Artykuły

Kielce. Głodowe pensje w instytucjach kultury

Dyrektorzy kieleckich instytucji kultury walczą o dodatkowe pieniądze dla swoich o pracowników. - Pensje u nas są wręcz głodowe - mówią.

Rzeczywiście, o takich zarobkach mogą mówić pracownicy Teatru Lalki i Aktora Kubuś. Początkująca aktorka ma 850 zł brutto zasadniczej pensji, ta z kilkuletnim stażem - 1 tys. zł, zaś ta przed emeryturą, z 30-letnim stażem - 1,8 tys. zł. Dodatkowo aktorzy dostają kilkadziesiąt złotych za każdy spektakl, w którym zagrają. - Od dwóch lat nie było podwyżek. Dlatego planując przyszłoroczny budżet wystąpiłam o zwiększenie dotacji. Kwota niech na razie pozostanie tajemnicą - mówi Irena Dragan, dyrektorka teatru.

Podobna sytuacja jest w Kieleckim Teatrze Tańca. Tancerz zespołowy dostaje tam 1,5 tys. zł brutto, zaś solista 2 tys. zł. - To bardzo niskie zarobki, ale rozumiem, że najpierw powinniśmy byli udowodnić swoją wartość. Po sześciu latach myślę, że możemy tym młodym ludziom zaufać. I zapobiec sytuacjom, w których odchodzą, szukając większych pieniędzy. W tym roku w ten sposób straciliśmy dwóch tancerzy - przyznaje Elżbieta Szlufik-Pańtak, dyrektorka KTT.

Dyrekcja chce, aby tancerz zespołowy zarabiał 1,8-1,9 tys. zł, zaś solista - 2,6-2,7 tys. zł. W ubiegłym roku KTT dostał od miasta milion złotych dotacji (z tych pieniędzy płacone są m.in. rachunki i pensje pracowników), a niemal drugie tyle zarobił (za te pieniądze organizowane są m.in. premiery). Dyrekcja placówki prosi o zwiększenie budżetu do 1,8 mln zł. - Te pieniądze chcemy przeznaczyć m.in. na podwyżki, ale też na zatrudnienie nowych pracowników w szkole tańca, która od kilku tygodni funkcjonuje w pomieszczeniach parkingu Centrum. Równocześnie zmniejszymy liczbę tancerzy [teraz pracuje ich 18, od stycznia będzie 16 - dop.red] - tłumaczy Elżbieta Szlufik-Pańtak.

Podwyżek od trzech lat nie było w Muzeum Zabawek i Zabawy. Zatrudniony na etacie przewodnik zarabia niespełna 1,7 tys. zł brutto. - To rodzi wiele negatywnych konsekwencji. Pojawia się problem jak zatrzymać w muzeum pracowników. Dlatego na przyszły rok zaplanowałam podwyżki na średnim poziomie 15 proc., a co za tym idzie wystąpiłam do miasta o zwiększenie dotacji z 1 mln do 1,8 mln zł - mówi Jolanta Podsiadło, dyrektorka muzeum.

Władze miasta wiedzą o trudnej sytuacji płacowej w swoich instytucjach, ale przypominają, że jest kryzys gospodarczy. - Do miejskiego budżetu wpływa mniej pieniędzy z budżetu państwa. Nie ma prostego i szybkiego sposobu na rozwiązanie problemu niskich zarobków. Myślę o pewnej polityce, ale nie zrealizuję tego w rok czy dwa lata - tłumaczy prezydent Kielc Wojciech Lubawski. - Miasto poczuwa się do odpowiedzialności, ale równocześnie oczekujemy większej kreatywności i aktywności po stronie dyrektorów instytucji. Zastanowienia się czy wyczerpują wszystkie możliwości, jakie mają - dodaje.

Nieco lepiej zarabia się w instytucjach podlegających marszałkowi. Wyjątkiem jest jeszcze Muzeum Narodowe w Kielcach, w którym wartownicy zarabiają 1,3 tys. zł brutto. Kilka dni temu zarząd województwa przekazał dyrekcji 50 tys. zł na podwyżki dla najmniej zarabiających. - Udało się już unormować zarobki w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej, WDK, Teatrze im. Żeromskiego i Filharmonii Świętokrzyskiej. Nieźle wygląda też sytuacja w Muzeum Wsi Kieleckiej. Podwyżki są konieczne i muszą się znaleźć w budżetach. Jeśli zabraknie pracowników, to instytucje przestaną funkcjonować - twierdzi Jacek Kowalczyk, dyrektor departamentu promocji, edukacji, kultury, sportu i turystyki urzędu marszałkowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji