Czas akcji: lata przełomu XX i XXI wieku; dwa letnie dni.
Miejsce akcji: salon ziemiańskiego domu; ogród przed domem; trawnik przed frontem domu ogrodnika.
Obsada: 7 ról męskich, 3 role kobiece, 1 chłopiec; statyści: letnicy, plażowicze, dzieci.
Druk: "Dialog" nr 2/2001.
Nadrzeczna rezydencja, duży ziemiański dom stojący w czereśniowym sadzie, popada w ruinę. W salonie panuje bałagan nie tylko dlatego, że rodzina od lat nie ma służby. Mieszkańcy tego domu nie dbają o porządek, nawet pamięć o świetności rodzinnego gniazda nie jest u nich najważniejsza. W salonie parokrotnie pojawia się Chłopiec "ubrany w klasycznie odświętne wdzianko marynarskie", uważnie rozgląda się, rejestruje wzrokiem puste miejsca po cennych obrazach, które poszły na sprzedaż za zbyt niskie ceny - niewinny świadek dawnych i obecnych czasów, niewidzialny dla bohaterów i ich nie dostrzegający.
W domu mieszkają Matka, jej córka Ewa, która odeszła od męża, Pan Wacław, sklerotyczny staruszek, kiedyś buchalter w rodzinnej fabryce i przyjaciel domu, dla którego czas zatrzymał się z końcem II wojny światowej. Ojciec rodziny, na znak protestu przeciw rodzinnym kłótniom, wyprowadził się z domu do pobliskiego domku ogrodnika, wyremontował go i tam spędza już drugie lato z młodziutką studentką Elą, która jest jego kompanem w brawurowych jazdach starym motocyklem i modelką pozującą mu do aktów. Blisko siedemdziesięcioletni Ojciec młodzieżowo ubrany, grający w tenisa, z dziewczyną u boku jest tematem rozlicznych plotek, a w rodzinie uchodzi za skandalistę. Na znak sprzeciwu wobec postępowania męża Matka udaje kalekę, każe wozić się w wózku inwalidzkim, nie odzywa się, a z otoczeniem porozumiewa się za pomocą kartek, na których pisze polecenia.
Szaleństwa Ojca i niedawno odzyskana hipoteka majątku sprowadzają na rodzinną naradę jeszcze trzech synów. Przyjechali: Piotr, ksiądz z kłopotami w parafii, Błażej, życiowy bankrut, szyderca i alkoholik i najstarszy syn, Julian, biznesmen z Niemiec, gdzie mieszka od wielu lat ożeniony z Niemką. Obrady przy rodzinnym stole mają przynieść rozwiązanie problemu z Ojcem i dać odpowiedź na pytanie, co robić z podupadającym w ruinę majątkiem. Przy obiedzie odżywają wspomnienia z dzieciństwa. Omawianie grzechów ojca przerywa wejście Trybulaka, nowego sąsiada, który nie bacząc na konwenanse, wkracza z psami do salonu w poszukiwaniu zaginionej suczki. Trybulak, nuworysz, klasyczny przedstawiciel nowych, szybko wzbogaconych polskich kapitalistów, kupił za duże pieniądze sąsiedni majątek i parcele, na których chce zbudować pola golfowe. Opowiada, że w trakcie prac spychacz odsłonił w ziemi marmurowy posąg kobiety trzymającej w dłoniach kamienną tabliczkę z napisem "Kąpielisko Ostrów". Ta wiadomość wywołuje sentymentalne wspomnienia czasów, gdy przed regulacją rzeki na piaszczystej łasze stały kabiny kąpielowe, letni pawilon, przystań z restauracją, kręgielnia, kort tenisowy i pomost, do którego cumował stateczke. Na zakończenie wizyty Trybulak zaprasza wszystkich do siebie na następny dzień, na barbecue.
W nocy w salonie odbywa się powtarzająca się od dłuższego czasu scena, na którą czeka wytwornie ubrana Matka, uzbrojona w karteczki i ołówek. Przychodzi tu Ojciec, przegląda zawartość szaf, z których wysypują się rozmaite rupiecie. Teraz, szukając rakiet do tenisa, Ojciec przekłada stary termofor, pusty futerał na strzelbę, gipsową głowę Stalina, model parostatku, ozdobne talerze, album z fotografiami, sztućce... i przy tych działaniach wygłasza monolog, w którym oskarża rodzinę o brak szacunku dla majątku oraz zachwyca się swoją sytuacją wolnego mężczyzny spędzającego czas w towarzystwie świetnej dziewczyny, Matka zaś ciska w niego papierowymi strzałami zapisanymi zdaniami o "uganianiu się z tą dziwką". Tej samej nocy dochodzi w salonie do pełnej wrogości rozmowy między Błażejem a Julianem. Ten pierwszy stanowczo domaga się, by dom z działką i czereśniowym sadem sprzedać, a nie, jak chcą Ewa i Matka, zakładać pensjonat i odtworzyć Kąpielisko Ostrów. Tuż po rozmowie z Błażejem, pod osłoną nocy Julian spotyka się z Trybulakiem i okazuje się, że obaj od dawna są w kontakcie, a teraz Julian nakreśla plan: "Ja wyprowadzam w pole rodzinę. Pan ma zrobić to samo z kilkoma ważnymi urzędami. Ja spłacam rodzinę. Pan urzędników. Zyskiem dzielimy się po połowie". W grę wchodzi jeszcze nieczynna, zniszczona rodzinna fabryka. Juliana i Trybulaka dzieli wszystko, a przede wszystkim historia ich rodzin. A jednak Trybulak darzy Juliana nadzwyczajnym zaufaniem i bez weksla wręcza mu na poczet przyszłej transakcji paczkę z wielką ilością dolarów. Komentarz Trybulaka jest jednoznaczny: "Cenię pana za niechęć do pamiątek."
Ela pozuje Ojcu do obrazu. Rozmawiają o kontrakcie, który przedłożyła jej rodzina: pieniądze za natychmiastowe zniknięcie. Ojciec jest wściekły i przerażony. Ela odwiedza rodzeństwo i prosi Piotra o przyjazd do Ojca. Ta wizyta nie jest miła, ale rozmowa Eli z Piotrem rozsądna. Dziewczyna drze kontrakt, przy okazji poznaje kilka szczegółów z historii rodziny, także ten, że Ojciec i Matka formalnie nie są małżeństwem. Ela wyjedzie następnego dnia do swego chłopaka, zakończy świetne wakacje.
Przyjęcie u Trybulaka skończyło się tragicznie, gospodarz zasłabł i zmarł w szpitalu. Scena była tak zaskakująca i dramatyczna, że na jej widok Matka odzyskała mowę i władzę w nogach. Rodzeństwo znów usiłuje rozmawiać o przyszłości, ale niełatwo przychodzi im osiągnąć kompromis. "Nie jesteśmy rodziną. Jesteśmy zbiorem luźno powiązanych egoistów" - oskarża Ewa. Wiele gorzkich słów Matce i dzieciom mówi też Ojciec i każdemu wskazuje drogę - Ewie do męża, Piotrowi do parafii, Błażejowi na leczenie z alkoholizmu. Rozrachunki, żale, wzajemne obwinianie się, trwanie z uporem przy swoim, pretensje o stosunek do przeszłości i majątku - to wszystko nie prowadzi do zgody. Ewie, która jest w domu gospodynią, Julian zostawia paczkę z dolarami od Trybulaka. "Tylko ty kochasz ten dom. Twoje uczucie jest prawdziwe" - powie siostrze. Pieniądze są na dom, na realizację planów i wykupienie od wdowy po Trybulaku posągu z tabliczką "Kąpielisko Ostrów".
Chłopiec w marynarskim ubranku, znów nie widziany przez nikogo, "gasi kolejne światła elektryczne. Wreszcie, złasowawszy coś ze stołu, zdmuchuje kolejno świece w lichtarzu."
Ukryj streszczenie