Szczepkowska kontra fortepian
- Staram się nie tracić więzi z tą dwunastoletnią dziewczynką, którą kiedyś byłam i która uważała, że żadne z jej marzeń się nie spełni. Ten wieczór jest jednym z tych marzeń - mówi JOANNA SZCZEPKOWSKA przed dzisiejszą (16 marca) premierą swojego muzycznego wieczoru autorskiego.
W środę, 16 marca w Kinoteatrze "Bajka" premiera wieczoru autorskiego "Joanna Szczepkowska kontra fortepian".
Joanna Woźniczko: Zastanawiam się, dlaczego ustawia się Pani w kontrze do fortepianu. Czy to walka?
Joanna Szczepkowska [na zdjęciu]: Nie mogę powiedzieć. Dlaczego "kontra", tłumaczę na początku spektaklu. To jedna z tajemnic.
A jak nawiązała się współpraca z kompozytorami piosenek?
- Rozesłałam teksty i nikt nie odmówił napisania do nich muzyki. To było dla mnie bardzo miłe. Jednocześnie kompozytorzy - Janusz Bogacki, Grzegorz Turnau, Jerzy Derfel i Andrzej Zarycki, Janusz Sent i Michał Salamon - ustawili poprzeczkę bardzo wysoko.
W zapowiedzi spektaklu czytamy, że opowiada w nim Pani o sobie "od dzieciństwa, przez starość, po życie pozagrobowe". Czy coś z tych opowieści jest prawdą?
- Jest prawdą, ale nie tylko o mnie. Jest prawdą o każdym dzieciństwie, młodości i wszelkich przemianach, których doznajemy w życiu. Bardzo poważnie to brzmi, ale ten wieczór nie jest poważny. Ja się trochę naśmiewam z tego wszystkiego. Poszłam kiedyś do psychoterapeuty i on powiedział, że mam w sobie bardzo dużo z dziecka i trzeba wielu sesji, żeby je ze mnie wykorzenić. Nie wróciłam do tego terapeuty już nigdy - odwrotnie, staram się nie tracić więzi z tą dwunastoletnią dziewczynką, którą kiedyś byłam i która uważała, że żadne z jej marzeń się nie spełni. Ten wieczór jest jednym z tych marzeń.
Coraz bardziej znana jest Joanna Szczepkowska-autorka. Co pisanie daje Joannie Szczepkowskiej-aktorce?
- Po prostu mówię własnym głosem. Co nie znaczy, że kończę z teatrem, ale to musi poczekać.
No właśnie, a co z teatrem? Czy to prawda, że odeszła Pani z Powszechnego?
- Tak. Muszę odpocząć, odczekać, a przede wszystkim zastanowić się, jaki teatr naprawdę chciałabym robić. Bo mam poczucie, że w teatrze tak naprawdę nie powiedziałam wiele własnym głosem. Może zacznę od początku, może gdzieś kątem, zobaczymy.
A "Joanna Szczepkowska kontra fortepian" to początek Pani pomysłu na teatr?
- O, nie! To jest coś zupełnie innego! Ja tu jestem sobą, nie gram żadnej roli, tylko rozśmieszam ludzi, czasem może wzruszam, ale jako ja, a nie jako postać sceniczna. Dlatego nie lubię, kiedy mówi się o tym "spektakl". To jest taki wspólny wieczór.
W jakim nastroju będą wychodzić widzowie po tym spotkaniu?
- Mam nadzieję, że rozbawieni. No i trochę oderwani od rzeczywistości. Tak. To przede wszystkim.