Artykuły

Thelma i Louise w Teatrze Jaracza

Bang Bang — ostatnia w tym sezonie premiera Teatru Jaracza — to spektakl, który powinien być prezentowany ku przestrodze dojrzałym płciowo męskim osobnikom z rodzaju Homo.

Dominika Knapik (reżyseria, choreografia) i Tomasz Jękot (tekst i dramaturgia) sięgnęli do Thelmy i Louise i zrobili spektakl pełen sympatii do kobiet. Thelma, którą Izabela Noszczyk gra wręcz parodystycznie, eufemistycznie rzecz ujmując nie emanuje mądrością życiową. Jest infantylna i rozerotyzowana, ale ma do tego prawo. Tipsy, york i Danielle Steel nikomu jeszcze nie zaszkodziły, czego nie można powiedzieć o typach męskich pojawiających się na drodze bohaterek. Mąż Thelmy, Derryl, to żałosny Narcyz i zazdrośnik. Cuchnącemu potem Harlanowi wydaje się, że jest królem stworzenia, J.D. to bawidamek i złodziej, Jimmy — partner Louisy — tchórz i mięczak. Nic dziwnego, że marzenie o mężczyźnie, który potrafi „zajrzeć w duszę, poza zmarszczki i grubą dupę, prosto w oczy" odpływa w siną dal, a u kresu swojej wędrówki Thelma żeni się z Louisą.

Cipka Thelmy przeprasza Louisę

Znakiem prymitywnej męskości jest w Bang Bang kostium goryla, w którym w życie Thelmy wpada gwałciciel Harlan. Żeby nie popaść w szowinizm gatunkowy, Jękot przeprowadza rehabilitację małpy. Goryle przedstawiają się jako bezpłciowe „istoty czarne i włochate". W ten sposób wprowadzony zostaje drugi temat Bang Bang — opowieść o powrocie do natury i odnalezieniu w sobie „dzikiej kobiety" (twórcy czytali pewnie Biegnącą z wilkami Clarissy Pinkoli Estes i znają kolektyw „Guerilla Girls"). W Bang Bang epatuje się ciałem. Thelma i Louisa noszą cieliste kostiumy z wyhaftowanymi drogami rodnymi, dyskutują o włosach łonowych, a w torebce noszą szminkę „w odcieniu krwi miesięcznej". — Moja cipka cię przeprasza — przymila się Thelma do Louisy, która okupiła odkrycie punktu G koleżanki utratą portfela.

W manifestacji kobiecej seksualności jest dużo wdzięku i bezpretensjonalności. Knapik udało się uniknąć wulgarności, bo przyjęła dobrą konwencję, która pozwoliła też na uwolnienie się od filmowego oryginału. Reżyserka sięgnęła do popkultury — komiksów i filmów Quentina Tarantino. Odegranie sceny napadu na sklep to cytat z Pulp Fiction, a Bang Bang — piosenka, która dała tytuł spektaklowi — pojawia się w filmie Kill Bill. Sposób, w jaki Harlan wydaje ostatnie tchnienie czy walka Louisy z Derrylem (pastisz filmu kung-fu) to niejedyne dobre pomysły. W tę stylistykę świetnie wpisała się komiksowymi kostiumami Karolina Mazur.

Scenografia z materaców

Mirosław Kaczmarek wpadł na prosty, ale efektowny pomysł. Wykorzystał materace z gąbki (ich związku z tematem spektaklu wyjaśniać nie trzeba), z których pracownicy techniczni budują na oczach widzów elementy scenografii, np. łóżko, na którym Harlan próbuje zgwałcić Thelmę czy górę, na którą bohaterki docierają u kresu swej wędrówki. Wyeksponowany w filmie motyw drogi w Bang Bang nie odgrywa większej roli. Ford Thunderbird pojawia się wyłącznie w narracji, auta fizycznie na scenie nie ma.

Mocną stroną spektaklu jest muzyka Daniela Pigońskiego, wykonywana na żywo. Mam nadzieję, że Teatr Jaracza wyda płytę z piosenkami z Bang Bang.

Aktorsko jest świetnie. Izabela Noszczyk (Thelma) i Milena Lisiecka (Louisa) w niczym nie ustępują Geenie Davis i Susan Sarandon. Ich duet jest nieco inny od filmowego, bo Thelma Noszczyk i Louisa Lisieckiej to kobiety dojrzałe i hojnie obdarzone przez naturę (Thelma utyskuje, że aby trafić w męski gust, powinna zrobić sobie liposukcję całego ciała). Aktorki dopracowały swoje postaci i potrafiły pokazać ich ewolucję. Krzysztof Wach ujawnił talent komediowy w przerysowanych rolach Derryla, Harlana i Tirowca. W roli Hal świetnie odnalazła się Iwona Karlicka. Mniejsze pole do popisu mieli Mariusz Siudziński (Jimmy) i Marcin Korcz (J.D.).

To nie jest spektakl dla Terlikowskiego

Z zaciekawieniem obserwowałam reakcje męskiej części publiczności. Niektórzy się śmiali, inni wychodzili z teatru zirytowani tendencyjnością i mizoandrią. Rzeczywiście, mogą irytować w Bang Bang wstawki „dydaktyczne", jak kilkunastominutowa przemowa Hal na temat świadomej zgody na seks, czy wtręt o przypisywanych kobietom stereotypowych rolach. Trzeba jednak przyznać, że tematyka feministyczna wprowadzana jest dowcipnie i nie bez dystansu (usłyszawszy nazwisko Jelinek, Harlan próbuje z płaczem zbiec ze sceny). Można się czepiać, że feministyczne treści pokryły się już patyną, ale czy na pewno? Callie Khouri napisała scenariusz do filmu Ridleya Scotta w odpowiedzi na to, że w kinematografii kobiety redukowano do paprotki. Dziś już na szczęście mamy to za sobą, ale o miejscu kobiety w społeczeństwie nadal warto dyskutować (potwierdza to kampania „Moje ciało, moja broszka"). Takich knajp, jak Silver Bullet, naprawdę w Łodzi nie brakuje. Aktorzy Jaracza mogliby gościnnie występować w nich w Bang Bang, bo Derryle i Harlany pewnie nie chadzają do teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji