Artykuły

"Po długim dniu zapada noc"

O'Neill na Małej Scenie

OD CZASU znakomitych "Krzeseł" Ionesco nie było w naszym teatrze równie wstrząsającego, a zarazem tak głęboko "biorącego" przedstawienia, jakim właśnie stała się sztuka O'Neilla, "Po długim dniu zapada noc"... Tytuł oczywiście metaforyczny, choć z drugiej strony również w pewnym sensie i realny. Dzień rzeczywiście jest długi w rodzinie państwa Tyronów. Aczkolwiek bowiem wszyscy o sobie wszystko wiedzą, to jednak dopiero teraz tę wzajemną prawdę sobie wyjawiają. Wyjawienie jej zresztą w niczym sytuacji nie ratuje. Wszystko to, co się stało, to znaczy i narkomania matki, i alkoholizm ojca i synów, a także i ciężka choroba jednego z nich - musiało się stać i jest nie do odrobienia.

Jak to musiało...? Czy James Tyrone "pater familias", nie mógł życia sobie i swym najbliższym urządzić inaczej, nie mógł inaczej nim posterować? Pewnie, że teoretycznie mógł, ale w praktyce to nie wyszło, bo nie mogło wyjść. Coś, jak w antycznej tragedii: przeznaczanie, "Mojra". Tyrone musiał być skąpy, bo wyszedł z irlandzkiej nędzy i przez życie przebijał się z trudem, z zawziętym uporem. A poza tym irlandzka tradycja chłopska nakazywała mu takie, a nie inne postępowanie. To tylko w anglosaskiej anegdocie skąpi są Szkoci. Faktycznie skąpi byli zawsze Irlandczycy. A musieli być tacy, bo klęski głodowe były u nich zjawiskiem endemicznym (ostatnia taka wielka klęska szalała w Irlandii w latach czterdziestych ubiegłego wieku). James Tyrone był więc nieodrodnym synem swej ziemi, chociaż przerzuconym już na kontynent amerykański (po owej fali głodowej).

Rzecz jasna, "Po długim dniu zapada noc" nie jest żadną satyrą na skąpstwo. Chodzi tam o co innego, o wykazanie daremności ludziach wysiłków, szukających jakiegoś idealnego rozwiązania. Tyrone chciał rozwiązać idealnie swoją sytuację czy - jakby można powiedzieć - "kondycję życiową", mianowicie oszczędzać, oszczędzać i jeszcze raz oszczędzać. aby zdobyć majątek, a tym samym zapewnić sobie i swym bliskim - "bezpieczeństwo", to znaczy bezpieczeństwo sytości, bezpieczeństwo dobrobytu, bezpieczeństwo przed nędzą.

Doszedł do tego -"bezpieczeństwa", ale po drodze stracił z owego oszczędzania wszystko inne: żonę, która wpadła w obłęd morfinistyczny, starszego syna, który stał się nierobem, [brak fragm. tekstu].

Po prostu żyje w jakimś urojonym świecie. Kabotynizuje. Wmawia w siebie (w czym pomaga mu niezwykle alkohol) - i na pewno w to w pewnym sensie wierzy - iż jego postępowanie jest jak najlepsze i najsłuszniejsze. I że innego postępowania właściwie być nie może. Tym bardziej, że jest on tylko oszczędny (w swoim mniemaniu), ale nie skąpy. Rodzina nie żyje przecież w nędzy: jada się nieźle, pija często, mieszka jako tako, trzyma się kucharkę, pokojówkę i szofera (rzecz dzieje się mniej więcej przed pięćdziesięcioma laty), oczywiście nie płacąc im zbyt wiele, a że synom daje się skromne kieszonkowe, to tylko dlatego, że.. nie szanują pieniędzy i zaraz wszystko przepijają, lub wydają w domach publicznych.

A że chorego młodszego Jamesa Tyrone chce leczyć jak najtaniej, to znowu tylko dlatego, że gruźlica w pojęciu irlandzkiego chłopa jest chorobą absolutnie śmiertelną, na którą nie warto wydawać zbyt wiele pieniędzy. A żonie przecież też nie żałuj? na... morfinę, niewątpliwie z tego powodu, iż tę morfinę dostaje na recepty "domowego lekarza", skądinąd nieuka i partacza, ale za to - taniego. Bo gdyby na przykład tę morfinę trzeba było kupować na czarnym rynku, to wtedy na pewno James Tyrone nie dawałby na nią pieniędzy

Czy wobec tego James Tyrone jest jakąś postacią reprezentującą klasycznego niedobrego ojca, godną napiętnowania i piętnowaną przez autora? Nic podobnego. To by oczywiście była łatwizna, dla której nie warto by było pisać sztuki. Główny bohater przedstawia zagadnienie znacznie bardziej skomplikowane. Jest to zagadnienie jakiejś fatalistycznej niemożności i daremności. Intencje mogą być jak najlepsze, ale w kontakcie z życiem stają się nie do zrealizowania. Chyba, że komuś się wydawało przy pomocy narkotycznej autosugestii (w tym wypadku alkoholicznej), iż właściwie nie jest jeszcze tak źle... Ale James Tyrone w końcu i co do tego nabiera wątpliwości. "Co ja takiego chciałem kupić, żeby to było warte aż tego...?" - mówi, ale nie kończy. My wiemy, czego: straszliwego nałogu żony, zmarnowania życia synów, no i własnego. Oczywiście nic nie było tego warte...

"Po długim dniu zapada noc" jest spektaklem naprawdę wysokiej, a na wet znakomitej klasy. Gra wykonawców - a więc Romana Hierowskiego (James Tyrone), Ireny Tomaszewskiej (żona), Adama Kwiatkowskiego (starszy syn). Stanisława Niwińskiego (młodszy syn) oraz Lidii Bienias (pokojówka Katarzyna) - jest wydarzeniem, mówiąc bez żadnej przesady, na miarę ogólnopolską. Rzadko kiedy obsada sztuki została tak umiejętnie i niemal idealnie dobrana oraz dostosowana do charakterów postaci jak tym razem, i rzadko kiedy zespół aktorski był tak doskonale ze sobą nie tylko zgrany, ale i świetnie "skontaktowany". Był to triumf aktorstwa w najlepszym stylu, poparty niewątpliwie adekwatną i znawczą reżyserią Jerzego Jarockiego.

Co do scenografii Urszuli Gogulskiej, to można by się spierać, czy miało wiele sensu otoczenie domu Tyronów symbolicznym "murem płotem". Ostatecznie inteligentny widz nie potrzebuje takich dekoracyjnych kropek nad "i", zaś nieinteligentny będzie się dziwił, dlaczego wszyscy mówią, że patrzą na ogród, morze itd.. a przed sobą mają tylko straszliwe płocisko. Także "obdartość" kurtynowo - meblowo - dywanowa w swojej symbolice skąpstwa poszła trochę za daleko. Dom, w którym jest troje służby (łącznie z szoferem) i gdzie mimo wszystko panuje pewien dobrobyt (chociaż "oszczędny"), nie może znów wyglądać jak ostatnia graciarnia. Przecież skąpstwo Tyrone'a jest tylko pretekstem autorskim do ukazania pomyłki w ludzkich kalkulacjach urządzania sobie życia, a nie celem jakiegoś umoralniającego ataku...!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji