Artykuły

Wrocław jest prowincjonalny? Iwasiów odpowiada Kmiecikowi

Są różne definicje prowincjonalności. Co do stanu posiadania - Wrocław nie mieści się w żadnej - Inga Iwasiów polemizuje z tekstem Michała Kmiecika.

Zapytać szczeciniankę o prowincjonalizm Wrocławia to dolać oliwy do ognia. Jak wiadomo, Szczecin uważa się za miasto skrzywdzone powojenną dystrybucją dóbr kultury, wpływów, środków, w których przegrywał i nadal przegrywa z Wrocławiem. Dwa podobnej wielkości miasta "odzyskane", a gołym okiem widać, że inaczej traktowane. Ostatnim akordem tej nieformalnej rywalizacji jest fakt, iż będziecie Europejską Stolicą Kultury, podczas gdy my odpadliśmy w tej konkurencji z hukiem. Macie więc we mnie zazdrosną recenzentkę waszych pięknych kłopotów. Spróbuję mimo wszystko z mojej prowincji spojrzeć na waszą, jakbym pochodziła skądinąd, może z Warszawy, a może z Berlina (do którego komunikacyjnie nam bliżej niż wam i niż wam do nas).

Jak widzę Wrocław

Pierwsze wrażenie jest takie, że wszystko we Wrocławiu buzuje energią. Wieczorem po rynku przemieszczają się studenci i turyści, w "Literatce" siedzą poeci. Wychodzą pisma literackie i odbywają się festiwale. Bywam z ich okazji kilka razy w roku w waszym mieście. Spotkania literackie mają większą frekwencję niż te w Warszawie, o szczecińskich nie wspomnę, ale mniejszą niż krakowskie. "Odra" znajduje się na liście czasopism patronackich MKiDN, a "Rita Baum" należy do piśmienniczej awangardy.

Prawdę mówiąc, rzadko bywam na Uniwersytecie Wrocławskim. Znam zaledwie kilkoro uczonych z tego środowiska, zajmujących się literaturą współczesną, a najlepsze kontakty utrzymuję z krytyczkami literackimi oraz z anglistkami w ramach Centrum Badań Dyskursów Postzależnościowych, sieci naukowej skupionej na badaniu tego, co ma w tytule: wszelkich form uwikłań, których przykładem może być historia naszych miast.

Oczywiście nie daję się nabierać na fasady. Wiem, że rynek kończy się dość szybko, spacer nabrzeżem także, a potem wchodzimy w zaniedbane zaułki lub wyjeżdżamy na arterie z socrealistycznym oddechem, dość dziś przerażającym. Jeśli przestrzeń uznamy za metaforę, faktycznie wysprzątany i naśladujący metropolię Wrocław mieści się w środku, a dalej mamy już tylko miejsce do przeżycia. Kultura najlepiej wygląda od fasady, w domach ludzie zajmują się konsumpcją.

Czy da się coś na to poradzić? Z jednej strony mamy pompowanie pieniędzy w "projekty", a z drugiej rozluźnienie form życia kulturalnego, o którym w wywiadzie mówiła Olga Tokarczuk. Powiem tak: te napompowane, zinstytucjonalizowane formy zastąpiły dawny, centralistyczny system. Oczywiście, są też w dużym stopniu centralistyczne, ale jednak jest pewna różnica, polegająca na tym, że można mieć duży festiwal literacki u siebie, a nie w Warszawie lub w telewizji.

Trzeba prawdopodobnie pogodzić się z tym, że ludzie mniej czasu są gotowi poświęcać na życie towarzysko-kulturalne. W czasach, gdy zaczynałam działalność zawodową, istniały instytucje takie jak domy kultury, w których życie biegło niespiesznie. W redakcji dwumiesięcznika "Pogranicza" przyjmowaliśmy gości, którzy gadali o wierszach.

Wiara w kapitalizm rozmontowała tamten system i kazała pytać o warunki takich rozmów: kto płaci za lokal, za światło, za czas ludzi biorących w tych obrzędach udział? Zapłacić może samorząd, UE, MKiDN - ale stawia wówczas warunki. Czy ci, którym nikt nie zapłaci, będą gotowi nadal spotykać się po prostu i gadać o literaturze?

Jeśli ktoś załatwi ramy do takiej rozmowy. Festiwale, z wszystkimi wadami, tworzą takie ramy. Przyciągają również ludzi, którzy nie przysiedliby się do poetów w "Literatce". Jeden z warunków wszelkich konkursów grantowych, czyli pozyskanie odbiorców zwanych grupą docelową, każe organizatorom kombinować, jak zachęcić ludzi epoki seriali ściąganych na komputer do wyjścia z domu. Jasne, walka o publiczność skazuje kulturę na paktowanie z gustem potocznym, ale to akurat wydaje się lepsze od starych zasad organizacji widowni, polegających na przymusowych wyjściach do teatru klas szkolnych lub oddziałów wojska.

Niech Wrocław nie będzie jak Berlin

Wróćmy jednak do Wrocławia i prowincjonalizmu. Z daleka wszystko wygląda inaczej, a samo pojęcie prowincji jest względne. Prowadziłam niedawno dyskusję ze znaną pisarką warszawską, która narzekała na prowincjonalizm stolicy, za wzór otwartego miasta przyjmując Nowy Jork. Zadałam jej pytanie, czy w ogóle widzi z Warszawy Szczecin. Zawodowo wiele mnie łączy z Warszawą, ale kiedy myślę o kulturowych i społecznych podziałach, zwracam się raczej ku mniejszym miastom. Bo jeśli mieszkam na prowincji, to wiem jednocześnie, że są miasteczka, gdzie trudno o cokolwiek.

Prawda jest taka, że wszyscy żyjemy w cieniu Warszawy. Nadal tam ulokowanych jest najwięcej najbardziej wpływowych instytucji kultury, stamtąd dystrybuowane są środki. Wrocław ma szansę naruszyć monopol Warszawy właśnie jako Europejska Stolica Kultury. Te pięć minut dla mediów może mieć znaczenie. Czy to oznacza wypłukanie prowincjonalizmu z miasta? Nie wiem, dwie dekady temu środowiska humanistyczne widziały w prowincjonalności szansę, chcieliśmy ją rozumieć jako nie-centrum, obszar na miarę pojedynczego doświadczenia lepiącego autentyczne wspólnoty. Teraz okazuje się, że Wrocław chce być jak Berlin? Może niech będzie jednak jak Wrocław, z lokalnymi artystami i zaproszeniami kierowanymi do tych ponadlokalnych.

Z mojego punktu widzenia macie bardzo dużo, a jeśli chcecie więcej - tym lepiej. Część problemów wynika z kontekstu czasów, część z polityki wobec kultury. Wyobraźcie sobie jednak, że nie macie ani jednego festiwalu, żadnej nagrody literackiej, żadnego pisma, cyklicznych spotkań, programów radiowych o kulturze, księgarń. Ograniczam tę wizję do literatury. Otóż wiele miast polskich nie ma żadnej z tych rzeczy. Są różne definicje prowincjonalności. Co do stanu posiadania - Wrocław nie mieści się w żadnej. Jeśli mentalnie jest prowincjonalny, oczywiście jest robota do wykonania.

* Inga Iwasiów -pisarka, wutorka m.in. "Blogotonów", "Umarł mi", czy "W powietrzu", jurorka Nagrody Literackiej "Nike", literaturoznawczyni, krytyczka literacka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji