Czas akcji: rok 1975.
Miejsce akcji: Leicester, Wielka Brytania.
Obsada: 3 role męskie, 3 role kobiece.
Druk: "Dialog" nr 5/1977.
Dramat w dwóch aktach.
Leonard Brazil jest popularnym discjockeyem lokalnej stacji Leicester Sound. Prowadzi programy, organizuje konkursy (dla młodych matek, rencistów). Jest pewny siebie, na antenie czuje się swobodnie. Koledzy: mikser Rex, któremu czasem pozwala powiedzieć kilka zdań do mikrofonu i czytający dzienniki Big John podziwiają go i zazdroszczą pozycji. Leonard traktuje jednak kolegów bezpardonowo: bojąc się, że znudzeni wiadomościami słuchacze odejdą od radioodbiorników, przerywa Big Johnowi dziennik w połowie, a kosztem Rexa zdobywa popularność, drwiąc na antenie z jego rzekomej nadwagi. Poniża go i stawia w trudnej sytuacji, zadając na antenie pytania, na które trudno byłoby błyskotliwie odpowiedzieć nawet doświadczonemu prezenterowi. Leonard jest zazdrosny o swoją pozycję: "Nie możesz ścierpieć kogoś innego przy mikrofonie". Koledzy wiedzą, że Leonard spodziewa się propozycji pracy z ogólnokrajowej radiostacji Capital Radio, ale on sam nie chce o tym rozmawiać.
Zanim Leonard został discjockeyem, pracował w biznesie płytowym, a "jak się skończyły dobre czasy", został nauczycielem. Jeszcze wcześniej był zaangażowany w ruch kontestacji, co z perspektywy kilku lat ocenia krytycznie: "wtedy wszystko zdawało się możliwe. [...] Byłem wtedy dość aktywny [...] Łudziliśmy się, że świat się zmienia i inne takie tam romantyczne bzdury". Choć inni mu zazdroszczą, Leonard nie czuje się szczęśliwy - jest rozgoryczony i cyniczny, gdyż nie zrealizował swoich marzeń: "... gdyby dziesięć lat temu, albo nawet jeszcze pięć [...] , kiedy świat był zupełnie inny, ktoś mi powiedział, że zostanę discjockeyem i że takim małolatom jak ty będę bez końca ładował bezmyślną landrynkową papkę, taki kit wciskał, robił wodę z mózgu, to powiedziałbym, że zwariował [...] Nie tak sobie wyobrażałem przyszłość. Nawet w najczarniejszych myślach nie przewidywałem, że do tego dojdzie".
Nicola jest młodą ekspedientką; razem z Susan pracują w supermarkecie. Kiedyś "podprowadzały" towary, ale teraz Nicola boi kraść - pracownicy są rewidowani, a ona nie chce stracić kolejnej pracy. Nicola słucha Leicester Sound i bierze udział w konkursach: gdy udaje jej się trafnie odgadnąć nazwę zespołu i tytuł piosenki odtworzonej na zwolnionych obrotach, wygrywa longplaya. Z okazji koncertu popularnego zespołu Yellow Jacków, który ma odbyć się w Leicester w następną sobotę, Leonard ogłasza kolejny konkurs: Konkurs Stulecia. Jego szefom zależy na tym, by konkurs wzbudził duże zainteresowanie - discjockey ma "pójść na całość". Nagrodą dla zwycięzcy będzie podróż do Londynu w samochodzie Yellow Jacków i czterodniowy pobyt w stolicy na koszt radiostacji. W pierwszym etapie uczestnicy mają odpowiedzieć na pytanie, z którym z członków chcieliby wyjechać, dokąd i dlaczego.
Leonard kwalifikuje Nicolę do drugiego etapu, gdyż wcześniej wybrał ją sobie jako adresatkę swoich programów: "... robię coś, czego nigdy jeszcze nie robiłem. Wybrałem sobie dziewczynę, przeciętną uczestniczkę tego konkursu, i mówię do niej, do jej głosu.". Leonard wybiera głos, który nie jest piękny, głęboki ani fascynujący, lecz "martwy, pusty" - głos, jak mu się zdaje, przeciętnej dziewczyny; wyobraża sobie też twarz Nicoli. W drugim etapie uczestnicy mają przygotować naturalnej wielkości model jednego z członków zespołu Yellow Jacków. Na ten szalony pomysł Leonard wpada w ostatniej chwili; nie do końca wierzy, że uczestnicy zdecydują się go zrealizować. Przypatruje się kukłom z niedowierzaniem: "Naprawdę porobili te kukły? [...] Pewnie całą noc się mordowali, żeby te świństwa porobić. Zasuwają jak małe samochodziki, żeby się tu dostać". Rex tłumaczy mu: "...te małolaty zrobią dosłownie wszystko, co im się każe, żeby wygrać, absolutnie wszystko". Rzeczywiście: Nicola, żeby zrobić model i wygrać konkurs kradnie i oszczędza na obiadach; kupuje ubrania, wypycha model starymi magazynami, mrożonkami i puszkami ze sklepu. Leonard, choć pierwotnie wybrał inne modele, postanawia dopuścić Nicolę do finału.
W finale uczestniczki, Nicola i Jane, muszą odpowiadać na pytania dotyczące zespołu ("Co jest ulubionym przysmakiem Dave'a i kiedy go jada?"), samego konkursu ("Dlaczego chcę pojechać do Londynu?) i regionu ("Kiedy został otwarty Haymarket Centre?"), a także wykonywać infantylne zadania ("Kto głośniej krzyknie na cześć Rossa i chłopaków?"). Finalistki zachowują się i reagują równie infantylnie; Leonard, rozczarowany pospolitym wyglądem Nicoli, mści się i nie pozwala jej wygrać (choć rywalka nie jest bardziej błyskotliwa): "Popatrzyłem na ciebie przed pierwszym pytaniem i zobaczyłem to puste, irytująco puste spojrzenie i wtedy coś mnie napadło. Chciałem przekonać się, ile jesteś gotowa znieść. Miałem nadzieję, że się nie dasz, że coś u ciebie zaskoczy i zaczniesz się bronić. Dlaczego się nie broniłaś? [...] Co się z wami dzieje - co to jest z tym waszym pokoleniem?"
Rex coraz pewniej czuje się przy mikrofonie; jest nie tylko ambitny i cierpliwy, ale też pomysłowy i dowcipny. Nieoczekiwanie Leonard pozwala mu poprowadzić dalszą część programu, w udziałem zwyciężczyni i Rossa - członka zespołu Yellow Jacków. Sam w tym czasie odziera Nicolę ze złudzeń: "Właściwie i tak nie mogliśmy dać ci wygrać, wiesz? Bo już wygrałaś tego longplaya i dziwnie by wyglądało, gdybyś wygrała i jedno, i drugie. Ludzie by powiedzieli, że coś tu śmierdzi [..] A ona i tak nie pojedzie w ich samochodzie, tylko w drugim, z kucharzem i walizkami. Pogada z nimi przez pół godziny w kawiarni przy autostradzie i to wszystko". Nicola nie reaguje; wraca do zamkniętego już supermarketu. Pozornie spokojna, otwiera kolejne opakowania paluszków rybnych i wyrzuca ich zawartość na podłogę. Nie ma już ochoty iść na koncert Yellow Jacków.
Tymczasem Leonard żegna się ze swoimi słuchaczami - zdecydował się przyjąć propozycję pracy w Capital Radio w Londynie. Wie, że w jego życiu niewiele się zmieni: ".. mam robić to samo, tylko na znacznie większą skalę, zasuwać swoją gatkę-szmatkę i pleść bzdury dla znacznie większego audytorium". Uważa, że odbiorcy ponoszą winę za złą jakość programów: "A przecież wystarczy, żebyście po prostu przestali kupować, tylko tyle, przestańcie rzucać się na wszystko, co wam podsuwają".
Ukryj streszczenie