Obsada: 3 role kobiece, 7 ról męskich /Wereszczagin Z.D. - dyrektor instytutu naukowo-badawczego, posiadacz wielu stopni, tytułów naukowych i stanowisk. Konstantinowicz M.O. - kierownik działu kadr, Sokołow D.N. , Goworow A.I., Oriechow Borys P. - pracownicy laboratorium, Maryna, Swieta, Łysenko, ślusarz, Filimonow - fotograf, Tania - sekretarka dyrektora/
Historia tak dziwna, że aż nieprawdopodobna. To dobre prawo satyryka - zagęszczanie barw, potęgowanie efektów, doprowadzanie sytuacji aż do krańcowości, do nieprawdopodobieństwa. Krasnogorow jest satyrykiem i otwarcie się do tego przyznaje konstruując swoje sztuki na zasadzie wyolbrzymień i przejaskrawień karykatury. Jest to satyra atakująca wprost, bezpośrednio ludzkie przywary i mankamenty naszego życia. Przede wszystkim - głupotę i cynizm. Wielki instytut naukowy, który coś tam bada, realizuje jakieś tam plany, konkretnie najzupełniej nieważne. Nie o to bowiem chodzi, by przedstawić problemy jakiejś tam gałęzi nauki. W istocie historyjka wymyślona przez Krasnogorowa mogłaby się rozgrywać w wielu innych miejscach.
Ale zacznijmy od fabułki. Na samym już początku okazuje się, że jedna z pracowni jest nieobsadzona. Instytut ma wszakże pewne wymagania. Kierownikiem może zostać jedynie doktor nauk. I takiż doktor się znajduje. Młody i rzutki, polecany "telefonem przez kogoś bardzo ważnego z. bardzo ważnej komórki. Sokołow prezentuje energię i dużą wiarę w siebie i swoje umiejętności. Wprawdzie nikt go nie widział na oczy, ale tak przekonująco mówi - przez telefon. Zna go jednak jeden z pomocniczych pracowników Instytutu. Razem siedzieli gdzieś w miejscu odosobnienia. Sokołow jest fachowcem, ale w odmiennej nieco dziedzinie. Jako monter osiągał wspaniałe zresztą rezultaty. A teraz niespokojna natura zaprowadziła go w regiony czystej nauki i akademickich układów. Nie on wszakże jest przedmiotem obserwacji Krasnogorowa, z nim sprawa jest prosta od początku. Wiadomo, że nie uda mu się, jak wielkiemu protoplaście, w porę wyjechać pocztowymi końmi. Sprawiedliwości stanie się zadość. Ale ci inni, ci którzy sprawili, że Sokołow mógł z pełnym sukcesem pełnić swoją funkcję, oni właśnie są przedmiotem wnikliwej obserwacji autora i bohaterami, co prawda negatywnymi, tej prostej i nieprawdopodobnej historii.
Źródło: "Nowe sztuki"-biuletyn informacyjny Agencji Autorskiej nr 22/85
Ukryj streszczenie