Artykuły

Mały spektakl

"Serwus madonna" - recital Janusza Radka na XXVI PPA we Wrocławiu. Pisze Adam Domagała w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Na planecie Ziemia tworzy prawdopodobnie tylko jeden artysta, którego głos i techniczne umiejętności wokalne mogą być dla Janusza Radka, przynajmniej na razie, niedosiężnym szczytem: Bobby McFerrin.

Z innymi wokalistami - nie piosenkarzami, a właśnie wokalistami, dla których głos jest posłusznym, wyszkolonym instrumentem - Radek idzie łeb w łeb. W Polsce zaś nie ma już w tej konkurencji sobie równych.

Oczywiście śpiewanie piosenek to nie sport i nie wyścig. Można po prostu mruczeć i wzruszać słuchaczy. Janusz Radek natomiast mruczy wyłącznie zapowiadając piosenki, po czym atakuje wielooktawowym fajerwerkiem, wyśpiewanym z nienaganną dykcją i artykulacją, bez wysiłku i bez krzyku. Na dodatek każda piosenka to - jak na PPA przystało - mały spektakl, rozegrany według prostego zwykle pomysłu. Na przykład słynne "Groszki i róże" z repertuaru Ewy Demarczyk w wykonaniu Radka to wyznanie mężczyzny zakochanego w kobiecie idealnej, niedostępnej i właściwie... niewidocznej. Więc Radek wspina się na palcach, nie sięga mikrofonu ustawionego zbyt wysoko... Albo "Jak kania dżdżu": facet czeka i moknie, nieśmiało rozgląda się po okolicy, czy Ona nie nadchodzi.

Recital "Serwus Madonna" w wersji live nie różni się zbytnio od tego, co na wydanej niedawno płycie. Tyle, że - jak zawsze w przypadku wybitnej propozycji muzycznej - patrzenie zdecydowanie pomaga w odbiorze. Fajnie jest widzieć, że zespół Janusza Radka to nie tylko grupa muzyków akompaniujących soliście, ale jego pełnoprawni, muzyczni partnerzy. Mówiąc zaś jeszcze dobitniej: wokalne popisy (te swobodne skoki między oktawami, improwizacje scatem, wokalizy!) byłyby tylko popisami, gdyby nie składały się na fascynującą popowo-jazzowo-rockową-poezjośpiewaną całość. Głos Radka to instrument współbrzmiący z innymi instrumentami, jak wtedy, gdy we wstępie do "Nagiej dziewczyny" Wiesława Dymnego szloch spotyka się z dźwiękiem skrzypiec albo w "Sur le pont d'Avignon" jest spoiwem między krótkimi, ale wyrazistymi solówkami.

Przemyślany i efektowny koncert na początek PPA.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji