Artykuły

Wrocław. Zamiana tłumacza przed premierą Czechowa

Klasyczny spór między starą i nową wizją teatru, czy też brak profesjonalizmu przy przygotowywaniu premiery? Na ostatnią chwilę Teatr Polski zakleja nazwisko tłumacza sztuki na plakatach reklamujących najnowszy spektakl - "One" [na zdjęciu] wg "Trzech sióstr" Czechowa. Premiera już w sobotę [16 grudnia].

Prawa do wykorzystania przekładu Natalii Gałczyńskiej nie udzieliła spadkobierczyni - córka Kira. Nie wyraziła zgody na nowoczesną adaptację dramatu przez Monikę Pęcikiewicz oraz na zmianę tytułu dzieła. Akceptację tego typu zmian teatr powinien mieć przed przystąpieniem do realizacji sztuki.

"One" to nowe spojrzenie na bohaterki Czechowa. Pęcikiewicz uwspółcześnia otaczającą je rzeczywistość, im samym przypisuje świadomość kobiet znacznie dojrzalszych wiekiem od tych z literackiego pierwowzoru.

Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu: - Wystąpiliśmy o zgodę na wykorzystanie przekładu Natalii Gałczyńskiej, gdy prace nad spektaklem już trwały.

Jego zdaniem to normalna praktyka w teatrze.

Mecenas Krzysztof Zuber, specjalista od prawa autorskiego: - Zasada jest prosta. By publicznie wystawić jakąkolwiek sztukę, trzeba najpierw uzyskać zgodę autora i tłumacza.

Mieszkowski: - Tu nie chodzi o prawa autorskie, ale o głębszą sprawę, jaką jest rozumienie współczesnego teatru. Nasze poglądy estetyczne z panią Kirą w tym względzie się różnią. Na podstawie strony internetowej poświęconej spektaklowi stwierdziła, że taka inscenizacja Czechowa jest niemożliwa. W rozmowie przytaczała też "Hamleta" w reżyserii Warlikowskiego, w którym na scenie pojawia się nagi Jacek Poniedziałek. Na tego typu interpretacje klasyki nie zgadza się. Ale nasi aktorzy pracują już nad nowym tekstem w tłumaczeniu Artura Sandauera. Nie muszą uczyć się ról od nowa, bo oba przekłady są sobie bardzo bliskie.

Spadkobierca Artura Sandauera, syn Adam, zgadza się na wykorzystanie przekładu ojca. Nie przeszkadza mu nowa, współczesna interpretacja sztuki, jaką widzom proponuje jej reżyserka Monika Pęcikiewicz.

Mieszkowski: - Wszystko już uzgodniliśmy od strony formalnej.

Według niego problem percepcji współczesnej sztuki nie dotyczy tylko tego jednostkowego przypadku. - Jest to głębszy, nawet ogólnoświatowy problem związany z reinterpretacją klasycznych tekstów. Często na drodze twórcom stają właśnie spadkobiercy autorów, tłumaczy. To dotyczy tak wybitnych twórców, jak choćby Brecht czy Sarah Kane. To nie jest sprawa formalności, ale kwestia istnienia współczesnego teatru - uważa.

Kazimierz Budzanowski, dyrektor Wydziału Kultury UM: - Dyrektor teatru odpowiada jednoosobowo za instytucję, którą prowadzi, i do jego obowiązków należy spełnienie wszystkich wymogów prawnych związanych z przygotowaniem widowisk. I to on musi poprawić wszystkie niedociągnięcia, by premiera mogła się odbyć. Rozmawiałem wczoraj z dyrektorem Mieszkowskim i zapewnił mnie, że już wszystkie kwestie w sprawie praw autorskich do przekładów zostały wyjaśnione. Inną sprawą jest estetyka teatru współczesnego. Czy rzeczywiście widzowie oczekują tylko nowatorstwa? Moim zdaniem teatr powinien nie tylko iść za modą i opiniami krytyków, ale także wystawiać zgodnie z tradycją, bo taka jest też jego misja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji