Artykuły

Kulturalne klapy 2007

Wystawa "Dzieło roku" odstraszająca niskim poziomem zwiedzających, kiermasze taniej odzieży w budynku po operze bardzo potrzebnym Akademii Muzycznej, Teatr Polski tygodniami bez dyrektora, nieudany sylwester na Starym Rynku - w minionym roku w bydgoskiej kulturze nie wszystko kończyło się sukcesem - piszą Aleksandra Chwastek, mag, emi, daw w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Marne dzieła roku

Ubiegłoroczna wystawa z cyklu "Dzieło Roku", prezentująca twórczość lokalnych artystów, nie była ekspozycją wysokich lotów. Większość ze zgłoszonych na nią prac nie nadawała się na konkurs o takim tytule. Na wystawie znalazły się nawet pejzaże z wodą w tle oraz widoczki najbardziej wyświechtanych miejsc Bydgoszczy. Wystawę organizowaną przez bydgoski okręg ZPAP ostro skrytykował w "Gazecie" Wacław Kuczma dyrektor Galerii Miejskiej bwa, gdzie ją pokazywano. Oburzeni bydgoscy artyści wypowiedź tę uznali za dyskryminację. Na naszych łamach przez prawie dwa tygodnie trwała dyskusja zwolenników i przeciwników ekspozycji. "Gazeta" stanęła po stronie tych drugich. - W Galerii Miejskiej nie powinien wystawiać się każdy twórca, który ma na to ochotę. Kluczem doboru prezentowanych dzieł musi być ich poziom, a nie pochodzenie autora - podsumowała konflikt recenzentka "Gazety" Emilia Iwanciw.

Niereformowalne muzeum

Już w ubiegłorocznym kulturalnym podsumowaniu roku umieściliśmy działalność bydgoskiego Muzeum Okręgowego w klapach roku. Od tego czasu niewiele się zmieniło. Światełkiem w tunelu była interesująca wystawa "Polacy i Niemcy w Bydgoszczy" otwarta w kwietniu w spichrzach. Niestety przed nią i po niej muzeum nie zorganizowało nic innego, wartego uwagi. W gmachu głównym, gdzie najczęściej zmieniają się wystawy, ciągle niewiele jest do oglądania. Nadal dominują nieciekawe ekspozycje przygotowywane z okazji rocznic śmierci, urodzin i innych jubileuszy. Wystawom tematycznym zwykle brakuje pomysłu - pracownicy muzeum po prostu wyciągają zbiory z magazynów i wieszają na ścianach. Jest nadzieja, że w muzeum coś się zmieni wraz z nowym dyrektorem, który ma być wybrany w drodze konkursu jeszcze w styczniu. No chyba, że obecna dyrektor Iwona Loose wystartuje ponownie, a ratusz uzna, że powinna dalej rządzić muzeum.

Książka Pastuszewskiego promuje Bydgoszcz

Pod koniec minionego roku ratusz kupił kilkaset egzemplarzy książki wydanej przez Instytut Świadectwo o mistrzu Twardowskim. Tak naprawdę do końca nie wiadomo kto jest jej autorem. Na okładce podpisany jest Józef Ignacy Kraszewski, więc wydawałoby się, że to słynne dzieło XIX-wiecznego pisarza - "Mistrz Twardowski". Jednak pod tytułem jest jeszcze ujęty w nawias dopis "w Bydgoszczy", a w środku książki okazuje się, że do pełnego "Mistrza" brakuje wielu rozdziałów. Zamiast nich drugą połowę zajmuje posłowie radnego PiS Stefana Pastuszewskiego (sam autor, jak twierdzi, zawarł w nim całą, nie odkrytą dotąd prawdę o mistrzu - choćby takie "fakty", że Twardowski wjechał do Bydgoszczy od południa i nigdy nie spotkał się z diabłem Węgliszkiem). Bydgoski ratusz za każdy z zakupionych 800 egzemplarzy zapłacił po 10 zł. Współczujemy serdecznie wszystkim gościom, którzy odwiedzą nasze miasto i to dzieło w prezencie dostaną, a jeszcze bardziej czytelnikom, którzy pójdą do księgarni po "Mistrza Twardowskiego" i kupią książkę w ciemno (kosztuje około 25 zł) sugerując się tylko jej okładką.

Słaby Sylwester na rynku

Nikomu nieznany inowrocławski zespół DeLuzers, pokaz sztucznych ogni (dobrze, że był choć ten jeden udany punkt programu), konkursy z historii Bydgoszczy, a dla najlepszych gadżety biurowe w nagrodę - takie atrakcje na pożegnanie 2006 roku i przywitanie 2007 przygotował nasz ratusz. To była jedna z najsłabszych imprez sylwestrowych, jakie zorganizowało dotąd miasto. Dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury Marek Stankiewicz, który odpowiadał za przygotowanie tegorocznego "balu pod chmurką" tłumaczył, że sylwestrowy budżet został mocno nadszarpnięty przez imprezy jakie ratusz zrealizował na urodziny miasta.

Tak jak można było przewidzieć marny program nie przyciągnął na Stary Rynek takich tłumów jak w minionych latach, gdy w plenerze witało Nowy Rok kilkanaście tysięcy bydgoszczan.

Mózg prawie zamknięty

Z początkiem wakacji szef najbardziej znanego w kraju bydgoskiego klubu - Sławek Janicki podjął decyzję o zamknięciu Mózgu i otwieraniu go tylko na koncerty. Po raz pierwszy w swojej historii klub był w tygodniu zamknięty. Janicki tłumaczył, że zmienia formułę klubu z powodów finansowych. - Dotąd działalność gastronomiczna utrzymywała artystyczną, ale od sześciu lat bar już nie jest w stanie zarobić na utrzymanie - tłumaczył. - Nie chcę też, by Mózg postrzegano jak każdą inną zwykłą knajpkę.

Nad losem Mózgu pochyliła się Rada Miasta. Ostatecznie Administracja Domów Miejskich, zarządzająca kamienicą, przekazała Stowarzyszeniu Artystycznemu Mózg lokal, w którym mieści się klub. "Mózgowcy" przez 10 lat mogą z niego korzystać nie płacąc czynszu.

Teatr tygodniami bez dyrektora

Obecny dyrektor bydgoskiego Teatru Polskiego Paweł Łysak został wybrany na to stanowisko nie raz, jak to się zwykle praktykuje, ale dwa razy. Pierwszy raz Łysak dowiedział się, że będzie dyrektorem w czerwcu. Krótko się cieszył ze zwycięstwa w konkursie - na objęcie przez niego stanowiska nie zgodził się bowiem minister kultury, któremu nie podobał się skrócony i uproszczony tryb, w jakim wybrano nowego dyrektora. W efekcie ratusz musiał rozpisać nowy konkurs, zgodny z zaleceniami ministra. Na szczęście Łysak się na Bydgoszcz nie obraził i wystartował po raz drugi. I tym razem został wybrany, a minister zgodę podpisał.

Niestety po drodze nasz teatr wiele stracił. Nowy sezon rozpoczął bez dyrektora, w wyniku czego nie mieliśmy swojej premiery na Festiwalu Prapremier. Nowego spektaklu zresztą nie doczekaliśmy się do dziś, jednak - jak ogłosił nowy dyrektor - pierwsza premiera pod jego rządami zbliża się wielkimi krokami.

Studenci przegrali z kiermaszem

Ponad pół roku bydgoska Akademia Muzyczna walczyła o budynek przy ul. Gdańskiej, w którym do niedawna urzędowała Opera Nova. Choć opera opuściła go już pod koniec czerwca, zarząd województwa dopiero w grudniu zadecydował, że uczelnia go dostanie. W międzyczasie czas płynął, władze się zmieniały i nikt nie interesował się problemami lokalowymi Akademii Muzycznej. Uczelnia traciła pieniądze, które miała dostać na remont obiektu, a w miejscu, o które walczyła odbywały się kiermasze taniej odzieży.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji