Szkoła krakowska Broadway
Ja znowu o "Metrze". Tym razem jednak inaczej. Tym razem do dwóch Panów - Józefowicza i Kubiaka, a poprzez nich do tych wszystkich dziennikarzy zadających mi "podchwytliwe" pytanie: "Czy Józefowicz osiągnął sukces?", a w kącie oka mających podtekst: spróbuj odpowiedzieć, że nie, to cię tak przerobimy, że się dziadu stary, prędko nie pozbierasz! Te kilka słówek kieruję również do tych ślicznych panienek z drugiego programu TV szczebiocących o zawrotnej karierze Józefowicza i jego zespołu, święcie przekonanych, że oto na ich uroczych oczętach stał się teatralny cud: i do tych wszystkich mych zacnych kolegów, im starszych tym młodszych, z werwą wykrzykujących w telewizji, że kochają Józefowicza. Ja powiem też. Panie Januszu, że bardzo Pana lubię i cenię, i właśnie dlatego pozwolę sobie jako Pański kolega tych kilka słów skreślić.
Otóż chciałbym Pana prosić, aby wyśniony, wymarzony przez Pana i Pański zespół B r o a d w a y traktować bardziej, a może jedynie tylko jako ulicę w Nowym Jorku. Ulicę, którą można przejść podziwiając budynki, wystawy, ucząc się jak nosić i jaki garnitur, jakie nowe danie podają w ekskluzywnych restauracjach amerykańskich, czy podziwiać jak jest czysto w bramach wspaniałych kamienic. Ale przez tę ulicę się przechodzi i idzie dalej, Panie Januszu! Można się na niej wiele nauczyć, ale pójść trzeba dalej, bo inaczej zawsze będzie się tylko naśladować styl, który wymyślił ktoś inny. Jak tak panowie o wzorach amerykańskich rozprawiacie, że im bardziej amerykańskie tym dla nas lepsze, bliższe ideału, to smutek mnie ogarnia, że tacy fajni, zdolni artyści, a nie mówią, co oni chcą i czym chcą Amerykę przebić, a nic tylko dogonić. Ale, że długo smutnym być nie lubię, natychmiast zezowatym żabim okiem widzę taką oto sytuację. Oto w Brazzaville lub Kinszasie zdolna grupa młodzieży zakochuje się w "Weselu" Wyspiańskiego. Zaczynają marzyć o Bronowicach, bo tam przecież weselna Mekka. Jadą więc z Kinszasy do Bronowic, podpatrują chłopów trzeźwych i pijanych, sami próbują polskiej wódki, uczą się tańczyć krakowiaka, jak trzymać kosę i dlaczego na sztorc, aktorzy Trela i Stuhr uczą ich krakowskiego zaśpiewu, scenograf uczy się jak skroić kierezyję, śpiewają "miałeś chamie złoty róg". Jakiejś młodej kinszasance polski reżyser niejaki Jarocki podobno powiedział, że kwestię "Tate pozwoli" powiedziała ciekawiej niż Budzisz-Krzyżanowska. Tak naładowani Bronowicami wracają do Kinszasy i robią "Wesele" tak jak w Polsce i marzą o tym, żeby je pokazać na deskach Teatru im. Słowackiego w Krakowie. Panie Januszu, idziemy na ten spektakl?
Proszę pamiętać, że ten wielki cudowny spektakl, o którym Pan marzy, on jest w Panu, a nie na Broadway'u, Pan ten spektakl kiedyś stworzy z własnej wyobraźni, ze swej artystycznej siły i temperamentu i zobaczy Pan, że im bardziej będzie go Pan z siebie szarpał, tym bardziej wzory Broadway'owskie odchodzić będą w dal za ocean, na Manhattan, gdzie Pan będzie mógł, a nie m u s i a ł być. Tego Panu życzę! I proszę nie mówić, że dziewczyna odniosła sukces, bo ktoś ją na Broadway'u przesłuchał i powiedział, że dobra. Proszę nie zamykać jej drogi do prawdziwego sukcesu, kiedy to wryje się na stałe w pamięć widzów, co przy jej zdolnościach może się kiedyś zdarzyć. A więc, drogi Panie Januszu, ostrożniej ze słowami "sukces", "kariera". Przecież wy ją dopiero zaczynacie.
Szanowny Panie Kubiak. Oczywiście, może Pan mówić, że Pańskim celem jest Broadway i że wtedy włożony milion dolarów to będzie betka, bo zaczną się prawdziwe pieniądze. Tak, Pan może, ale mówiąc tak jest Pan tylko producentem, biznesmenem, który miał kaprys zabawić się w teatr i próbuje czy to jest interes. A Pan może stać się człowiekiem, który wpłynie na kształt polskiej, podkreślam - polskiej kultury i sztuki lat dziewięćdziesiątych. Co Pan wybiera? Bo jeżeli wariant drugi, to nie można o teatrze myśleć jako inwestycji, trzeba się w niego zaangażować o wiele głębiej niż tylko portfelem, do czego bym Pana namawiał, a jeżeli wariant pierwszy - to wtedy Broadway, czego też Panu i wszystkim wykonawcom "Metra" w Nowym Roku życzę.