Opera komiczna w 1 akcie; libretto: Franc-Nohain (Maurice Legrand).
Prapremiera: Paryż 19 V 1911.
Premiera polska: Warszawa 1925.
Osoby: Torquemada, zegarmistrz - tenor; Concepcion, jego żona - sopran; Gonzalve, poeta - tenor; Ramiro, mulnik - baryton; Don Ińigo Gomez, bankier - bas.
Akcja rozgrywa się w Toledo w XVIII w.
Mulnik Ramiro wchodzi do sklepu zegarmistrza Torquemady, prosząc o naprawienie zegarka. Jest to jednak czwartek - dzień, w którym Torquemada rano nakręca i reguluje zegary miejskie; prosi więc mulnika, aby zaczekał w sklepie na jego powrót. Ten obrót rzeczy jest nie na rękę młodej i urodziwej żonie zegarmistrza, która właśnie w czwartki, korzystając z nieobecności męża, przyjmuje wizyty adoratorów. Aby się pozbyć niewczesnego klienta, prosi go Concepcion o przeniesienie ze sklepu do swej sypialni ciężkiego szafowego zegara. Gdy Ramiro wychodzi z zegarem na plecach, pojawia się młody poeta Gonzalve, na którego właśnie czekała Concepcion. Zamiast jednak wykorzystać krótką chwilę sam na sam, zaczyna młodzian wygłaszać długą a pompatyczną tyradę, którą młoda kobieta nadaremnie usiłuje przerwać.
Tymczasem powraca mulnik, uporawszy się z robotą. Chcąc zyskać na czasie, Conception stwierdza, że niestety pomyliła się, gdyż właśnie chodziło jej o przeniesienie innego zegara. Poczciwy Ramiro wraca tedy do sypialni, aby przynieść zegar z powrotem, zaś sprytna żona zegarmistrza poleca Gonzalvemu, aby ukrył się w jednym z zegarów stojących pod ścianą - w ten sposób mulnik, nic nie przeczuwając, zaniesie go do sypialni Concepcion. Lecz sprawa się komplikuje; zaledwie bowiem Gonzalve zniknął we wnętrzu zegara, wkracza do sklepu bankier Don Ińigo Gomez, który pod nieobecność Torquemady ma ochotę na zaloty do jego urodziwej żonki. Ta jednak odtrąca konkury, a tymczasem Ramiro przynosi na powrót zabrany uprzednio zegar, bierze na plecy drugi, w którym ukrył się Gonzalve, i poprzedzany przez Concepcion, podąża do jej sypialni. Don Ińigo, zostawszy sam, wpada na osobliwy pomysł: chowa się w jednym z wielkich zegarów, spodziewając się, że tym figlem rozśmieszy Concepcion i łatwiej zdobędzie jej względy.
Ramiro wraca, zadowolony z wyświadczonej młodej kobiecie przysługi; krótki jest jednak jego odpoczynek - po chwili bowiem Concepcion wzywa go znów, prosząc, aby zabrał ustawiony w jej pokoju zegar z powrotem do sklepu. Okazuje się bowiem, że młody poeta całkowicie zawiódł oczekiwania pięknej zegarmistrzowej, gdyż ani na chwilę nie przestał deklamować swych wierszy. Ramiro wnosi teraz do pokoju Concepcion zegar z ukrytym we wnętrzu bankierem. Otyły bankier nie jest jednak w stanie o własnych siłach wydostać się z zegara - jego zaloty spełzają więc na niczym.
W rezultacie względy Concepcion zdobywa... dobroduszny Ramiro swą usłużnością i niezwykłą siłą fizyczną. Don Ińigo Gomez zaś wydobywa się z zegara dopiero przy pomocy Torquemady, po jego powrocie z wędrówki po mieście, i co więcej, musi natychmiast zakupić ów wielki i dość kosztowny sprzęt, aby uniknąć podejrzeń starego zegarmistrza. Opera kończy się odśpiewanym zbiorowo żartobliwym morałem, z którego wynika, że w miłosnych sprawach triumfuje czasem nawet zwykły mulnik.
Skomponowana w 1907 (w ciągu zaledwie 5 miesięcy) "Godzina hiszpańska" nie wzbudziła początkowo entuzjazmu ani autora libretta, który uważał, że muzyka Ravela utrudnia tylko zrozumienie jego tekstu, ani dyrekcji paryskiej Opery Komicznej, która dopiero po upływie 4 lat zdecydowała się na jej wystawienie, ani też krytyki i publiczności. Dopiero po I wojnie światowej opera zyskała powodzenie na większą skalę, przechodząc przez szereg wielkich scen operowych - z Operą Warszawską (pod dyr. Artura Rodzińskiego) włącznie.
"Godzina hiszpańska" zdobyła trwałe miejsce w historii muzyki operowej jako jedna z najbardziej oryginalnych pozycji. Jest ona bowiem nowym - po "Falstaffie" Verdiego - ogniwem w rozwoju gatunku opery komicznej. Cechuje ją charakter na wskroś kameralny oraz zupełny brak nie tylko arii, duetów czy innych konwencjonalnych form dawniejszego stylu operowego, ale nawet jakichś szerszych, śpiewnych fraz w partiach wokalnych. Jedyny wyjątek stanowi świetny kwintet finałowy - poza tym przez cały czas jest to, wg określenia samego kompozytora, ,,quasi parlando recytatywu włoskiej opery buffa". O ile jednak w operze włoskiej recytatyw opierał się na ubogim raczej podłożu harmonicznym, realizowanym zazwyczaj jedynie przez klawesyn, to w "Godzinie hiszpańskiej" właśnie partia orkiestrowa zdumiewa niezwykłym bogactwem harmonii i kolorystyki, podkreślając sugestywnie niemal każde słowo czy gest działających postaci. Nie byłoby więc przesadą stwierdzenie, iż rola orkiestry jest w operze Ravela istotniejsza niż partia solistów-śpiewaków - tym bardziej że można tu odnotować jeszcze jeden charakterystyczny szczegół: oto postacie bohaterów "Godziny hiszpańskiej" potraktowane są nie tyle jak żywi ludzie, ile raczej jak lalki z teatru marionetek; natomiast świat zegarów i automatów ze sklepu Torquemady znalazł w muzyce Ravela odbicie pełne subtelnego, poetycznego uroku.
Źródło: Przewodnik Operowy Józef Kański, PWM 1997
Ukryj streszczenie