Artykuły

Larum grają! czyli oddajcie mi mój teatr

Panie Wołoszański, larum grają, telewizja w potrzebie, a ty się nie zrywasz, do TVP nie wracasz? Taka mi parafraza do głowy przyszła w trakcie oglądania spektaklu zatytułowanego "Przerwanie działań wojennych", który w poniedziałek wyemituje TVP1. To, że go wyemituje, to nic złego, ale to, że zrobi to w ramach Teatru TV, jest skandalem. A co najmniej grubym nieporozumieniem - pisze Wojtek Krzyżaniak w Gazecie Wyborczej - dodatku Gazeta Telewizyjna.

Cała ta, pożal się Boże, inscenizacja to po prostu mało udany redakcyjny skrót z 6-godzinnych rozmów przedstawicieli powstańców z niemieckim generałem na temat możliwie bezbolesnego zakończenia Powstania Warszawskiego. Nie ma tu dramaturgii, cienia napięcia, nie ma postaci ani treści. Nie ma niczego, co powinno być w teatrze.

Jeśli można tu mówić o dramacie, to wyłącznie w znaczeniu potocznym tego słowa. O, w takich kategoriach jest to dramat próby najwyższej.

Przez wiele lat w TVP podobne rzeczy ale znacznie lepiej, robił pan Bogusław Wołoszański. I chociaż nikomu nie przychodziło do głowy klasyfikować jego programów jako spektakli teatralnych, to były tam prawdziwe dramaty, trzecie dno, zarysowanie postaci, a czasem głębia psychologiczna bohatera. Nawet aktorskie scenki miały dramaturgię. U Machulskiego nie ma nic. Na miano spektaklu to nie zasługuje, jako program historyczny się nie sprawdza.. Potworek taki. Pan reżyser mówił w wywiadach, że chciałby nakręcić film o finale Powstania Jak rozumiem, nie udało się zebrać budżetu. Więc zrobił krzywdę teatrowi. Bo właśnie takim "niewiadomo czym" psuje się jego wyśmienitą markę i legendę Teatru Telewizji. W którą to znakomitymi realizacjami własnych literackich tekstów wpisał się zresztą również pan Juliusz Machulski. Tym boleśniejsza to sytuacja.

Niestety, coraz mniej teatru jest w Teatrze TV. Od jakiegoś czasu literackie teksty i spektakle na nich oparte ustępować zaczęły miejsca głośnemu czytaniu akt IPN lub innych historycznych dokumentów. Czasem akta te się inscenizuje lub beletryzuje, nadając formę niskobudżetowego filmu, czasami - jak w tym przypadku - ogranicza się do odczytu. Bywają realizacje udane, jak choćby "Inka", ale nawet wtedy nie jest to TEATR. Komuś w TVP coś się ewidentnie poprzestawiało.

Bo dzięki takim "sztukom" jedno z głównych zadań Teatru TV, jakim jest przybliżanie ludziom tego wycinka kultury, przechodzi w karykaturę. Wypacza wizerunek teatru jako takiego. I przestaje mnie dziwić, że coraz mniej osób rozumie żart z "Misia", w którym węglarz mówi "W życiu bym do teatru nie poszedł". Jeśli moja wiedza o teatrze brałaby się z takich dziwactw, to też bym nie poszedł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji