Czas akcji: współcześnie.
Miejsce akcji: Paryż.
Obsada: 1 rola kobieca, 1 rola męska.
Druk: egzemplarz w bibliotece ZAiKSu.
Sztuka w 2 aktach.
Ładna czterdziestolatka, Sophie Delassre, świeżo wprowadziła się do nowego mieszkania. Jest lato, Paryż opustoszał, wszyscy znajomi wyjechali na wakacje. Kobieta czuje się samotna, zwłaszcza że niedawno rozstała się ze swoim partnerem. Myśli o samobójstwie. Opowiada o tym przez telefon przyjaciółce Suzanne. W trakcie rozmowy zostaje podjęte postanowienie: Sophie przestanie wybrzydzać i zaakceptuje pierwszego spotkanego mężczyznę ("oczywiście, jeżeli będzie to ktoś na jakim takim poziomie"). Dopóki próba będzie trwała - Sophie porzuci myśl o śmierci.
Pomysł chwycił. Kobieta odsłania okna i wkłada ładną sukienkę. Po chwili do mieszkania "wpada z impetem" niejaki Bertrand Lachaume, jak się okazuje - sąsiad z dołu. Ma mokrą głowę i mokrą piżamę, domaga się zakręcenia kurków w łazience, bo woda zalewa jego mieszkanie. Zaznacza, że jego jedynym pragnieniem jest święty spokój. Narzeka na poprzednich sąsiadów, którzy ciągle hałasowali, dopytuje się, czy Sophie ma psa, pianino lub dzieci. Z ulgą przyjmuje informację, że nie.
Przy okazji podpisywania oświadczenia o incydencie dla firmy ubezpieczeniowej wywiązuje się rozmowa, z której wynika, że Bertrand jest naukowcem, profesorem etnografii, mającym w domu pokaźne archiwum, a wypychanie egzotycznych zwierząt traktuje jako hobby. Ma sporo dziwactw i upodobań starokawalerskich, jak między innymi jedzenie posiłku dokładnie w południe. Będąc miłośnikiem spokoju, prosi sąsiadkę o nieużywanie wieczorem odkurzacza, suszarki do włosów ani innych urządzeń elektrycznych.
Mimo to, wieczorem, w mieszkaniu Bertranda słychać głośną muzykę pop dobiegającą z góry. W imię stosunków dobrosąsiedzkich, Sopie przychodzi zaprosić Bertranda na kolację, chcąc przeprosić za wszystkie kłopoty. Zajęty pracą mężczyzna odmawia. Jest człowiekiem o dokładnie zaplanowanych codziennych czynnościach. Z tego też powodu pomysł pójścia do kina, zgłoszony przez Sophie, okazuje się nierealny, bowiem Bertrand w czwartki ogląda telewizję, w piątki odwiedza matkę, w soboty nie wychodzi z domu, bo za duży tłok w metrze... Na pytanie, czy nie ciąży mu samotność, odpowiada: "Ludzie rzadko mają coś interesującego do powiedzenia. Na ogół są nudni, głupi i smutni."
Sophie pamięta o swoim postanowieniu i bardzo się stara. A to prosi sąsiada o kupno chleba, a to o rady w sprawach dekoracji mieszkania, a to o powieszenie szafek w kuchni. W nagrodę szykuje kolację, na którą Bertrand niechętnie się zgadza. Zamiast kwiatów przynosi wypchanego jastrzębia. Rozmowa przy stole dotyczy między innymi małżeństwa jako instytucji przestarzałej i opartej na fałszu. Bertrand nie lubi kobiet tak samo, jak bólu zęba i wszystkiego, co powoduje cierpienie.
Sophie uwodzi sąsiada bez skutku. Upokorzona, dzwoni do przyjaciółki, a potem za dużo pije. W tej sytuacji przyjaciółka dzwoni do Bertranda i żąda, by ratował samobójczynię. Kiedy Bertrand rozmawia przez telefon Sophie spada na jego balkon. Jest pijana, smutna i zła. Nie ma kluczy i nie może wrócić do siebie. W końcu idzie spać do sypialni, a gospodarz - na kanapę.
Rankiem atmosfera odrobinę się poprawia. Bertrand po drabince wychodzi na balkon Sophie i od wewnątrz otwiera jej drzwi. Niestety, musi wrócić w ten sam sposób, co kończy się potłuczeniem nogi. W dodatku ktoś z przeciwka wziął go za włamywacza i wezwał policję. Bertrand jest wściekły i nie chce mieć więcej do czynienia z uciążliwą sąsiadką.
Suzanne szantażuje go telefonicznie, że jeśli Sophie popełni samobójstwo, a on, wiedząc o jej skłonnościach, niczego nie uczyni aby temu zapobiec, to będzie za jej śmierć odpowiedzialny. Bertrand zakręca na korytarzu zawór z gazem, aby Sophie nie wysadziła całego domu w powietrze. Wciąż się jednak niepokoi i wieczorem, gdy u sąsiadki jest zbyt cicho, znów wchodzi przez balkon zbadać sytuację. Już wydaje się, że wzajemne stosunki ulegną poprawie, gdy wybucha nowa kłótnia - o reżyserów filmowych, a zwłaszcza o pewną aktorkę. Po spazmach i rzucaniu wazonami, wreszcie następuje zgoda i Bertrand zostaje u Sophie na noc.
Ranek znów okazuje się niełatwy z powodu skrajnej rozbieżności gustów w takich sprawach, jak muzyka, śniadanie - zapach boczku, gatunek kawy... Niemniej w kilka miesięcy później oba mieszkania są już połączone wewnętrznymi schodami, a szczęśliwa para oczekuje dziecka, a raczej trojga dzieci, co wykazały badania.
Ukryj streszczenie