Artykuły

Francja żegna Wojciecha Pszoniaka. Robespierre właśnie umarł po raz drugi

Wybitny aktor zmarł w poniedziałek 19 października w Warszawie. Żegnają go nie tylko polskie media i osobistości, ale także francuskie. Nad Sekwaną artysta spędził sporą część swojego życia i jest ceniony za doskonałe role filmowe i teatralne - pisze Magda Sawczuk w Tygodniku Angora.


Wojciech Pszoniak swoje pierwsze szlify na francuskich deskach teatralnych zdobywał pod koniec lat 70. W 1977 r. zagrał w sztuce Ludzie nierozumni są na wymarciu Petera Handkego, w reżyserii Claude'a Regy'ego, zaprezentowanej w Maison de la Culture w podparyskim Nanterre. Na scenie partnerowali mu wówczas Daniel Olbrychski i Gerard Depardieu. Z angażem wiązała się anegdota, którą Pszoniak często przywoływał w wywiadach. Jako że nie znał jeszcze wówczas języka, dzwoniąc do Regy'ego, żeby przekonać go do powierzenia mu roli, nauczył się na pamięć francuskich kwestii, które napisała mu na kartkach szwagierka romanistka, przewidując, o co reżyser może pytać. Szwagierka słuchała słów Regy'ego, po czym wskazywała Pszoniakowi kartkę, na której napisana był odpowiednia kwestia. Tym sposobem nieznający języka aktor zagrał we francuskim teatrze.


Trzy lata później, w 1980, Pszoniak ponownie pojawił się na scenach francuskich teatrów - w Nanterre, Villeurbanne i Nicei. Tym razem w sztuce Witkacego i reżyserii Wajdy. W efekcie, przyjeżdżając do Paryża na stałe w latach 80., Pszoniak nie był już dla francuskiego środowiska teatralnego postacią anonimową. W stolicy Francji szybko odnalazł się w kręgu Polonii. Ówczesny Paryż stanowił prawdziwe centrum artystyczne i kulturalne wolnej Polski. Pszoniak bywał w pallotyńskim Centrum Dialogu, gdzie spotkać można było najważniejsze postaci polskiej kultury i sztuki. Znał m.in. Jerzego Giedroycia i Zbigniewa Herberta. Przełomowy dla jego francuskiej - i światowej - kariery okazał się rok 1983. Zagrał wówczas nie tylko w kolejnych przedstawieniach teatralnych, w tym w bardzo cenionym Par les villages w Theatre National de Chaillot, ale przede wszystkim w polsko-francuskiej koprodukcji Danton w reżyserii Andrzeja Wajdy. I choć dziś film uznawany jest za wybitny, wtedy wywołał we Francji skandal. Jak przypomniał kilka lat temu Le Figaro: „Mitterrand był wówczas prezydentem Republiki, a komuniści mieli w rządzie czterech ministrów. Ministerstwo kultury, na czele którego stał wtedy Jack Lang, zgodziło się współprodukować Dantona, ale kiedy film wszedł na ekrany, zaskoczył sponsorów. Wajda, daleki od pokazywania rewolucji w globalnie pozytywnym świetle, jak oczekiwali, pokazał terror w całym swoim horrorze. Jego terror to pierwszy przejaw totalitaryzmu, a tłumaczenie go okolicznościami (koniecznością walki przeciwko wrogom wewnętrznym i zewnętrznym), co powtarzali politycy i historycy francuscy przez półtora wieku, okazuje się złudne. Podczas premiery rozwścieczeni ministrowie socjalistyczni w ramach protestu opuszczają salę kinową. Louis Mermaz, prezydent Zgromadzenia Narodowego, oficjalnie podważa prawdziwość faktów i atmosferę epoki ukazaną przez reżysera". Jednak mimo kontrowersji film bardzo szybko zdobył status kultowego, a Pszoniak w roli Robespierre'a wywołał powszechny zachwyt. Ta właśnie rola jest zresztą głównie wspominana przez wszystkie francuskie media żegnające wybitnego aktora. Internetowy serwis informacyjny fl24 napisał nawet: „Maximilien Robespierre właśnie umarł po raz drugi", dodając: „Nikt nigdy już nie zagra Robespierre'a tak dobrze".


Le Figaro przypomina również role Moryca w Ziemi obiecanej i tytułowego Korczaka w reżyserii Wajdy, ale też inne kinowe i przede wszystkim teatralne sukcesy aktora, który we Francji regularnie współpracował m.in. z Theatre National de Chaillot (gdzie w 1992 r. zagrał w głośnym Ubu królu Alfreda Jarry'ego w reżyserii Rolanda Topora) oraz z Theatre Montparnasse. Pojawiał się również - w teatrze i kinie - u boku francuskich gwiazd, takich jak Gerard Depardieu, Michel Piccoli czy Michel Aumont. Za swoje zasługi w dziedzinie kultury Pszoniak został uhonorowany francuskim Orderem Sztuki i Literatury, o czym przypomniał również Frederic Billet, ambasador Francji w Polsce, podkreślając, że odejście artysty to „wielka strata dla nas wszystkich".


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji