Artykuły

Afery, pieniądze, Dejmek

Nie wiem, czy do Opola doszła już ta frapująca kryminalna zagadka, zatem na wszelki wypadek o niej słów kilka, zwłaszcza że ma swój kontekst międzynarodowy. Mrozi krew w żyłach i podnieca wyobraźnię. Otóż kilka tygodni temu jeden z przechodniów zauważył zwisające z mostu na Tamizie ciało mężczyzny. Było to ciało niejakiego Roberto Calvi, prezesa największego prywatnego banku we Włoszech - "Banco Ambrosiano". Na tydzień przed śmiercią Calvi umknął z Włoch, jednocześnie wykazano manko na sumę 140 milionów dolarów. W tym samym mniej więcej czasie z czwartego piętra skoczyła wieloletnia sekretarka banku, Craziella Coroche. Zostawiła po sobie list, w którym o swym prezesie skreśliła te oto niemiłe słowa: "Niech będzie przeklęty za to, co wy rządził dobremu imieniu naszego banku, z którego tak wszyscy byliśmy dumni..."

Obecnie prasa zachodnioeuropejska pisze wyłącznie o aferze, która nie ogranicza się jedynie do malwersacji nieżyjącego prezesa. Bank miał swe filie prawie na całym świecie, co najgorsze, między innymi kontaktował się z panamskimi towarzystwami finansowymi za pośrednictwem gwarancyjnych listów... banku watykańskiego. Jego szefem jest znany powszechnie arcybiskup Paul Marcinkus. O skali afery świadczy fakt, że Jan Paweł II zarządził śledztwo w sprawie, a sam dyrektor - arcybiskup chwilowo podał się do dymisji.

Tak oto każdy ma swoje problemy i to przede wszystkim finansowe. My niestety moglibyśmy nimi obdarzyć niejeden kraj i niejeden bank. Reforma gospodarcza choć z pewnością konieczna rozzuchwala niektórych przedsiębiorców i ceny wielu artykułów zostały postawione na głowie. Korzystają na tym handlarze, cinkciarze, spryciarze. Kupienie pary butów stało się niemożliwe. Samochód kosztuje pół miliona. Zastanawia jedno, skąd ludzie mają na to pieniądze. Mimo wysokich cen wielu artykułów przemysłowych, ludzie kupują bez oglądania się na kieszeń. Właśnie kupiłem rower za 14.500 złotych.

Ale jak tu nie kupić roweru, gdy z nieba leci żar, a urlop większość warszawiaków spędza w miejscu zamieszkania. Również na urlop się nie wybieram, ale za to teraz będę jeździł rowerem za miasto.

Mimo żaru teatry nie tylko normalnie funkcjonują, lecz co więcej - zaskakują wyśmienitymi premierami. Kazimierz Dejmek wystawił w Teatrze Polskim "Wyzwolenie" Wyspiańskiego. To wielkie dzieło zmieścił w 110 minutach, gra cały zespół teatru z Janem Englertem w roli głównej. Na scenie same gwiazdy: Andrzej Szczepkowski, Halina Mikołajska, Zdzisław Mrożewski, Ignacy Machowski i inni. Kto odwiedzi Warszawę nie może nie pójść na to doskonale wyreżyserowane przedstawienie. W ogóle sezon 1981-1982 Dejmek może zapisać jako najlepszy ze swej bogatej działalności. Przypomnijmy: "Ambasador" Mrożka, "Uciechy staropolskie", "Vaclav" Mrożka, "Ołtarz wzniesiony sobie" - Iredyńskjego. A przecież sezon jeszcze się nie zakończył i wkrótce kolejna premiera: "Garbus" - Mrożka. A więc w Teatrze Polskim Dejmek, Mrożek i Englert, który w jednym sezonie zagrał trzy główne role. Dowiedziałem się, że nowym dyrektorem teatru opolskiego został mój przyjaciel z lat studiów Wojciech Zeidler. A więc Wojtku, życzę Ci ogólnoeuropejskich sukcesów. Pobij nawet Dejmka i nie zapominaj o zaproszeniach dla waszego felietonisty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji