Artykuły

Teatr, że pozazdrościć

Nikt na szczęście w tym kraju nie zabrania wyrażania swoich poglądów. Choć dziwi mnie, że pan Tomasz Pluta z taką krytyką wystąpił wobec jednej z najlepszych, jeśli nie najlepszych instytucji kulturalnych na Dolnym Śląsku. I dlaczego, pan Tomasz Pluta, wyrażając swoje poglądy, pozwolił sobie na używanie liczby mnogiej? Kogo jeszcze reprezentuje, w czyim imieniu mówi, bo na pewno nie reprezentuje tych tłumów wałbrzyszan, które regularnie odwiedzają wałbrzyski teatr - zastanawia się Aldona Ziółkowska-Bielewicz w Tygodniku Wałbrzyskim.

Kiedy politycy atakują sztukę, nie jestem zdziwiona, w końcu nie wielu jest intelektualistów wśród polityków. Nic zaskoczyło mnie zatem, że wałbrzyskiemu radnemu Tomaszowi Plucie nie spodobało się jedno z wałbrzyskich przedstawień. Już Witold Gombrowicz wyśmiewał się z sugerowania, co powinno, a co nie powinno nam się podobać. Pan Tomasz Pluta może nie być zachwycony. Może nawet nie chodzić do wałbrzyskiego teatru. (Dlaczego zatem chodzi, jeśli repertuar tak bardzo obraża jego uczucia religijne? Doprawdy nie rozumiem).

Można teatru wałbrzyskiego nie lubić, można w nim nie bywać, jednak w krytyce należy sięgać po rzeczowe argumenty. Tak się składa, że nasz teatr to instytucja, którą naprawdę możemy się chwalić. Kiedy jestem w Warszawie i mówię Wałbrzych, ludzie odpowiadają: macie świetny teatr, piękny Zamek Książ i super funkcjonująca strefę ekonomiczną. I to by było na tyle pozytywnych skojarzeń. Teatr świetnie promuje nasze miasto, jest nagradzany w kraju i zagranicą, pracuje na najwyższych obrotach, dając średnio 5 premier rocznie. Przyciąga rzesze młodzieży, co w dzisiejszym świecie jest zadaniem prawie niewykonalnym dla innych instytucji kulturalnych. A wałbrzyskie nastolatki chodzą do teatru. Zresztą tych "naj" w działalności "Szaniawskiego" jest bardzo dużo. Jeszcze 5 lat temu nikt by nie przypuszczał, że nasz teatr będzie kuźnią talentów współczesnego teatru polskiego ijeździł będzie grać w takich miastach jak Paryż, Wiedeń czy Moskwa.

Tutaj, dochodzimy do sedna sprawy. Teatr nie ucieka przed najtrudniejszymi tematami, będącymi wyzwaniem współczesności. Pan Tomasz Pluta w swoich krytycznym tekście, opublikowanym tn.in. w tygodniku Niedziela, niektóre argumenty nonszalancko przemilcza, a z innych o zgrozo czyni teatrowi zarzuty. Niedobrze zdaniem radnego, że na spektaklu "Balkon" [na zdjęciu], w którym są sceny erotyczne, jest tyle młodzieży. Nawet Roman Giertych nie żądał wyrzucenia z lektur obowiązkowych "Chłopów" Reymonta, prozy Andrzeja Bursy, wierszy Poświatowskiej czy Kasprowicza tylko, dlatego, że mają erotyczne momenty. Drugi zarzut, nie tyle dziwi, ale rozśmiesza. Otóż Tomasz Pluta ubolewa, że (cytat); "współczesne trendy nie ominęły teatru wałbrzyskiego". To tak naprawdę komplement dla naszych twórców. Sztuka powinna przede wszystkim zmuszać do myślenia i sięgać po różne - także kontrowersyjne - środki wyrazu. We współczesnej sztuce (nie tylko w teatrze) dużo jest erotyzmu, seksualności, brutalności, szoku i przejaskrawienia. Pewne tematy przestały być tabu, ludzie mówią o nich głośno, sztuka na wiele spraw pozwala otworzyć oczy, jej siła jest ogromna. Porównywanie teatru do szpitala, to po raz kolejny nie mankament tylko atut wałbrzyskiego teatru. O tym, że erotyzm, przemoc a także religia to w sztuce tematy stare jak świat, nawet nie warto wspominać.

Danuta Marosz i Piotr Kruszczyński, którzy prowadzą teatr osiągnęli prawdziwy sukces. I myślę, że tego sukcesu najbardziej brakuje krytykującemu radnemu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji