Czas akcji: współcześnie.
Miejsce akcji: Niemcy, Przytułek Świętego Józefa.
Obsada: 2 role kobiece, 24 role męskie oraz role epizodyczne (dziecko, pensjonariusze przytułku, siostry).
Druk: "Dialog" nr 8/1990.
Sztuka w 2 aktach.
Wiktor Grzesiok jest krzepkim mężczyzną po siedemdziesiątce. Trafia do przytułku, bo syn i synowa są w trakcie przeprowadzki i mają zamiar zabrać ojca do siebie dopiero wtedy, gdy się urządzą. Siostra Ilsa z góry w to powątpiewa i przepowiada nowemu pensjonariuszowi, że zostanie tu na zawsze, tak jak inni.
Chcąc oszczędzać podopiecznym stresów, Doktor i cały personel przytułku, ograniczają do minimum wszelką aktywność starych ludzi, szpikują ich lekarstwami, w tym środkami uspokajającymi i nasennymi, ale wprowadzają twardy rygor i wymagają punktualności we wszystkich działaniach, a zwłaszcza precyzyjnego przestrzegania godzin posiłków i snu.
Sprowokowany rozmową z Doktorem, Wiktor zaczyna wspominać swoje życie i szczególnie ważne w nim momenty, ludzi, z którymi się zetknął, zarówno bliskich, przyjaciół, jak i wrogów. Jako Ślązak, Wiktor uwikłany był w konflikty polsko-niemieckie, często trudne do rozplątania. W kolejnych scenach bohater rozmawia ze zjawami-wspomnieniami z przeszłości. Jedną z nich jest Wróblik, którego Wiktor - sztygar na kopalni - wyrzucił z pracy za lenistwo. Wróblik zaczął kraść, a potem włożył hitlerowski mundur i "wysyłał ludzi do gazu".
Wiktor wspomina, jak to przeciwstawił się planom zatopienia kopalni przed wkroczeniem wojsk niemieckich. Chodziło mu o ludzi, o zachowanie ich miejsc pracy, ale niektórzy zarzucili Wiktorowi zdradę i sprzyjanie hitlerowcom. Był też członkiem NSDAP, ale dzięki temu pomagał kolegom-górnikom. Ukrywał uciekinierów, także Żydów. Przekazywał informacje Polakom z podziemia, współpracował z AK, ale dla wielu i tak jako Ślązak - był Niemcem. Wyznaje: "To było bardzo trudne, bo nic nie łączyło mnie z Trzecią Rzeszą, ale z Niemcami i z ich kulturą tyle samo, co z Polakami".
Po wojnie Wiktor został w Polsce, choć wielu Ślązaków wyjechało do Niemiec. Zdecydował się na wyjazd dopiero na starość, ze względu na ciężko chorą żonę, Martę. Miał nadzieję, że lepsze lekarstwa uratują jej życie, ale niewiele pomogły.
W przytułku Wiktor zaprzyjaźnia się z innym Ślązakiem, Johannesem Lipockiem. Razem z nim odwiedza "izbę pamięci", urządzoną jak typowy pokój mieszkalny w starym domu na Górnym Śląsku. Spotykają tam Autora, który wyjechał z Polski tuż przed stanem wojennym, a potem nie chciał już wracać. Teraz zajmuje się inwentaryzowaniem zasobów "izby". Wkrótce okaże się, że izba zostanie zlikwidowana i nikt nawet nie zawiadomi o tym Johannesa, mimo że od lat był jej opiekunem. Pomieszczenie będzie wykorzystane jako magazyn trumien.
Wiktor i Johannes, zaszedłszy do baru na piwo, stają się świadkami rozmowy dwóch Niemców na temat Turków, których jest w Niemczech coraz więcej i których, zdaniem rozmówców, powinno się wytępić, tak jak kiedyś Żydów. Po chwili wpada do baru Turek pobity przez młodych chuliganów. Ślązacy biorą w obronę rannego i usiłują tłumaczyć Niemcom złowrogość "łatwych rozwiązań".
Po powrocie do przytułku Wiktor znów oddaje się wspomnieniom. Zjawia mu się znajomy Żyd Icek z córeczką, uciekający przed nagonką. Wiktor nakarmił oboje, ale nic wiecej nie potrafił zrobić. Z kolei pod koniec wojny, gdy zbliżał się front, Marta i Wiktor schowali się w piwnicy, jednakże radzieccy żołnierze znaleźli Martę i zgwałcili, podczas gdy Wiktor siedział ukryty w beczce po kapuście.
Brat Wiktora, Max, nie chciał pracować w kopalni dla komunistów i wyjechał do Niemiec. Nie potrafił zrozumieć przekonania Wiktora, że kopalnia i Śląsk są najważniejsze. Nowa władza rzeczywiście potrzebowała takiego "fachowca wysokiej klasy" jak Wiktor, ale zmusiła go do wstąpienia do partii, szantażując przynależnością do formacji hitlerowskiej i współpracą z "reakcyjnymi bandytami" z AK.
Na krótko przed wyjazdem z Polski, Wiktor przeżył kolejną w życiu rewizję - szukano chłopaka, działacza Solidarności, który uciekł podczas transportu do więzienia. "Nikt nigdy niczego nie znalazł: ani gestapo, ani Ruscy, ani UB!" - krzyczy Wiktor i potajemnie przygotowuje kryjówkę w piwnicy na wszelki wypadek.
Wojna, jaką Wiktor toczy w przytułku z Siostrą Ilsą, służbistką o mentalności kapo, jest z góry przegrana. Wiktor i Johannes postanawiają uciec. Potajemnie pakują znalezioną na ulicy walizkę, gromadzą chleb i konserwy. Postanawiają wrócić na Śląsk, nawet jeśli czeka ich tam skrajna bieda. Mają do wyboru: "mieć wszystko, lecz nie mieć nikogo, czy nie mieć nic i mieć za to bliskich ludzi". Jednak Johannes rezygnuje z ucieczki. Wie, że Śląsk, za którym tęskni, istnieje już tylko w jego pamięci. Natomiast Wiktor wyrusza piechotą, wzdłuż torów prowadzących do Polski, do Katowic.
W końcu Wiktor znów trafia do Przytułku Świętego Józefa, ale odmienionego. Pojawia się żona Marta, a Doktor zaleca: "Musimy przypomnieć całe pańskie życie i zastanowić się nad tym, czy historia tego życia była [] historią choroby", a mamy na to "całą wieczność".
Ukryj streszczenie