Don Juan czyli wpadka teatru
Pomysł był niezły. Zagranie molierowskiego "Don Juana" mogłoby świadczyć o odwadze i dojrzałości teatru. Nawiązanie - przez dobrze brzmiący i teatralnie napisany przekład Bohdana Korzeniewskiego, do jego sławnych i buntowniczych spektakli w Teatrze Polskim w okresie socrealizmu i w czasach popaździernikowych, wskazywać by mogło na to, że Teatr Współczesny sięga do najlepszych tradycji nieodległego teatru z innej wszak epoki. A konfrontacja aktorska w czasie w wykonaniu takich par jak: Czesław Wołłejko (Don Juan), Jacek Woszczerowicz (Scanarel), czy później Woszczerowicz ze Stanisławem Jasiukiewiczem, z dzisiejszymi bohaterami granymi przez Krzysztofa Wakulińskiego (Don Juan) i Adama Ferenca (Scanarel) mogła budzić autentyczne emocje tej części widowni, która pamiętała dawne, legendarne kreacje.
Ale nade wszystko zagranie "Don Juana" mogło być dla teatru szansą na poważną refleksję światopoglądową. Dialog libertyna z Bogiem o format człowieka dawał szansę na nawiązanie z widownią kontaktu wcale nie tuzinkowego.
Niestety, nic z tego wszystkiego nie wyszło. Zabrakło właściwie wszystkiego. Poza drobiazgami w rodzaju maleńkich epizodów Anny Majcher, Henryka Borowskiego, czy Bronisława Pawlika. Spektakl wielkimi partiami grany jest niemal "na biało", jakby na nie najlepszej próbie. Nie do końca doczytany, przemyślany. Wakuliński bardziej tkwi w "Mistrzu i Małgorzacie" niż w "Don Juanie", Ferency, być może, w "Czonkinie". Nie prowadzą w każdym razie dialogu, który zapierałby dech i wciskał w fotel. Aleksandra Semenowicz, która tak wiele wspaniałych rzeczy robiła przez ostatnie lata z przestrzenią teatralną, tym razem w maleńkiej przestrzeni "Współczesnego" nie miała właściwie nic do pokazania.
Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem, dlaczego taki spektakl w tym teatrze się znalazł. Po wielu sezonach i przedstawieniach naprawdę bardzo udanych "Don Juan" trafia tym razem w próżnię "na własne życzenie". Tak dalece nic się tego wieczora na scenie "Współczesnego" nie stało, że trudno zrozumieć, dlaczego w ogóle się zaczęło.