Artykuły

Bułhakow o Molierze

Zmowa świętoszków Michaiła Bułhakowa, ostatni spektakl Teatru Powszechnego w reżyserii Jana Englerta, prowokuje do kolejnych refleksji, jak dalece nasze wyobrażenia rozmijają się z rzeczywistością.

Wprawdzie na ogół przyjmujemy do wiadomości, że droga do panteonu sławy nie jest usłana różami, ale cena, jaką płaci twórca za to, by zaistnieć napawa nas niekiedy zdumieniem. Ci, którzy imponowali odwagą bijąc w możnych tego świata, demaskując ich obłudę, pustkę i żądzę stawy, sami pochlebstwami zabiegali o ich łaski.

Zmowa świętoszków ukazuje ostatnie lata życia Moliera. Na scenie rozgrywa się dramat twórcy ograniczanego przez wrogą mu koterię kleru, kaprysy chimerycznego króla, zarazem dramat starzejącego się człowieka zakochanego w niewiernej Armandzie, wreszcie dramat pełnego wyrzutów sumienia nielojalnego kochanka porzucającego po latach niemłodą już Magdalenę Bejart. W duszy piekło zmysłów i ambicji, na twarzy maska kabotyna, który nie odróżnia życia od teatru.

Z przedstawienia trudno dociec, któremu z tych problemów dał prymat reżyser. Akcentując z jednakową mocą liczne rozterki bohatera nie wygrał chyba tego, co kosztowało go najwięcej: ceny upokorzenia.

Przestawienie nie wciąga z taką mocą, na jaką zasługuje wysiłek realizatorów. Często świetny Mariusz Benoit tym razem nie ułatwia odpowiedzi na pytanie, kim naprawdę byt wielki Molier. Urzekają natomiast pogłębioną interpretacją roli Władysław Kowalski i Ewa Dałkowska, swoistym ciepłem Tomasz Sapryk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji