Artykuły

Europejski Teatr Polski. Kiedy będzie Narodowy?

Spektakularny sukces wrocławskiego Teatru Polskiego na festiwalu w Awinionie daje kolejny poważny argument w dyskusji o unarodowieniu tej sceny - pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

O pokazach "Wycinki" Krystiana Lupy w samych superlatywach pisały najważniejsze francuskie gazety: "Olśniewający manifest artystyczny" - to Fabienne Darge w "Le Monde". "Spektakl wizjonerski i sarkastyczny" - to Hugues Le Tanner w recenzji na dwóch kolumnach "Liberation", w której nazywa "Wycinkę" "zapierającą dech w piersiach".

Owacje na stojąco

"Polski mistrz europejskiego teatru Krystian Lupa, trzynastu niesamowitych aktorów w adaptacji dzieła Thomasa Bernharda" - to Armelle Heliot w "Le Figaro".

Do tego owacje na stojąco po każdym z pięciu pokazów "Wycinki" (po pierwszym z nich krytycy komentowali, że dla nich na tym festiwal mógłby już - w satysfakcjonujący sposób - się skończyć), zaproszenie na dwanaście pokazów do paryskiego Odeonu, na festiwale w Paryżu, Tokio, Hongkongu, propozycja miesiąca Krystiana Lupy we francuskiej stolicy i koprodukcja chińsko-francusko-wrocławska kolejnego spektaklu reżysera - podobny sukces polskiego teatru w Awinionie stał się w minionych latach udziałem wyłącznie Krzysztofa Warlikowskiego, który pokazywał tam swoje spektakle - ostatnio, dwa lata temu, "Kabaret warszawski".

Podobny, ale jednak o innej randze - "Wycinka" otworzyła tegoroczną edycję awiniońskiego festiwalu, co jest ewenementem: nigdy wcześniej żaden polski spektakl nie inaugurował tej imprezy, organizowanej od 1947 roku i uważanej za najważniejsze święto teatru dramatycznego na świecie.

Sukces sięgnął gwiazd, a dług rośnie

Bez dwóch zdań - sukcesem w Awinionie Teatr Polski we Wrocławiu sięgnął gwiazd. Szkoda tylko, że - jak dotąd - ta świadomość jest jedynie udziałem pracujących w teatrze artystów, publiczności i krytyków. Niestety - nie urzędników, którym podlega wrocławska scena, dla których przez kolejne lata jedynym lekiem, który mógłby rozwiązać finansowe problemy Polskiego, zmagającego się z notorycznym niedofinansowaniem, jest decyzja o zmianie dyrektora.

Mija kolejny rok i tradycyjnie w jego połowie pojawiają się doniesienia o rosnącym długu Polskiego, więc można się spodziewać, że dyskusja lada moment rozgorzeje na nowo. Zadłużenie teatru w tej chwili sięga 700 tys. zł - przy dotacji o 150 tys. zł niższej niż w ubiegłych latach. Dyrektor od lat przekonuje, że przy rocznym budżecie 9,86 mln nie da się utrzymać trzech scen, opłacić pracowników, produkować i grać spektakli. I choć wydaje się, że dwa pierwsze cele w zupełności satysfakcjonują urzędników, to dopiero przy spełnieniu dwóch kolejnych warunków teatr ma rację bytu. Połączenie ich wszystkich wymaga ryzyka nie tyle artystycznego, co ekonomicznego, skutkującego regularnymi naruszeniami dyscypliny budżetowej.

Teatr Polski sceną narodową?

Tym razem Polski uznał, że powodów ma aż nadto, żeby ubiegać się o unarodowienie sceny. Taki status (mogą się nim pochwalić warszawski Teatr Narodowy i krakowski Stary) daje niezależność od lokalnej polityki - organem prowadzącym narodowej sceny jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ale i większy budżet. Obie istniejące sceny dramatyczne z tym prestiżowym przymiotnikiem w nazwie dysponują zdecydowanie większymi pieniędzmi (warszawska ma do dyspozycji 23,6 mln zł rocznie, krakowska - 14,6), a w konsekwencji - poczuciem bezpieczeństwa, dającym komfort pracy. To nie wszystko - narodowa scena to także większy prestiż, na który wrocławski Polski już od lat zasługuje.

Polski zwrócił się do polityków - m.in. minister kultury Małgorzaty Omilanowskiej i premier Ewy Kopacz - z wnioskiem o unarodowienie sceny. Argumenty "za" są trzy - pierwszym i najważniejszym są sukcesy artystyczne, drugim - historia (teatr w przyszłym roku będzie świętował 70-lecie swojego istnienia), trzecim - fakt, że Ziemie Odzyskane są pozbawione sceny o takiej randze.

Czy to się uda? Trzymam kciuki. Przyszły rok, kiedy teatr będzie obchodził 70. urodziny, to także rok wrocławskiej Europejskiej Stolicy Kultury. W ogłoszonym niedawno programie jej obchodów Teatr Polski się nie pojawia, co dziwi o tyle, że jest dziś jedną z najmocniejszych artystycznych marek Wrocławia. Można się pocieszać, że w programie czy poza nim ze swoją ofertą, budowaną w oparciu na nazwiskach najważniejszych współczesnych twórców - Lupy, Michała Zadary, Krzysztofa Garbaczewskiego, Moniki Strzępki - nawet w największej powodzi kulturalnych wydarzeń nie zginie. Jednak z nowym przymiotnikiem - Narodowy - w nazwie nie sposób będzie zignorować jego obecności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji