Artykuły

Jeszcze o Operze i Białymstoku. Jeśli można

Kilka tygodni temu "Gazeta" zachęcała mieszkańców Białegostoku do zabrania głosu w sprawie finansowania Opery przez miasto. A ponieważ według mnie kultura rozwija się przez dyskusję i otwartą polemikę, postanowiłem do tej dyskusji dodać kilka argumentów. Na mój list odpowiedział sam dyrektor OiFP Roberto Skolmowski tekstem "Opera nie jest pasożytem" - pisze Marek Kochanowski ze Stowarzyszenia Fabryka Bestsellerów w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Pomijam zdania z wypowiedzi pana Skolmowskiego, które odebrałem jako ironiczne, zakładam bowiem, iż od nowego dyrektora Europejskiego Centrum Sztuki, czyli instytucji o charakterze "centrum dialogu", dialogu spodziewać się właśnie można. Wydaje mi się też normalną sytuacją, że ludzie dyskutują i wyrażają swoje zastrzeżenia, ze swojej strony dziękuję panu Dyrektorowi za odpowiedź. Z publicystycznego obowiązku zaznaczam tylko, iż z podtytułu tekstu pana Dyrektora dowiedziałem się, że moja wypowiedź o finansowaniu Opery przez miasto była motywowana lękiem o brak dofinansowania projektów Stowarzyszenia Fabryki Bestsellerów. O którym to stowarzyszeniu w treści mojego listu do redakcji na temat finansowania opery nie wspominam ani słowem. Już informuję, że wspominane przez pana Dyrektora pismo prawdopodobnie się nie ukaże. W związku z tym, że nasz projekt wzbudza tak dużo negatywnych emocji, uznaliśmy, że jest coś na rzeczy w tych dyskusjach i nie ma sensu robić pisma wbrew potencjalnym jego odbiorcom. Życzymy również powodzenia wszystkim, którzy w przyszłości się na ten projekt poważą. Szacowane przez nas koszta wydania pisma wynikały z chęci zaproponowania profesjonalnej edycji i nie odbiegały od średniej ogólnopolskiej, gdzie tylko koszty druku dwóch numerów stanowią 25 proc. całego projektu.

Szkoda też, że pan Dyrektor nie zabrał głosu w sprawie naszego projektu pisma wtedy, gdy sytuacja dotycząca tego pomysłu, wraz z moimi wypowiedziami i wypowiedziami ówczesnego wiceprezydenta Tadeusza Arłukowicza, została przedstawiona na pierwszej stronie białostockiej "Gazety" w tekście "Wysublimowane zarzynanie kultury" z 21 lipca br. Bardziej bym teraz uwierzył, iż chodzi o zainteresowanie pana Dyrektora kulturą w Białymstoku, a nie o przysłowiowe wbicie szpili w kontekście rozmów o Operze.

Nazywanie mojej wypowiedzi głosem "interesownym", wypowiadanym z "bezwstydem" średnio mi idzie w parze z budowaniem - jak pan Skolmowski to nazwał - "mocnej więzi", jeśli dobrze rozumiem, pomiędzy osobą dyrektora a mieszkańcami miasta. Tym bardziej że mój list dotyczył nie tylko Opery, a może przede wszystkim potrzeby obiektywnej dyskusji nad finansowaniem kultury w mieście. Ze szczerą otwartością, której też życzę panu Dyrektorowi, z troską przyłączając się do dialogu na temat kultury w Białymstoku, pragnę już tylko nieśmiało zauważyć, że:

1. wątpliwości co do przyszłego finansowania Opery wyrażało już wiele osób, między innymi miejscy radni. Nie czuję więc, aby moja wypowiedź była specjalnie odosobniona.

2. pan Dyrektor pisze o tym, że podjęciu decyzji o początkach inwestycji nie towarzyszyły żadne głosy społecznego oporu. Gdy zapadła decyzja o budowie Opery, jej koszt miał być co najmniej trzy razy mniejszy, a całość miała być finansowana przez Ministerstwo Kultury i Urząd Marszałkowski. Także podawane wtedy koszty utrzymania placówki były niższe, o czym zresztą pan Roberto Skolmowski dobrze wie. Każdy kto buduje dom, na pewno zastanawia się nad sensownością jego wybudowania za cenę trzykrotnie większą, niż wynikałoby to z pierwotnych planów. Rozumiem, że teraz mamy po prostu zjeść ten tort, jakim jest Opera, i nie dyskutować? A może właśnie dokładnie TERAZ warto się zastanowić, czy egzystencja tej i innych podobnych instytucji w mieście wielkości Białegostoku, biorąc pod uwagę chociażby niedużą odległość od Warszawy i jej operową scenę, ma jakikolwiek sens?

3. "O wchłonięciu WOAK-u przez Operę nic mi nie wiadomo", pisze pan Skolmowski. Polecam uważniejszą lekturę lokalnej prasy i artykuł Jakuba Mędka "Opera wchłonie WOAK? Zmiany w podlaskiej kulturze" opublikowany w "Gazecie" z 20 października br.

4. coś było na rzeczy w mojej zlekceważonej przez pana Dyrektora uwadze na temat możliwych, niekorzystnych R dla organizacji pozarządowych propozycji przesunięć budżetowych w kulturze. Już bowiem na ostatnim posiedzeniu Komisji Kultury i Promocji Rady Miejskiej, radna Janina Czyżewska z PO zaproponowała, na szczęście bez powodzenia, przesunięcie 600 tys. zł z puli na wsparcie pozarządówek na rzecz imprez w letnim amfiteatrze przy nowym gmachu Opery.

5. Opera będzie, to fakt. Nikt jej przecież teraz burzyć nie będzie. W roli jej dyrektora widzę kogoś, kto będzie nastawiony na realny dialog, a nie kogoś, kto słysząc krytyczne bzyknięcie komara, strzela z armaty. Bo aż się boję, co będzie, jak się komuś na przykład planowana opera discopolo nie spodoba i publicznie wyrazi swoje niezadowolenie. Trudno na razie szerzej omawiać zdradzane przez pana Dyrektora liczne, kosztowne pomysły. Nie zapełniałem żadnej widowni teatralnej, to nie ja pobieram za to wynagrodzenia. Jestem skromnym pracownikiem naukowym, a poza godzinami pracy animatorem kultury i wolałbym, o czym też już pisałem, żeby każdy wziął się za to, co robi najlepiej. To Pan, panie Dyrektorze odpowiada za OiFP, zajej wizerunek, otwartość tej instytucji na mieszkańców Białegostoku (bo chyba o rym też jest ta dyskusja?).

I jak to mówimy tutaj na Podlasiu, pożyjemy, zobaczymy.

Marek Kochanowski, Stowarzyszenie Fabryka Bestsellerów

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji