Artykuły

O miłości i śmierci szeregowca Walusia

Na emisję przygotowanego w zeszłym roku przez kra­kowski ośrodek telewi­zyjny spektaklu "Do piachu" czekaliśmy tak długo, że poczęły pojawiać się pogłoski, iż rozpo­czyna on nową serię "półkowników" - epoki Drawicza. Wre­szcie TV zdecydowała się poka­zać przedstawienie Kazimierza Kutza, poprzedzając je rodzajem bufora - rozmową Autora, Re­żysera, Autorytetu (Jan Józef Szczepański) i Znawcy (prof. Mieczysław Porębski). Ostrożno­ści nigdy za dużo. Zwłaszcza, je­śli tkwią w pamięci gwałtowne reakcje, jakie wywołała sztuka Tadeusza Różewicza po war­szawskiej premierze przed kilkunastu laty w Teatrze Na Woli (w reżyserii Tadeusza Łomnickiego). W aktualnej bogoojczyźnianej atmosferze krakow­ski spektakl może zostać uznany za świętokradczy. Brutalny obraz wojny narusza narodowy schemat, co gorsza - uderza w legendę Armii Krajowej.

Nakreślony przez Różewicza obraz, z całą konsekwencją przeniesiony przez reżysera na ekran, jest rzeczywiście drasty­czny i ukazuje partyzancką wojnę jako pozbawioną zupełnie elementów barwnej czy boha­terskiej przygody. Surowy realizm czy wręcz naturalizm wielu scen, utrzymanych w czarno-bia­łej tonacji (dopiero w końcowych partiach pojawia się wię­cej koloru), zaostrza wymowę i tak ostrego tekstu. Różewicz niszczy całą mitologię "wojenki". W sposób klasyczny - w po­czątkowym epizodzie Marka (świetny Jan Nowicki), zakończonym brutalnie naturalistyczną pointą, przeciwstawia ro­mantyczny mit (Marek został upozowany na Konrada) jego trywialnej zawartości. I w spo­sób poetycki - w balladzie o Walusiu, o jego miłości, tęskno­cie i śmierci. Ta historia chłop­ca, który żyje w obozie party­zanckim jak zwierzę i umiera jak zwierzę, pozostawia nas po­rażonych i wypełnionych tragi­cznym smutkiem. Także - dzięki świetnemu i jakby natu­ralnemu aktorstwu Piotra Cyrwusa.

Poruszający, głęboko humani­styczny spektakl. Surowy obraz Kutza, świetnie uzupełniony niezwykle trafną muzyką Jana Kantego Pawluśkiewicza, zali­czam do największych osiągnięć Teatru Telewizji. Różewicz na­pisał, że "pisarz-poeta nie ma prawa do pogardy (...) ma prawo tylko do miłości od chwili kiedy Bóg opuścił istotę ludzką". Jego sztuka "O głupim śmierdzącym ciemnym parobku Walusiu" na­prawdę wrażliwym widzom przyniosła oczyszczenie, o któ­rym mówiono we wstępnej rozmowie. A to w telewizji rzecz arcyrzadka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji