Artykuły

Zaklejona premiera

Wczoraj [13 grudnia] na afiszach informujących o premierze "Onych" zaklejano nazwisko tłumaczki Natalii Gałczyńskiej. Zamiast niej widnieje Artur Sandauer. Nikt nie pomyślał, by w porę poinformować spadkobiercę Sandauera i ZAiKS. Sąd może zakazać wystawiania sztuki - pisze Małgorzata Matuszewska w Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej.

Premiera już w sobotę w Teatrze Polskim. Na afiszach autorką przekładu była Natalia Gałczyńska. Na strome internetowej teatru - Artur Sandauer. Skąd ta rozbieżność? - Nie zgodziłam się na tytuł "One". Takiego Czechowa moja matka nie tłumaczyła - mówi Kira Gałczyńska, spadkobierczyni Natalii Gałczyńskiej. Małgorzata Stańczyk z ZAiKS-u:

- W pierwszym wniosku z Teatru Polskiego napisano, że autorką przekładu jest Natalia Gałczyńska. Wczoraj dostaliśmy inny, wysłany dopiero 11 grudnia. Nie zdążymy uzyskać zgody spadkobiercy tłumacza. Oni muszą zyskać pisemną zgodę na zmianę tytułu i opracowanie tekstu. Jeśli w pierwszej wersji teatr podaje Natalię Gałczyńska, a kilka dni przed premierą zmienia autora przekładu, jest to zastanawiające. To skandal nie z tej ziemi. Adam Sandauer, syn znanego tłumacza i krytyka literackiego, jedyny spadkobierca, jest oburzony praktykami Teatru Polskiego.

- Ktoś do mnie zadzwonił w poniedziałek lub we wtorek - powiedział nam. - Od pani dowiaduję się, że spektakl jest już w sobotę! Nic nie wiedziałem, że na plakatach jest już nazwisko pani Gałczyńskiej. W czyim tłumaczeniu wystawią sztukę? Czy aktorzy zdążą nauczyć się innego tekstu? - pytał.

Marszałek będzie wyjaśniał

Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego: - Korzystamy z tłumaczenia Sandauera. Rozmawiałem z Adamem Sandauerem, mamy na wszystko jego zgodę.

Adam Sandauer zgodził się na zmianę tytułu. Ale tylko ustnie, bo'' żadnego pisma od Teatru nie dostał. - Odesłałem ich do ZAiKS-u - stwierdził.

Co na to Dolnośląski Urząd Marszałkowski, który nadzoruje pracę tej placówki?

- Teatr nie dopełnił obowiązków. Można coś załatwiać nawet na ostatnią chwilę, ale trzeba załatwić to do końca. Poproszę dyrektora Krzysztofa Mieszkowskiego o wyjaśnienie, dlaczego tak się stało - obiecał nam Kazimierz Budzanowski, dyrektor Wydziału Kultury w Urzędzie Marszałkowskim.

Co grozi Teatrowi za niezachowanie procedur? - Adam Sandauer może na wet wystąpić do sądu o wydanie tymczasowego zakazu wystawienia sztuki - stwierdził mecenas Bogdan Serafin z ZAiKS-u. - Sąd może przyznać mu pieniądze od Teatru za doznaną krzywdę i zażądać nawet potrójnego wynagrodzenia, jeśli uzna, że zostały naruszone prawa majątkowe. Radzę Teatrowi, żeby natychmiast wysłał do pana Sandauera depeszę. Jeśli nawet po premierze potwierdzi swoją ustną aprobatę, wszystko skończy się dobrze.

- Nie będę występować przeciw Teatrowi. Nie chodzi mi o pieniądze, ale o zasadę - powiedział nam Adam Sandauer.

Wydrukowano ok. 500 plakatów. Wczoraj zaczęto zaklejać nazwisko tłumaczki.

Komentuje Arkadiusz Franas

Teatr Polski to wizytówka stolicy Dolnego Śląska. Tak przynajmniej mi się wydawało. Tam się zaczęła moja przygoda ze sceną. Spokojnie. Nigdy nie byłem aktorem, ale widzem, który biegał namiętnie na wszystkie premiery i festiwale. Tam nabierałem szacunku do sztuki. Tam oglądałem wspaniałe kreacje wielkich aktorów. Tam podziwiałem fantastyczne inscenizacje przygotowane przez Grzegorzewskiego czy też Bunscha. Dzięki temu teatrowi dowiedziałem się, kto to Witkacy i dlaczego Różewicz wielkim dramaturgiem jest. I mógłbym tak wymieniać, wymieniać, wymieniać... I stało się. Moja, i wielu moich rówieśników, świątynia sztuki nie istnieje. Zagnieździli się w niej ludzie, którzy powinni pracować w teatrze, ale co najwyżej amatorskim. Bo jak inaczej traktować tych, co nie wiedzą, co tak naprawdę chcą wystawiać.

Oni igrali z prawami autorskimi

Wielkanocne zające artysty Jerzego Kosałki, zdobiące Galerię Dominikańską w 2003 r., po roku - bez pozwolenia autora - trafiły do centrum handlowego w Łodzi.

Na 20. Przeglądzie Piosenki Aktorskiej bez wiedzy Jacka Ćwikły wykorzystano jego pomysł na rzeźbę Tukana.

W Galerii Dominikańskiej pięć lat temu zniszczono prace plastyka Tomasza Brody.

Marek S., wrocławski wydawca, w zeszłym roku opublikował "Mein Kampf" bez pozwolenia Bawarii, spadkobiercy spuścizny po Hitlerze.

Na zdjęciu: scena ze spektaklu "One".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji