Artykuły

Żyję przyszłością

- Kompletnie nie zastanawiam się nad upływem czasu, nie ma dla mnie wielkiej różnicy między tym, co było, gdy kończyłem sześćdziesiątkę, a siedemdziesiątką. Miniony czas mnie nie interesuje - ciekawi mnie dzień dzisiejszy i to, co będzie jutro - WOJCIECH PSZONIAK. Znakomity aktor związany z Krakowem, kończy dziś 70 lat.

Jak "Chłopak z Gliwic", żeby nawiązać do "Chłopaka z Sosnowca", czyli Jana Kiepury, będzie świętował jubileusz?

- Właśnie w Gliwicach, mieście mego dzieciństwa, gdzie przybyli moi rodzice ze Lwowa, w 1946 roku, wraz ze mną i z rodzeństwem. Tutaj osiedliliśmy się, dzieląc los wielu polskich repatriantów. I właśnie w Gliwickim Teatrze Muzycznym, jego dyrektor artystyczny, Krzysztof Korwin Piotrowski, który w ubiegłym roku nakręcił o mnie film biograficzny "Z Gliwic do Paryża - Wojtek Pszoniak", postanowił w dniu moich urodzin, czyli 2 maja, zaprezentować koncert na moją cześć z udziałem wielu znakomitych gości. To bardzo miły gest.

Udział w koncercie obiecali m.in. Anna Polony, Jerzy Fedorowicz, Olgierd Łukaszewicz, Daniel Olbrychski, Jerzy Trela...

- Mają wystąpić wokaliści, soliści baletu, chór i orkiestra Gliwickiego Teatru Muzycznego. Przewidziano też wręczenie mi tytułu Honorowego Obywatela Gliwic. Zapewne będą wspomnienia, także o moich teatralnych fascynacjach, które przecież rodziły się również w Gliwicach, bo tutaj mieszkając uczyłem się muzyki i oglądałem przedstawienia. A że urodziny można obchodzić przez cały rok, to zapewne odbędę też jakąś uroczystość w gronie warszawskich przyjaciół. I być może paryskich, bo przecież Paryż to moje drugie miasto, obok Warszawy, w którym od lat spędzam połowę mego życia.

70 lat to wiek wskazujący na doświadczenie życiowe, zawodowe, a Pan nie tak dawno powiedział, że nienawidzi słowa "doświadczenie". Z jakiego powodu?

- Nie czuję się ani człowiekiem, ani aktorem doświadczonym, bo to słowo odnosi się do rzemiosła, a nie do sztuki. A poza tym kompletnie nie zastanawiam się nad upływem czasu, nie ma dla mnie wielkiej różnicy między tym, co było, gdy kończyłem sześćdziesiątkę, a siedemdziesiątką. Miniony czas mnie nie interesuje - ciekawi mnie dzień dzisiejszy i to, co będzie jutro. No to, jak tu mówić o doświadczeniu?

W czym zatem możemy Pana teraz oglądać i jakie są Pańskie plany na najbliższą przyszłość?

- Nadal gram z Piotrem Fronczewskim "Skarpetki, opus 124" w Teatrze Współczesnym - rzecz o aktorach przechodzących smugę cienia. Przywiozłem tę sztukę z Paryża z myślą o Piotrze i o mnie. Mam słabość do sztuk o teatrze. Jeżdżę też po całej Polsce z moim monodramem "Belfer" [na zdjęciu], mam zajęcia ze studentami w Akademii Teatralnej i piszę pracę doktorską z tematu: Robespierre. To ostatnie idzie mi jak krew z nosa. Myślę już o wyjeździe do Paryża, w czasie, gdy zacznie się to szaleństwo związane z piłką nożną. Piłka mnie nie kręci i nie znoszę tłumów.

Czego życzy Pan sobie na tę siedemdziesiątkę?

- Przede wszystkim zdrowia. Ono jest najważniejsze. A resztę kupimy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji