Artykuły

Korespondencja

W czerwcowym numerze "Teatru" (6/1994) ukazała się nota recenzyjna Natalii Adaszyńskiej pod tytułem "Debel z Hamletem". Recenzentka "Teatru" zajęła się jedną tylko sprawą tego "Hamleta" - zasygnalizowaną w tytule noty sprawą podwójnej obsady wielu ról. Podwójnej na specjalnej zasadzie, zasadzie odwrotności; dzisiejszy Hamlet jutro miał być Klaudiuszem, a dzisiejszy Klaudiusz - Hamletem i tak dalej. Tak to jest napisane w programie przedstawienia. Pomysł jak pomysł, można go oceniać różnie, zarówno merytorycznie, jak i z punktu widzenia możliwości obsadowych teatru i trybu pracy nad rolami. Pani Adaszyńska ocenia ów pomysł (negatywnie) z tego drugiego względu.

Ale rzecz główna, z powodu której piszę ten list, leży w tym, że cały pomysł z tą podwójną i "odwrotną" obsadą bydgoskiego "Hamleta" w rzeczywistości pozostał na papierze, na którym wydrukowano program teatralny. Bo prawda jest taka: owszem, jeszcze przed premierą odbyło się kilka przedstawień na zasadzie otwartych prób, w trakcie których reżyser i aktorzy poeksperymentowali sobie obsadowo do tego stopnia, że wykonawcy zamieniali się rolami w czasie tego samego spektaklu. Natomiast codzienne przedstawienia były tradycyjne. Ja obejrzałem spektakl w miesiąc po premierze i dowiedziałem się, że pan Krystian Nehrebecki (grający Klaudiusza) nigdy jeszcze w trybie normalnych przedstawień nie zagrał Hamleta, czego można by oczekiwać przeczytawszy program, a pan Marian Czerski (Hamlet) - Klaudiusza. Program jest więc w ogóle mylący, i jeśli o tych podwójnych obsadach obwieszcza - powinien zawierać jakąś informację na ten temat. Na koniec mam nadzieję, że nasza miła młoda koleżanka, pani Natalia Adaszyńska, nie obrazi się, kiedy się ośmielę wyrazić mało zresztą odkrywczą myśl, że recenzować trzeba to, co zobaczy się na scenie, nie zaś to, co się przeczyta w teatralnym programie... Łączę pozdrowienia, szczerze oddany

Andrzej Władysław Kral Warszawa, 12 lipca 1994

Po pierwsze - bydgoskie przedstawienie "Hamleta" obejrzałam w piątek 27 V 1994 r., a więc dzień przed oficjalną premierą prasową. Po drugie - problem z podwójną obsadą nie ogranicza się, moim zdaniem, do przedpremierowych eksperymentów i "mylącego programu". Dotyczy także - i przede wszystkim - konsekwencji, jakie wynikają z takich pomysłów. Na czele z koncentrowaniem uwagi aktorów nie na tym co trzeba i nieuczciwością wobec widza (przynajmniej w druku). Po trzecie wreszcie - w swojej nocie nie zajmowałam się wyłącznie sprawą podwójnej obsady "Hamleta". Nie chcąc się powtarzać - odsyłam do tekstu.

Natalia Adaszyńska

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji