Wieczór w sadzie
W Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu odbyło się premierowe przedstawienie "Wiśniowego sadu" Antoniego Czechowa w reżyserii Jana Buchwalda. Opinie publiczności o spektaklu są bardzo różne.
Jeśli sądzić po burzliwych brawach, najbardziej widzom spodobał się Maciej Grzybowski w roli starego sługi Firsta. Były dyrektor kaliskiego teatru i jeden z jego najlepszych aktorów, od kilku lat nie ma etatu w teatrze i niezmiernie rzadko pokazuje się na scenie. Rola Firsta dowodzi, że jest to wielką szkodą dla kaliskiej sceny.
Tak samo naturalna i doskonała była gra Danieli Popławskiej występującej gościnnie w roli Raniew-skiej. Od podniesienia do zapadnięcia kurtyny był to nieprzerwany popis doskonałego rzemiosła aktorskiego. Występu Popławskiej w "Wiśniowym sadzie" publiczność wyczekiwała z wielkim zaciekawieniem, ponieważ aktorka ta grała niegdyś kilka lat w Kaliszu, zanim wyjechała do Poznania.
Bardzo dobrze wypadła debiutująca na scenie Kama Kowalewska, studentka Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. W roli Ani, córki Raniewskiej, okazała się znacznie lepsza od swych starszych koleżanek - Moniki Szalaty oraz Agnieszki Dzięcielskiej. Grały one znacznie poniżej swych możliwości.
To samo można powiedzieć o pozostałych aktorach. W porównaniu z Grzybowskim i Popławską ich gra była nierówna i nie pozbawiona sztuczności. Wielki zawód sprawił niewątpliwie najzdolniejszy aktor młodego pokolenia, Jarosław Witaszczyk, który wcielił się w dającą wielkie możliwości aktorskie rolę kupca Łopachina.
Publiczność miała jednak różne zdania o przedstawieniu. Wielu osobom bardzo się ono podobało. Niewątpliwie do odbioru Czechowa trzeba mieć odpowiedni nastrój, a poza tym jego sztuki w ciągu kilku ostatnich lat były wystawiane w Kaliszu tak często, że mogły się opatrzyć i znudzić. Być może to jest powodem niektórych niepochlebnych opinii o premierze.
