Artykuły

Spektakl w teatrze. W absolutnych ciemnościach

Dramat "Ślepcy" wystawiony przez niewidomych w całkowitej ciemności zakończył pierwszy Festiwal Kultury i Sztuki dla Niewidomych w Płocku. - Spektakl to mocne uderzenie na koniec festiwalu i przekroczenie pewnych granic - mówi Renata Nych, szefowa Stowarzyszenia De Facto. - A przy okazji piękna przygoda dla wszystkich uczestników.

Poniedziałkowy spektakl rozpoczął się właściwie już przed wejściem na salę widowiskową, w foyer teatru. Widzowie mieli czekać tam na dalsze wskazówki. W pewnym momencie wyszedł do nich reżyser, Mariusz Pogonowski, i poprosił, aby wyłączyli telefony komórkowe. - Od tej pory będziecie częścią spektaklu, prosimy, żebyście uszanowali nasze zasady - poinformował. A potem kazał wszystkim ustawić się gęsiego. Każda z osób miała położyć lewą rękę na ramieniu poprzednika. Prawa ręka miała zostać wolna, żeby można było się nią trzymać poręczy schodów. Wolontariusze ze Stowarzyszenia De Facto, ubrani na czarno, dzielili uformowany w ten sposób rząd osób na ósemki. A potem prowadzili widzów na dół, do sali nazywanej Piekiełkiem, w której miał być odegrany spektakl. Przy wejściu na schody panował półmrok. Potem, z każdym krokiem w dół, robiło się coraz ciemniej i ciemniej. W końcu nie było widać już nic. Żeby nie spaść ze schodów, trzeba było kurczowo trzymać się poręczy. I uważać, aby nie zgubić ramienia poprzednika.

Schody w końcu się skończyły, a wolontariusze szli dalej. Każdy z prowadzonych musiał wykazać się ogromnym zaufaniem. Można się było tylko domyślać, że prowadzący chcą usadzić wszystkich na miejscach. Zadziwiające, ale udało im się to bez problemów. Po kilku minutach każdy z widzów siedział na wskazanym przez wolontariusza krześle. Nie wiedząc, kto jest przed nim ani za nim. Nadzieja, że oczy w końcu przyzwyczają się do ciemności i że w końcu będzie widać chociażby zarysy przedmiotów czy ludzi, okazała się płonna. W sali nie widać było dosłownie nic. Słychać było tylko gwar rozmów czujących się dość niepewnie widzów.

W pewnym momencie widownia zamilkła, bo w którymś z kątów sali dało się usłyszeć modlitwę. Grupa kobiet odmawiała Pozdrowienie Anielskie. "Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą..." - szeptały kobiety. Kiedy modlitwa się kończyła, zaczynały od nowa. Coraz wyraźniej słychać było także szum morza. Wkrótce do tych odgłosów dołączyły kolejne. Z różnych kątów sali zaczęli odzywać się ludzie. Młodzi, starzy. Kobiety, mężczyźni. Widz, a właściwie słuchacz, miał wrażenie, że siedzi wśród nich, jest jednym z tytułowych ślepców. Stary ksiądz - opiekun, wyprowadził ich z przytułku, żeby przed zimą zaczerpnęli jeszcze świeżego powietrza i skorzystali z ostatnich promieni słońca. Ale opiekun gdzieś zniknął, a ślepcy są pozostawieni samym sobie. Nie wiedzą, gdzie się znajdują. Chcieliby wrócić, ale nie mają pojęcia jak. Są kompletnie bezradni i wystraszeni.

Dopiero po zakończeniu przedstawienia, gdy zapaliło się światło, widzowie zobaczyli aktorów. To 20 niewidomych osób, w wieku od 31 do 66 lat. Przyjechali na festiwal z różnych części kraju, zgłosili się do udziału w warsztatach teatralnych i sami wybrali sobie role, które zagrali. Trzy tygodnie przed rozpoczęciem festiwalu dostali scenariusz, potem przez dwa tygodnie trwania festiwalu uczestniczyli w próbach.

- Spektakl to mocne uderzenie na koniec festiwalu i przekroczenie pewnych granic - mówi Renata Nych, szefowa Stowarzyszenia De Facto. - A przy okazji piękna przygoda dla wszystkich uczestników. Widziałam podczas prób, jaki pozytywny stres i adrenalina im towarzyszyły. Właśnie rozjechali się do domów, bardzo dumni z siebie. Po przedstawieniu cały wieczór rozmawialiśmy przy winie. Festiwal udał się właśnie dzięki uczestnikom. To 20 niewidomych osób - samodzielnych, świadomych, mających własne zdanie. To po prostu 20 osobowości. Każda z tych osób coś wniosła. Talent, osobowość, doświadczenie, rozsądek, wrażliwość. I wszyscy ci ludzie przyjadą do nas za rok. Wyjeżdżając, dopytywali, czy ich zaprosimy, czy aby nas nie zawiedli. Cieszę się, ze ich poznałam. Mam wrażenie, że udało nam się ich rozkochać w kulturze, pokazując przez dwa tygodnie intensywne życie.

Wiadomo już o kilku zmianach, które organizatorzy festiwalu wprowadzą do przyszłorocznego programu. - Na pewno zastanowimy się nad wyborem filmów z audiodeskrypcją, które w ramach festiwalu będzie można obejrzeć - opowiada Renata Nych. - Wybierzemy je w drodze konkursu. Dodamy też część panelowo-dyskusyjną. Tym, którzy zajmują się audiodeskrypcją zawodowo, damy możliwość kontaktu z osobami niewidomymi - dodaje.

Do obejrzenia, a właściwie wysłuchania spektaklu "Ślepcy" będzie jeszcze jedna okazja. - W grudniu ze Stowarzyszeniem Teatr Per Se organizujemy 12-godzinny maraton teatralny - mówi Mariusz Pogonowski. - Osoby grające w "Ślepcach" zgodziły się przyjechać i wystąpić raz jeszcze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji