Artykuły

OPERETKA POLSKA W LONDYNIE

Teatr stara się nam wszelkimi sposobami rozjaśnić to smutne lato, dając ostatnio komedie po komedii - muzyczną po niemuzycznej. Pozostałe na placu Zespoły Teatru Aktora pod kier. W. Wojteckiego, Teatru Nowości pod kier. S. Belskiego i Teatru Komedii Muzycznej pod kier. Z. Rewkowskiego podają sobie raz po raz dłonie, bądź to dzieląc się siłami aktorskimi, bądź to znów - jak teraz - przejmując niejako, od siebie wątki sceniczne. Bo oto - po "Podróży do Wenecji" wystawionej przez Teatr Aktora, ukazała się w Teatrze Komedii Muzycznej operetka pt. "Podróż poślubna". Obie sztuki mają bardzo podobne tematy, zupełnie inaczej pokazane na scenie, i - rzecz paradoksalna - obie mają raczej budujące założenie, zdążające do tworzenia dobranych par małżeńskich, bez naruszania podstawowych zasad moralności i bez zbytnich nieformalności z punktu widzenia stanu cywilnego.

Po ujrzeniu "Podróży poślubnej" S. Tischa z muz. K. de Friesa (dwóch wiedeńczyków, z których co najmniej jeden jest bodaj polskiego pochodzenia) z Janiną Jasińską w roli głównej, wydaje się, że z przemiłej pieśniarki zaawansowała ona istotnie na prawdziwą primadonnę w tej miniaturowej operetce, w której scenka, tańce i czasami głosy są też miniaturowe. Pierwsza scenka duetu E. Magierówny z M. Maliczem trochę dezorientuje, co do charakteru widowiska i gry, dopiero później tuszując manieryczną szarżę nadscenkową p. Magierówna osiąga zupełnie przyjemne akcenty gry. Od pierwszych przezabawnych duetów Jasińskiej z Maliczem i G. Boruckim jednak widowisko rozkręca się coraz bardziej, składając na całość bardzo miłą, śpiewną i coraz udatniej dowcipną, pomimo chwilami nazbyt prymitywnych tekstów, tak iż każdemu z wykonawców należałyby się słowa pochwały.

Dopiero po przetasowaniu się całego zespołu, w skład którego wchodzi i Stanisław Zięciakiewicz w roli pijaczyny-trenera, i Z. Rewkowski, jako doskonale ucharakteryzowany konduktor kolejowy i Bogdan Doliński, w roli hotelowego kelnera-filozofa, Numa wychodzi za Pompiliusza. Niejedną scenkę zręcznie wyreżyserowanego przez Z. Rewkowskiego widowiska ożywia układami choreograficznymi Pola Gobińska. A wszystko mówi, śpiewa i tańczy pod żelazny rytm akompaniamentu J. Kropiwnickiego. Jan Smosarski szczególnie uskrzydlił swą wyobraźnię plastyczną, tworząc pomysłowe, proste, chwilami urocze dekoracje, oklaskiwane na premierze przy otwartej kurtynie. Rzecz jeszcze jednak i niezwykła: Ostatnio na premierach - było pełno i to nie tzw. "waty", czyli zaproszonych osób z prasą i kolegami-aktorami na czele, ale publiczności prawdziwej, tj. płacącej za bilety i cieszącej się szczerze tą teatralną rozrywką.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji