Artykuły

Wacławie, oj, Wacławie!

Ostatnia sztuka konkursowa: "Wacława dzieje" Stefana Garczyńskiego w inscenizacji Słupskiego Teatru Dramatycznego zakrawa raczej na dobry żart, niż na poważne podejście do rzeczy zwanej szumnie klasyką polską. Trudno doszukać się w słupskim przedstawieniu jakiegoś przesłania czy głębszego sensu.

Tytułowy bohater poematu Stefana Garczyńskiego był w swoim czasie bezprecedensowym uosobieniem romantycznego buntu. W przeciwieństwie do dramatów Mickiewicza czy Słowackiego, w których osobowość bohatera determinują głównie: społeczeństwo i jego instytucje oraz najeźdźca (zaborca), dramat Garczyńskiego ukazuje bohatera przeżywającego wewnętrzne rozterki głównie w konsekwencji samodzielnego opartego na wiedzy i atrybutach filozoficznych - budowania światopoglądu. Ginie jego wiara w sens życia, w sens miłości, w religię. Jedyną wartością pozostaje patriotyzm. Taka właśnie jest i dziś wymowa poematu dramatycznego Garczyńskiego; aczkolwiek punkt dojścia Wacława jest analogiczny do życiowej idei Konrada i Kordiana, istotne wydaje się pełne ukazanie konstytuowania jego poglądów.

Tymczasem w inscenizacji teatru ze Słupska Wacław jawi się (przepraszam Garczyńskiego) jako postać nie w pełni rozumna, trochę dzika, jakby - życiowa sierotka. Dobry pomysł obsadzenia kilku aktorów w roli tytułowej, którzy przedstawiają dzieje bohatera na różnych etapach jego rozwoju, marnieje w realizacji scenicznej. Jeden Wacław jest zaprzeczeniem drugiego, drugi trzeciego itd. Zamiast ewolucji osobowości, Widzimy sprzeczne strzępy bohatera - pomysł nie wiadomo czemu służący. Udźwiękowienie działania przy pomocy w jednym miejscu - bełkotliwego monologu, w innym - dzikiego wycia, stwarza klimat ogrodu zoologicznego. Więc to jest synteza pokolenia? Którego? Jeśli słupska inscenizacja ma być parodią romantyzmu (takie znamiona są od czasu do czasu widoczne), to współczuję serdecznie autorom tego przedstawienia. Jeśli natomiast chodzi o pokolenie współczesne, do którego w jakiś sposób też siebie zaliczam, będę chyba musiał przyjrzeć się w lustrze. Innym, którzy ten spektakl widzieli, radzę to samo. Bo zaiste nie wiecie, kim jesteście. W Słupsku wiedzą!

Na potwierdzenie cytuję słowa z programu teatralnego: "Każde pokolenie ma swego bohatera. Jego losy są biografią danej generacji. Odzwierciedlają ideały, ku którym zmierza grupa pokoleniowa. Nasza opowieść przedstawia dzieje reprezentantów jednego pokolenia, którzy pragną stworzyć bohatera swoich czasów".

Mając na uwadze decydujący wpływ reżyserii i prowadzenia ról, nie wypowiadam się o innych elementach słupskiego przedstawienia. Być może scenografia i muzyka w samodzielnym istnieniu wykazują teatralną wartość. W kontekście dzieła los elementów dominujących.

Słupski Teatr Dramatyczny: S. Garczyński, "Wacława dzieje". Układ tekstu, reżyseria i scenografia: Marek Grzesiński, muzyka: Jerzy Satanowski. Premiera - 5 X 1980 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji