Tragikomedia w dwóch częściach
4 kobiety, 4 mężczyzn /Klara, Franio, Ojciec, Właścicielka willi, Karol, Eryka, Carda, Flora/
1 dekoracja symultaniczna
Prezentujemy polski przekład sztuki, która w ostatnim okresie stała się swego rodzaju teatralnym bestsellerem w Czechosłowacji. Wystawiona przez wiele scen, największy sukces osiągnęła w prapremierowej realizacji praskiego Teatru na Vinohradach, gdzie w roli głównej bohaterki Klary wystąpiła Jana Brejchova, gwiazda filmu czeskiego drugiej połowy lat sześćdziesiątych.
Istotnie sztuka "trzyma się" na owej jednej roli, która dla aktorki o określonych dyspozycjach charakterystycznych stanowi wyśmienity, wymarzony wręcz materiał. Choć nie brak tu i innych dobrych ról, typów i postaci zarysowanych pewną kreską, wyrazistych i jednocześnie zindywidualizowanych, nie pozbawionych elementu satyrycznego. Znamy je zresztą dobrze z czeskich i słowackich filmów, seriali telewizyjnych. Klara jest jednak dla autora najważniejsza, jej postać jest osią konfliktu a zarazem podmiotem całej intrygi. Wielce nieskomplikowanej zresztą, jak i sama Klara. Klara jest bufetową na dworcu, mocno podstarzałą panną, która wychowuje swojego o wiele młodszego brata, opiekuje się swoim lekkomyślnym ojcem, który wciąż nie może zrezygnować z ambicji bon-vivanta i w swoich wędrówkach pogrzebowo-festynowego śpiewaka jak marynarz, co to w każdym porcie...Klara jest prosta,a nawet prostacka. Nie patyczkowało się z nią życie i ona wreszcie pragnie sobie jakoś je urządzić, "wyjść na swoje", być wreszcie na wierzchu. W sensie jak najbardziej dosłownym, choć niewątpliwie autor pragnął sytuacji tej nadać sens bardziej uogólniający. Klarę wraz z bratem usytuował bowiem w suterynie wytwornej willi. Tu minęło jej całe życie. I wciąż przemierza te schody w górę, do mieszkania właścicielki, u której spełnia właściwie rolę służącej. Dworcowy bufet, wieczny ruch i gwar, troska o młodszego brata, posługi u pani, niepokój o kolejne wybryki nie chcącego się godnie zestarzeć tatusia, wieczorem ból opuchniętych nóg - oto co składało się na jej życie. Ale opromieniał je jeden cel: wyjście wraz z bratem Franiem na ludzi, stanie się kimś, kimś godnym i lepszym. Ma to jej zapewnić odkupienie od właścicielki owej wspaniałej willi. Dlatego tak skąpi i tak użera się z ludami i utracjuszem tatusiem. Musi, za wszelką cenę musi, zdobyć te pieniądze. Ale życie układa się, rzecz jasna, zgodnie ze swoją logiką,a nie według naszych życzeń. Brat znajduje sobie dziewczynę i z nią jedynie pragnie być szczęśliwy nie dbając o zdanie i projekty Klary. Tatuś, okazuje się, musi zapłacić jakieś zaległe olbrzymie alimenty. Rozwiewa się wizja przykładnego rodzinnego życia we własnym domu. Willa willą, ale nazwisko rodziny nie może być włóczone po sądach i wystawione na pohańbienie. Tego ani uczucia rodzinne, ani dobre serce Klary znieść nie może. Dług zostaje uiszczony. Pozostaje suteryna i bar. Ale przynajmniej nie w samotności. Franio ze swoją dziewczyną zostanie bowiem przyjęty znów pod opiekuńcze skrzydła Klary. A może wreszcie i ona przybije do jakiegoś portu i nauczy się okazywać ludziom dobroć, która w istocie przepełnia jej serce, i wymieniać choć parę miłych i łagodnych słów.
Źródło: "Nowe sztuki"-biuletyn informacyjny Agencji Autorskiej nr 1/83
Ukryj streszczenie