Artykuły

Uwięzieni ale wolni

Schemat fabularny "Fizyków" nie różni się niczym od schematu powieści kryminalnych: historia morderstw i wyjaśnianie motywów tych morderstw. Akcja sztuki toczy się w prywatnym sanatorium, a właściwie w salonie i przyległych do niego trzech celach, oznaczonych liczbami: 1, 2, 3. Właścicielem sanatorium jest stara, garbata panna Matylda von Zahnd, psychiatra światowej sławy. Wnętrze salonu nosi ślady świetności i zapuszczenia: marmurowy kominek, rzeźbione portale, ciężki ozdobny żyrandol, pluszowe kotary w oknach, wyścielane sofy i fotele pozbierane z różnych epok. Styl fin de siecle'u, secesji (scenografię projektował Andrzej Cybulski). W salonie, którego nie opuszczamy aż do końca przedstawienia, przebywają przeważnie trzej pacjenci, fizycy jądrowi, których, świadomie lub przypadkiem, umieszczono w sąsiadujących ze sobą celach. Na razie wszystko jest jeszcze w sferze zagadki. Nie wiadomo, kim są ci trzej ludzie. I czy są naprawdę obłąkani, czy tylko udają obłąkanych. Rozpoczyna się zabawa w teatr. Trzej pacjenci przebierają się w kostium historyczny. Jeden każe się nazywać Newtonem, drugi Einsteinem, trzeci rozpowiada, że ukazuje mu się król Salomon. Najpierw quasi-Newton, później quasi-Einstein i wybraniec króla Salomona mordują swoje pielęgniarki. W międzyczasie jest jeszcze sentymentalno-farsowa scenka z rodzinnego dramatu, naturalistyczna w kształcie.

W drugiej części spektaklu przychodzi chwila zwierzeń. Odkrycie kart. Przedstawienie metryk personalnych. Mobius jest największym fizykiem współczesności, odkrył nowe dziedziny fizyki i uświadomiwszy sobie praktyczne konsekwencje tych odkryć, przeraził się i wybrał dom wariatów, by nie stać się narzędziem polityków, mimowolną przyczyną katastrofy świata. Quasi-Newton i quasi-Einstein, to przedstawiciele dwu obcych wywiadów, wybitni fizycy, których zagnała do sanatorium chęć wykradzenia rękopisów Mobiusa. Wszyscy trzej są zdrowi, normalni. Morderstwa, które popełnili, były tylko próbą potwierdzeń swoich obłędów, zmylenia tropów śledztwa.

Na tkance kryminału Durrenmatt zaszczepia wielką dyskusję na temat rozwoju nauki i regresji moralnej człowieka. "Doszliśmy do końca naszej drogi. Ale ludzkość pozostała w tyle... Nasza wiedza stała się czymś straszliwym, nasze badania grożą niebezpieczeństwem, nasze poznanie niesie śmierć. Nam, fizykom, nie pozostaje nic innego, jak kapitulacja przed rzeczywistością. Nie dorosła ona do nas. Poprzez nas grozi jej zagłada. Musimy cofać się, wraz z naszą wiedzą. Nie ma innego wyjścia..."

Jedyną szansą człowieka jest pozostać w zapomnieniu, przywdziać płaszcz błazna i zamknąć się w domu wariatów. "Tylko w domu wariatów jesteśmy jeszcze wolni. Tylko w domu wariatów możemy jeszcze myśleć. Na wolności nasze myśli stają się materiałem wybuchowym".

Rozwój wydarzeń zmierza do pomyślnego końca. Podjęto już wspólnie decyzję pozostania w domu wariatów na zawsze "w imię niewielkiej szansy, jaka jeszcze światu pozostaje, że przetrwa". I już ma się potoczyć zabawa w obłąkanych, kiedy obrót spraw przyjmuje najgorsze rozwiązanie. Planowe i przemyślane działanie niszczy przypadek. Zakwestionowany został cały sens ofiary, poświęcenia. Doktor Matylda von Zahnd nie tylko leczyła pacjentów, ale ich także usypiała i robiła fotokopie rękopisów Mobiusa. Wykorzystała odkrycia, zbudowała olbrzymie zakłady, zorganizowała potężny trust, który podporządkuje sobie nowe kraje i kontynenty. To, co wydawało się wolnością, okazało się jeszcze jedną formą więzienia. Na okna, drzwi, spadają ciężkie kraty. Salon domu wariatów zmienia się w więzienie. Pielęgniarze przywdziewają mundur policjantów. Spektakl kończy się powrotem do historycznych kostiumów, zmyślonych biografii, zabawy w; teatr. Kapitulacja wobec rzeczywistości?

"To, co dotyczy wszystkich ludzi, może być rozwiązane tylko przez wszystkich ludzi. Każda próba jednostki - wyjaśnia Durrenmatt w dołączonych tezach do Fizyków - aby rozwiązać na swój sposób to, co dotyczy wszystkich ludzi, musi być skazana na niepowodzenie". Czy zdarzy to, że wszelka jednostkowa ofiara nie ma sensu? "Świat - powie gdzieś Durrenmatt - to monstrum przerażające, z którym nie można nie przegrać, ale z którym nie wolno się pogodzić." Jedyną szansą człowieka jest odwaga. Tragiczna i często absurdalna, ale konieczna, by ocalić własną twarz, by zamanifestować swą niezależność nawet w sytuacji, która nas przerasta.

Krakowskie przedstawienie "Fizyków" - jeśli się już zdecydujemy na wystawianie cenzurek - inscenizacyjnie jest zaledwie poprawne. Nie zauważa się w nim reżysera, jakiegoś wyraźnego zdecydowania, opowiedzenia się za takim czy innym stylem. Zresztą, może to nie przeszkadza Durrenmattowi. który lepi swoje sztuki z różnej materii: elementów kryminału, farsy, groteski, satyry, sentymentalno budującego dramatu, sparodiowanej tragedii. "Fizycy" w Starym Teatrze mają - formę czasu teraźniejszego trzeba zastąpić formą czasu przeszłego - dwie interesująco zarysowane kreacje aktorskie: Doktor Matylda von Zahnd (Zofia Niwińska) i Jan Wilhelm Mobius (Zbigniew Wójcik). Doktor Matylda Niwińskiej jest zimna, oschła, groźna, demoniczna. Bardzo starannie opracowana od strony zewnętrznej (garb, okulary druciane, pochylenie głowy). O Zbigniewie Wójciku pisać jest ciężko. Trudno pogodzić się z myślą, że to była ostatnia jego rola, że nie ujrzymy go już nigdy na scenie. Pewnych ról we współczesnym dramacie nie potrafimy sobie wyobrazić bez niego, tak mocno zrosły się w naszej wyobraźni z jego postacią. Był to aktor wybitny, o wielkiej wrażliwości i inteligencji. Jego aktorstwo bardzo świadome i bardzo żywiołowe. Tak proste i naturalne, że nie wyczuwało się w nim granicy między życiem a teatrem. Od pięciu lat był stale związany z Krakowem. Na scenach Teatru Starego i Kameralnego występował w rolach tragicznych i komediowych, w utworach klasycznych i współczesnych, polskich i zagranicznych, zawsze nagradzany serdecznymi oklaskami publiczności. Grał w Brechcie, Giraudoux, Gorkim, Millerze, Broszkiewiczu, Kruczkowskim, O'Neillu, Williamsie, Mussecie, Lope de Vedze. Należał do tej kategorii aktorów, dla których chodzi się do teatru niezależnie od tego, w jakiej zagrają sztuce.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji