Artykuły

"Widma" recenzenckie

Wciąż nie mogę obiecać, że w przyszłości aktorów będę wywyższał, konfrontując z meblami - Michał Lenarciński odpowiada Barbarze Sass w sprawie recenzji z "Widm".

Przykro czytać list Barbary Sass, jednej z najlepszych współczesnych reżyserek polskiego teatru. Przykro, bo list to demaskatorski: oto okazuje się, że autorkę pamięć zawodzi, że ma kłopoty ze zrozumieniem czytanego tekstu, że używa słów, nie zwracając uwagi na ich znaczenie. Ale po kolei.

Moje "niezbyt mądre sformułowanie" o ingerencji w treść sugerowało jedynie możliwość poprawienia tekstu, a to wcale nie oznacza, że oczekiwałbym komedii. Ja widziałem komedię w reżyserii Barbary Sass -"Pajęczarki" - i to mi wystarczy do końca życia.

Dalej pani Sass wyrywa środek z mojego zdania i zmieniając kontekst grymasi, że stawiam jej zarzut, iż poszła za wskazaniami autorki, "budując na scenie aurę niezrozumienia i osaczenia, z czym niełatwo się zgodzić". To nie był zarzut, a uznanie. A kiedy cytuje się zdanie wyjmując z niego środek, to zamiast zmieniać kontekst, wpisuje się znak (...). Wreszcie dowiaduję się, że jestem okrutny i bezwzględny, bo poniżam aktorkę, konfrontując ją z pozostałymi aktorami. Niestety, wciąż nie mogę obiecać, że w przyszłości aktorów będę wywyższał, konfrontując z meblami. Na swoją obronę nie mogę nie zacytować napiętnowanego fragmentu: "Trudno również zachwycać się Porcją Coughlan w wykonaniu Ewy Audykowskiej-Wiśniewskiej. Obserwując jej zmagania się z postacią, niewiarygodne tony, sztuczne gesty, zastanawiałem się, gdzie się podziała ta wspaniała Wiśniewska, która potrafiła wstrząsnąć brawurowym portretem nieszczęśliwej alkoholiczki, jaki stworzyła w "Merylin Mongoł"? Tym mniej podobała się Wiśniewska, im w kolejnych scenach bardziej odstawała od Dariusza Siatkowskiego (Rafael, mąż Porcji), doskonałych w każdej scenie rodziców Porcji: Andrzeja i Ewy Wichrowskich. Nie pozwoliła też uwierzyć sobie w rozmowach z lirycznym kochankiem (Ireneusz Czop) i prymitywnym uwodzicielem (Mariusz Jakus). Wiśniewska nie poradziła sobie także z dominującą osobowością Urszuli Gryczewskiej-Staszczak, która prościuteńkimi środkami zbudowała intrygującą postać wrażliwej prostaczki Stacii, poległa wreszcie w konfrontacji z Barbarą Marszałek, genialną Maggie". Gdzie tu okrutne i bezwzględne poniżanie, tendencyjne obrażanie tudzież stawianie pod ścianą? Poza tym to nie ja konfrontuję: konfrontuje scena. Wreszcie pani Sass komunikuje, że wbrew temu co piszę nie zachwycałem się rolą Wiśniewskiej w "Merylin Mongoł". No pewnie, bo pisząc recenzję z "Merylin..." zapewne poniżałem aktorkę następującymi słowami: "Doskonale poprowadziła swą rolę Wiśniewska, grająca pewnie i szeroko, a przy tym wstrząsająco prawdziwie". Na koniec namawiam panią Sass do konsekwentnego przestrzegania zasady nieodpowiadania na recenzje. To ułatwia życie i eliminuje ryzyko wyrządzenia niedźwiedziej przysługi.

Michał Lenarciński

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji