Artykuły

Wszyscyśmy z Mrożka. Czy to nam się podoba, czy nie

Tak naprawdę wszyscy jesteśmy z Mrożka. Nawet, jeśli o tym nie wiemy. Wymyślone przez autora "Tanga" zwroty weszły przecież do języka potocznego, sposób komentowania rzeczywistości uznaliśmy za obowiązujący - pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.

Sławomir Mrożek nie żyje. Pisarz zmarł w Nicei w czwartek nad ranem w wieku 83 lat. Był prawdopodobnie najczęściej grywanym w kraju i za granicą polskim dramaturgiem współczesnym. Na jego twórczości wychowało się kilka pokoleń Polaków.

Tak naprawdę wszyscy jesteśmy z Mrożka. Nawet, jeśli o tym nie wiemy. Wymyślone przez autora "Tanga" zwroty weszły przecież do języka potocznego, sposób komentowania rzeczywistości uznaliśmy za obowiązujący. Sławomir Mrożek był bez wątpieniaj edną z najwybitniejszych postaci polskiej i światowej literatury. Oddzedł w wieku 83 lat.

W marcu 2012 roku mieliśmy szczęście gościć Mistrza w Katowicach. Sławomir Mrozek był gościem Teatru Śląskiego, otwierając uroczyście odremontowaną Scenę w Malarni. Z jego udziałem odbyła się premiera jego sztuki pt. "Kontrakt'. Mistrz odebrał też tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego.

Mistrz Mrożek, który doKatowic przybył wraz z małżonką Susanne Osorio-Mrożek, był w doskonałej kondycji, mimo przebytych chorób chętnie rozmawiał, rozdawał autografy. Z tej okazji w Magazynie "Dziennika Zachodniego" ukazał się tekst autorstwa Henryki Wach-Malickiej o Mistrzu Mrozku. Dziś go przypominamy.

Dziennik Zachodni, marzec 2012 roku

Wszyscy jesteśmy z Mrożka, a poniekąd zawłaszczyliśmy nawet nazwisko wybitnego pisarza. Przywoływane jest przez Polaków zawsze wtedy, gdy otaczająca ich codzienność przekracza granice zdrowego rozsądku. Określenie "jak z Mrożka" znaczy tyle, co "absurd sięgnął zenitu". O ile absurd w ogóle ma jakiś zenit, rzecz jasna.

Ale absurd Mrożka nie jest prostą rejestracją idiotyzmu życia społecznego, politycznego czy obyczajowego. Absurd Mrożka jest przewrotny, zawsze podszyty goryczą i niepokojem, a im dalej w biografię autora, im jest starszy, tym więcej w jego utworach czystej filozofii i egzystencjalnych lęków.

- To prawda - mówi aktorka i reżyserka Anna Polony, która grała m.in. w sztuce Mrożka "Wdowy". - Sztuki Mrożka, w przeważającej większości, są po prostu śmieszne. Pierwszorzędny humor sytuacyjny, genialnie napisane dialogi i niecodzienne skojarzenia, najpierw widza zaskakują, a potem zwyczajnie bawią. Rzecz w tym, że to jest humor inteligentny, posiadający drugie dno. I tego dna odbiorca musi się doszukać, bo inaczej połowę zabawy ma z głowy. Na sztukach Mrożka można śmiać się na cały głos. Ale nie z tego, że bohater wywalił się jak długi na mokrej podłodze, tylko dlatego, że jego uwagi o życiu, zawarte w kilku słowach, są błyskotliwe i zaskakujące, a w rezultacie bardzo dowcipne. O tym, że Sławomir Mrożek, którego mam przyjemność znać osobiście, jest mistrzem kreślenia absurdalnych sytuacji, nie ma co dyskutować. Równie dobrze wychodzi mu tzw. czarny humor, który jest już wyższą szkołą pisarskiej jazdy, bo strasznie łatwo przekroczyć tu granicę dobrego smaku. Sławomirowi to się nie zdarza.

Gorzko-śmieszny absurd Sławomira Mrożka równie często jak bawi, to i krępuje widza. Weźmy opowieść z "Emigrantów" o tym, że z oszczędności zjada konserwy dla zwierząt, bo to taniej. "Ale z psa nigdy! Co innego z kota". W teatrze ta scena zawsze budzi wesołość widowni. I niemal zaraz potem zażenowanie. Można powiedzieć, że dwuznaczność jest wręcz znakiem sygnalnym Sławomira Mrożka.

Absurd polski

Michał Ogórek, dziennikarz i satyryk, twierdzi, że Mrożka należy "kochać za całokształt", ale najbardziej za to, że dał nam... zbroję. Inaczej mówiąc: nauczył Polaków patrzeć na sie-biei na to, co sobie nawzajem fundujemy, z ironicznym dystansem. Na to, że zwykłe lenistwo nazywamy "romantycznym rozwichrzeniem", a nieufność wobec innych "pielęgnowaniem narodowych wartości''

- Mrożek nawet tego nie wymyślił - mówi Ogórek. - Przed nim był chociażby Gombrowicz, któremu do dziś zarzuca się szarganie polskich świętości. Wielkość i zasługa Mrożka polega na tym, że potrafił połączyć poważną refleksję nad naturą Polaków z fenomenalnym wręcz wyłapywaniem absurdów dnia codziennego. To sprawiło, że trafił, mówię serio, pod strzechy. Do szkół, do polszczyzny i do wąskiego grona autorytetów, przywoływanych na co dzień. Mrożek dał nam zbroję, którą wkładamy w zetknięciu z sytuacjami, które są tak głupie, że nie powinny się zdarzać, a przecież się zdarzają. Najpierw w życiu, a potem w jego sztukach. Mówimy wtedy, "normalka, znowu jest jak u Mrożka". I przechodzimy dalej, bo żyć w absurdzie trudno, ale czasem nie mamy wyjścia. Pisarz podobno nie lubi zresztą określenia "jak u Mrożka", ale chyba nie ma wpływu już na jego funkcjonowanie. Tak celnie wypatrzył i zamienił w sztukę polski absurd, że niechcący został jego "ojcem chrzestnym". Taka jest cena pisarskiej wielkości - podsumowuje satyryk.

Wnikliwej obserwacji życia, skrótowej metafory i błyskotliwej pointy nauczył się Sławomir Mrożek w swojej pierwszej działalności zawodowej. Zaczynał przecież jako rysownik i dziennikarz, m.in. w "Przekroju" i "Szpilkach". Prawdziwego życia napatrzył się także jako reporter, relacjonujący wielkie budowy socjalizmu. Oddawał ideologii, co ideologiczne, a swoje satyryczne obserwacje pożytkował w zabawnych felietonach na łamach różnych czasopism. Odpierwszych publikacji jego pisanie wyróżniało się przewrotnym poczuciem humoru i skłonnością do tworzenia surrealistycznych sytuacji. Takie spojrzenie na rzeczywistość odnajdziemy potem w wielu dramatach i opowiadaniach pisarza. W jego zwykłych-niezwykłych obrazkach i dialogach odbija się cała poplątana duszapolska. Nasz słomiany zapał, wieczny konflikt między inteligencją a resztą społeczeństwa, tromtadracja i narodowa wręcz niechęć do zbiorowego wysiłku.

W "Indyku", jednej z najbardziej zabawnych i smutnych jednocześnie sztuk Sławomira Mrożka, chór Chłopów spierających się z Poetą o sens (jakiegokolwiek) działania, brzmi swojsko.

- Może by zaorać co...

-A co?

-Ano, czy ja wiem...

-Choćby pole

-liii

-Albo co...

-Eeee

Uwaga: "Indyk" został opublikowany w 1960 roku...

Ale może jest odwrotnie. Może to Sławomir Mrożek, choć postać absolutnie osobna, jest jednocześnie (i bezsprzecznie) jednym z nas. No bo jakim innym sposobem znajdowalibyśmy w utworach pisarza tak dużo prawdy o naszych wadach, kompleksach, nieśmiertelnych ułomnościach i gorzkim przekonaniu, że bez względu na epokę, Polska to jednak margines Wielkiego Świata. Poznał ten świat najdosłowniej, bo mieszkał w rozmaitych miastach i na różnych kontynentach. Albo przez kilka tygodni, albo przez całe lata. Emigracja pisarza wzbogaciła i zubożyła, o czym pisze szczerze w, wydanym po wielu latach, "Dzienniku".

Polonista Jan Junosza przestrzega jednak przed zbyt płytkim pojmowaniem twórczości Sławomira Mrożka. Jego zdaniem pisarz chętnie wdziewa kostium prześmiewcy, ale wielu dramatach pobrzmiewa głęboki, humanistyczny lęk przed upadkiem kultury (we wszystkich jej przejawach) i dyktaturą silnej pięści. Sztandarowym wręcz przedstawicielem nadchodzącej cywilizacji chamstwa jest oczywiście Edek z "Tanga", ale nie tylko. Tak przecież dzieje się w "Vatzlavie" i w "Krawcu", w którym tytułowy bohater usiłuje wprowadzić w życie obłąkaną ideę szycia ubrań z ludzkich skór.

- Nigdy nie zapomnę - mówi Jan Junosza - inscenizacji "Rzeźni" Sławomira Mrożka wwarszawskim Teatrze Dramatycznym. Ta wstrząsająca opowieść o skrzypku, który traci wiarę w moc sztuki i zostaje zmuszony do tego, by zostać rzeźnikiem-samobójcą, przejmowała autentyczną grozą. Gdy

Zbigniew Zapasiewicz wchodził na widownię z gigantyczną siekierą, publiczność dosłownie zasłaniała twarz przed potencjalnym ciosem.

Napisana ponad 30 lat temu "Rzeźnia" wydawała się czytelnikom przejmującą, ale futurystyczną makabreską, w której morderstwo sztuki wysokiej to tylko wymyślony przez autora absurd. Dziś wizja Sławomira Mrożka staje się dramatycznie prawdopodobna.

Na dobrą sprawę, w twórczości pisarza trudno czasem odróżnić krzywe zwierciadło rzeczywistości od surrealistycznego żartu. Przypomnijmy sobie choćby "Policję". Akcja sztuki dzieje się nieokreślonym kraju, w którym społeczeństwo jest tak "lojalne" wobec władzy, że nie ma już kogo zamykać

za przestępstwa polityczne i funkcjonariuszom grozi bezrobocie. W tej sytuacji, policjantom nie pozostaje nic innego, jak wylosowaćtego spośród siebie, który, dla dobra więziennictwa, dokona zamachu na generała. Totalnie absurdalny punkt wyjścia natychmiast został przekuty przez publiczność w aluzję polityczną. W swoim czasie "Policja" uznawana była za najbardziej zjadliwą satyrę na organy ścigania PRL.

Sławomir Mrozek, tropiciel absurdów i ich kronikarz, jest także autorem autobiografii pt. "Baltazar". Napisał ją po bardzo ciężkiej chorobie, z której dźwigał się dtugo i z ogromnym trudem. "Baltazar" jest pozycją wyjątkową w dorobku pisarza. Napisana w niespodziewanie łagodnym, melancholijnym tonie dotyczy wspomnień z dzieciństwa i młodości. Mrozek pisze bardzo szczerze o początkach swojej twórczości, krótkotrwałej fascynacji komunizmem, sprawach rodzinnych i pierwszych przyjaźniach. Pisze też wiele razy o tym, jak odkrywał, że świat nie jest jednoznaczny, a nasze oceny innych ludzi nigdy nie mogą być oparte na schematach, bo inaczej zamieniają się w absurd. Bawi, gdy jest tylko złośliwą odżywką Artura. Ale potem babcia umiera i śmiech zamiera nam w gardle...

Anna Polony zaświadcza, że prywatnie pisarz jest osobąf która rzadko cokolwiek komentuje i skrywa emocje i oceny. Za to bardzo wnikliwe przygląda się ludziom i sytuacjom...

Tak pisaliśmy o Sławomirze Mrozku w 2012 r. Ostatni raz Mistrz odwiedził Polskę w czerwcu 2013 r.: wziął udział w premierze swej najnowszej sztuki "Karnawał, czylipierwsza żona Adama" w Teatrze Polskim w Warszawie, miał też być największą gwiazdą Big Book Festiwalu i spotkać się z czytelnikami, ale nie pozwoliły na to względy zdrowotne.

W przygotowaniu w Wydawnictwie Literackim znajduje się korespondencja Sławomira Mrożka i szwedzkiego intelektualisty Gunnara Brandella. Jesienią w Oficynie Noir Sur Blanc ukaże się także tom z rysunkami Mrożka. W październiku w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie odbędzie się krakowska premiera "Karnawału".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji