Artykuły

Teatr Polski Narodowym!

Nie od dziś wiadomo, że władze województwa niespecjalnie wiedzą, jak obchodzić się z taką instytucją [jak Teatr Polski we Wrocławiu]. Najlepszym na to dowodem jest utrzymująca się na zaniżonym poziomie dotacja dla Polskiego. Być może, zamiast ciągle rzucać Teatrowi pod nogi te same kłody, włodarze odpowiedzialni za kulturę powinni uznać swoją niekompetencję i przychylić się do wniosku, jaki złożony został na ręce pani minister Omilanowskiej i pani premier Kopacz - pisze Michał Kmiecik w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Sezon ogórkowy. Kanikuła. Wakacje. Choć pogoda, zwłaszcza ostatnio, nie rozpieszcza, wszyscy gdzieś wyjeżdżają. Jak nie na Openera, to do Bułgarii. Jak nie do Bułgarii, to nad Bałtyk. A jak nie nad Bałtyk, to choćby do Chorwacji. Czy gdziekolwiek indziej, gdzie kto sobie tylko wyznaczył wakacyjny destination point.

Mnie wreszcie udało się wrócić do Warszawy. Lato w mieście. Siedzę sobie w mieszkaniu, w którym przez ostatnie pół roku w zasadzie nie udało mi się pomieszkać. Wciągam całymi sezonami seriale, których nie udało mi się od poprzednich wakacji obejrzeć, czytam książki, które od poprzednich wakacji udało mi się kupić, ale jakoś nigdy nie było czasu, żeby zacząć je czytać, w związku z czym piętrzyły się w coraz bardziej niestabilnych stosach to tu, to tam. Co innego robić, kiedy większość teatrów w stolicy nie gra, a te, które grają (Janda, Kwadrat, Dramatyczny), omijam szerokim łukiem, by nie nadwyrężać sobie nerwów? Póki co jedyny kontakt z teatrem w te wakacje zapewniły mi doniesienia z festiwalu w Awinionie, na którym triumfy święciła wrocławska "Wycinka/Holzfallen" [na zdjęciu] w reżyserii Krystiana Lupy, oczywiście z Teatru Polskiego. Spektakl, który zawojował Wrocław, całą Polskę, Chiny i, no właśnie, Awinion.

Tak się, Drodzy Państwo, składa, że sytuacja to bezprecedensowa, a tamtejszy festiwal jest, co tu dużo mówić, nie w kij dmuchał. Organizowany od 1947 roku wciąga nosem wszystkie nasze Dialogi, Boskie Komedie czy co tylko przyjdzie Wam do głowy. Jest to najbardziej renomowany i najbardziej prestiżowy festiwal teatralny na świecie. Po raz pierwszy w historii został on zainaugurowany przez przedstawienie z naszego kraju. A przyjęcie, jak zaświadczają dziennikarze największych francuskich gazet ("Le Monde", "Le Figaro", "Liberation"), było więcej niż gorące. I tak jak u nas po premierze spektaklu twierdzono, że w zasadzie sezon można by zakończyć, bo nic lepszego już się nam nie zdarzy, tak w Awinionie po pierwszej prezentacji wrocławskiego spektaklu, jak wieść niesie, dało się słyszeć podobne głosy.

Do przedterminowego zakończenia festiwalu jednak nie doszło. Aktorzy Teatru Polskiego zagrali dla festiwalowej publiczności zgodnie z planem cztery razy i cztery razy festiwalowa publiczność nagrodziła ich brawami na stojąco. To nie koniec francuskich przygód "Wycinki". Już jesienią spektakl będzie grany w paryskim Odeonie aż 12 razy.

Z perspektywy czasu trudno uwierzyć, że raptem dziesięć miesięcy temu komuś w naszym drogim urzędzie marszałkowskim, który jest organizatorem Teatru Polskiego we Wrocławiu, strzeliło do głowy podjąć kolejną próbę odwołania Krzysztofa Mieszkowskiego ze stanowiska dyrektora teatru. Na włosku wisiały nie tylko losy "Wycinki"; najprawdopodobniej nie zobaczylibyśmy ani "Podróży zimowej" Elfriede Jelinek w reżyserii Pawła Miśkiewicza, ani Szekspirowskiej "Burzy" Krzysztofa Garbaczewskiego, o "Dziadów części trzeciej" w reżyserii Michała Zadary nie wspominając.

Nikogo nie trzeba przekonywać, że są to ważne spektakle. I że lepiej, że powstały, niż gdyby miały nie powstać. Oczywiście teatr to nie zupa pomidorowa żeby się wszystko wszystkim podobało, i każdy ma prawo do swoich zastrzeżeń, ale niezaprzeczalne sukcesy Teatru Polskiego we Wrocławiu są dowodem na jego wysoki poziom za dyrekcji Krzysztofa Mieszkowskiego i na jego już międzynarodową renomę.

Nic więc dziwnego, że na kolejnej fali sukcesów pojawił się pomysł, by Teatr Polski przekształcić w Teatr Narodowy. Co to oznacza w praktyce poza nobilitującym przymiotnikiem, uznaniem zasług i pozycji tej sceny? Ministerstwo Kultury, zamiast współprowadzić Polski z naszym urzędem marszałkowskim, wzięłoby za Polski pełną odpowiedzialność. Nie od dziś wiadomo, że władze województwa niespecjalnie wiedzą, jak obchodzić się z taką instytucją. Najlepszym na to dowodem jest utrzymująca się na zaniżonym poziomie dotacja dla Polskiego. Być może, zamiast ciągle rzucać Teatrowi pod nogi te same kłody, włodarze odpowiedzialni za kulturę powinni uznać swoją niekompetencję i przychylić się do wniosku, jaki złożony został na ręce pani minister Omilanowskiej i pani premier Kopacz. Teatr dalej zostanie tam, gdzie jest, we Wrocławiu, ale nie będzie musiał się mierzyć z problemami, których do tej pory nikomu nie udało się w dolnośląskim rozwiązać. By grać na najbardziej prestiżowych festiwalach teatralnych świata, aktorzy wspólnie z ekipą techniczną będą wsiadać w samoloty odlatujące z lotniska przy Granicznej. I kończące się właśnie niechybnie ośmioletnie rządy Platformy Obywatelskiej pozostawią po sobie we Wrocławiu miłą pamiątkę. Na początku tego roku Wrocław, po Warszawie i Krakowie, doczekał się Charlotte. To doskonały moment, by jeszcze przed jego końcem, po Warszawie i Krakowie, zyskał Teatr Narodowy.

* Autor (rocznik 1992) jest dramaturgiem, reżyserem teatralnym

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji