach, które kochały tego samego mężczyznę. On wprawdzie umarł młodo, ale ciągle powraca (w tej samej młodzieńczej postaci) do swych dwóch (niestety coraz starszych) miłości...

Sądząc z tego, co usłyszeliśmy (tak, tak, usłyszeliśmy!) z kaliskiej sceny, dramat jest nieźle skonstruowany, raz po raz zaskakujący nowymi szczegółami miłosnych związków i pomału odsłaniający dość skomplikowane relacje w tym dość klasycznym trójkącie. Natomiast, to, co zobaczyliśmy na kaliskiej scenie, było po prostu... żenujące! Darujmy sobie tu opisy żałosnych

scen, do których młoda reżyserka zmusiła aktorów, głupich pomysłów, tandetnych chwytów itp. Najkrócej i najwymowniej ocenił spektakl jeden z widzów: - "Jaka szkoda, że nie zrobili z tego słuchowiska radiowego... Byłoby znakomite.

W jaki sposób udało się Marii Kwiecień tak sknocić spektakl, mając do dyspozycji niezły tekst, dobrych aktorów, no i ewidentną przychylność dyrekcji kaliskiego teatru? - Nie wiem! Mogę się tylko domyślać, że uległa ona epidemii dość powszechnej w tej generacji choroby, która objawia się głębokim i niekontrolowanym przekonaniem, że "ja wszystko wiem najlepiej". A stąd rodzi się pogarda dla tego, co było kiedyś, patrzenie z góry na ludzi starszych, obśmiewanie ich emocji... Tylko tak potrafię wytłumaczyć idiotyczny pomysł, aby pokazać "Walentynki" w kategoriach tandetnego cyrku.

To prawda, że ostatnie lata świetności wszechmocnego Związku Radzieckiego - w tym miejscu i czasie ulokowana jest akcja sztuki-były epoką głębokich absurdów. (Nie bez powodu tak rozkwitała wówczas dramaturgia Mrożka i jego epigonów. Ale takich absurdów, jakie rozgrywają się dziś na Krakowskim Przedmieściu i okolicach nie wymyśliłby nawet on!) Ale warto też pamiętać, że dla tamtych zwykłych szarych ludzi, o których opowiada Wyrypajew, to były właśnie najpiękniejsze lata ich młodości, naznaczone na zawsze pierwszymi miłosnymi porywami uczuć. A o miłości trzeba opowiadać z miłością! Być może panna Kwiecień jeszcze o tym nie wie?

Dla mnie "Walentynki" to liryczna opowieść o miłości, która zawsze jest piękna i trudna, niby spełniona ale niespełniona do końca, wieczna a zarazem przemijająca... A także o tym, jak trudno jest się ludziom porozumieć właśnie w tej właśnie najważniejszej sferze naszego życia. O tym miłosnym języku, który odwołuje się do banalnych frazesów z "minionego wieku", filmowych dialogów czy nawet slangu politycznej propagandy.

W kaliskim spektaklu to wszystko miele się w jakimś cyrkowym młynie, albo diabelskim kręgu. A jedynym czystym wspomnieniem po wyjściu z teatru pozostaje dziecięca kolejka na szynach, która raz po raz przelatuje pod ciemnym niebem - jak fruwające koziołki czy osiołki na obrazach Chagalla -pędząc gdzieś w nieznaną dal. (Świetny pomysł Wojtka Stefaniaka!) Ta samotna kolejka, której światła na moment rozjaśniają mroki nocy i zaraz giną, więcej mówi o spotkaniach, rozstaniach, odejściach i powrotach, przemijaniu czasu i ulotności uczuć itd. - niż cały ten nieszczęsny spektakl.

W minioną sobotę na scenie kaliskiego teatru - zamiast trójkąta miłosnego - mieliśmy okazję doświadczyć czegoś na kształt "trójkąta bermudzkiego", w którym zagubiło się wszystko: teatr, sztuka, miłość... I wcale się nie dziwię, że pani reżyser nie miała odwagi wyjść na scenę i ukłonić się publiczności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji