Artykuły

Witkacy - nadrealista

Nie widziałem "Matki" Stanisława Ignacego Witkiewicza w reżyserii Jerzego Jarockiego na scenie Teatru Starego w Krakowie. Zaprezentowania w poniedziałkowym teatrze telewizyjna wersja tego przedstawienia wydaje się zaledwie namiastką oryginału: "dostosowana - jak to zgrabnie ujął w słowie wstępnym Konstanty Puzyna - do poziomu wrażliwości telewizyjnego widza'' potwierdza wszakże wysoką rangę artystyczną tego głośnego spektaklu i daje pewne wyobrażenie o jego niezwykłej poetyce teatralnej. Wtłoczenie na mały ekran inscenizacji Jarockiego, w której przestrzeń i jej przekształcenia odgrywa bardzo istotną rolę było zabiegiem karkołomnym. Jednakże ważniejszą kwestią od artystycznych kompromisów nieuchronnie z tym procederem" związanych jest pożytek kulturalny, czyli fakt popularyzacji Witkacego, który od dobrych kilkunastu lat panuje w teatrze nie tylko polskim, w telewizji zaś jest ciągle autorem nieobecnym.

Jerzy Jarocki, jeden z czołowych artystów polskiego teatru współczesnego jest związany z dramaturgią Witkacego od dawna. Wśród jego najciekawszych prac znajdują się "Szewcy" i właśnie "Matka", której prapremierę reżyserował i do której trzykrotnie powracał.

"Matka" została napisana w 1924 roku i pozostaje do dziś dramatem do końca interpretacyjnie nie rozpoznanym. Ta "sztuka niesmaczna w dwóch aktach z epilogiem" - jak ją określił autor - skupia w sobie podstawowe motywy twórczości Witkacego: katastrofizm wynikający z zagrożenia poprzez postępującą uniformizację społeczną, apologie uczuć metafizycznych związanych z przeżyciem Tajemnicy Istnienia i wreszcie idealną realizacja teorii Czystej Formy w zakończeniu. Jest to również sztuka sięgająca głęboko, jak żadna inna, do biografii Witkacego, do jego powikłanych stosunków z własną matką,, która nie rozumiała filozoficznych i artystycznych koncepcji syna.

Oglądając "Matkę" w inscenizacji Jarockiego nie sposób uwolnić się od przekonania, że reżyser poszedł tropem takiej możliwości interpretacyjnej, która w stosunku do Witkacego jest tyleż oczywista, co zapoznana. Myślę tutaj o mimowiednym zbliżeniu się światopoglądu Witkacego do światopoglądu surrealistów Witkacego z surrealizmem znacznie więcej łączy niż dzieli, począwszy od przekonania o kryzysie dotychczasowej kultury europejskiej poprzez próbę odbudowania ludzkiej osobowości dzięki wyzwoleniu sił duchowych aż do teorii artystycznej ekspresji. Trudno w tym miejscu rozwinąć tę frapującą analogię, która pozwoliła nadać "Matce" niezwykle sugestywny kształt wizualny wyraźnie zakorzeniony w nadrealistycznej wyobraźni. Nadrealna wizja narasta w "Matce" Jarockiego niezwykle konsekwentnie. Już scena otwierająca spektakl, w której widzimy jedynie proste elementy scenografii, a wiec stół, szafę, krzesło i temu obrazowi towarzyszy monotonny głos niewidocznej matki przypomina swoim zagadkowym charakterem metafizyczne obrazy Giorgia Chirico czy Paula Delvaux. Postacie, jakie wkrótce pojawiają się w tym wnętrzu przenika dziwna neuroza - sposób bycia Leona jest nazbyt Jaskrawy, wręcz histeryczny, natomiast zachowania matki są z kolei nienaturalnie ściszone, jakby zdławione. Ten hipnotyczny nastrój będzie się stopniowo pogłębiał. O konsekwencji Jarockiego w kreowaniu wizji scenicznej wychodzącej od iluzji realności a kończącej się halucynacyjnym transem świadczy staranne zatarcie granicy pomiędzy aktem II a epilogiem, który w intencjach Witkacego zawartych w tekście, a wypowiadanych przez Leona miał być "czystą formą pewnych wypadków, zastygłych w nieskończoności Istnienia". Jarocki zaciera cezurę, która oddziela akcję utrzymującą się jeszcze, choć z trudem w granicach realności od czysto formalnego zakończenia. Służy mu do tego celu epizod "dopisany" do Witkacego, w którym gigantyczne zwały włóczki zaścielają całe wnętrze. Ten intensywny teatralnie efekt stanowi doskonały pomost, po którym reżyser przeprowadza nas niepostrzeżenie do podświadomego świata narkotycznych wizji, sennych koszmarów i psychoanalitycznych symboli.

Witkacy Jarockiego ujrzany poprzez nadrealizm wydaje się doświadczeniem tym cenniejszym, że stanowi propozycje spoina i konsekwentna, a przede wszystkim - a jest to szczególny przypadek "Matki" - przylegająca do tekstu. Jest to wartość bardzo cenna w konfrontacji teatru polskiego z tą twórczością której realizacje na naszych scenach bardzo rzadko wychodzą poza powierzchowną fascynację.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji