Czas akcji: druga połowa XX w.
Miejsce akcji: Londyn i Nowy Jork.
Obsada: 1 rola kobieca, 1 rola męska.
Druk: "Dialog" nr 4/1989.
Sztuka w 2 aktach.
Dramatopisarz Joe Green mieszka w Londynie. Rzadko wychodzi z mieszkania, leczy się u psychoanalityków i bezkutecznie usiłuje pokonać trwającą od dawna niemoc twórczą. Pewnego dnia telefonuje do niego z Nowego Jorku amerykańska aktorka, Sara Wise, z prośbą o wyrażenie zgody na wystawienie sztuki "Smak pustki" w teatrze off-off-Broadway.
Sara od lat walczy z chorobą i kalectwem. Porusza się o kulach. Zależy jej na roli także dlatego, że bohaterka sztuki Greena jeździ na wózku. Sara nie grała od siedmiu lat, ale teraz, gdy choroba nieco się cofnęła, pragnie wrócić do zawodu i jej zabiegi o rolę, to zabiegi o powrót do życia. Green, boleśnie samotny, cieszy się szansą rozmowy, choćby przez telefon i poprzez Atlantyk.
Stopniowo telefoniczna znajomość obojga przeradza się w zażyłość i przyjaźń. Są sobie potrzebni. Joe miewa napady śmiertelnego lęku - rozmowa z Sarą przywraca mu psychiczną równowagę. Z kolei Sara, dowcipna i inteligentna, potrafi wyczuwać jego lęki, łagodzić je żartem i bezpośredniością. Wie, co to strach, bo sama parokrotnie otarła się o śmierć. Praca nad rolą, pokonanie własnych ograniczeń i zmierzenie się z publicznością wymagają odwagi i determinacji. Rozmowy z Greenem dodają jej sił.
Dyskusje nad sztuką zamieniają się niekiedy w seanse psychoanalityczne, bowiem wyrażone w niej problemy - głównie przeżywanie przez dziecko odrzucenia przez rodziców - są zawoalowaną próbą okiełznania przez Joego własnych demonów z przeszłości. Sara potrafi je zrozumieć, bo własne cierpienia spotęgowały w niej wrażliwość na cierpienia innych.
Mimo rosnącej bliskości, w stosunki obojga wkrada się niekiedy rezerwa i strach przed zbytnim odsłonięciem uczuć, obawa przed niezrozumieniem czy odrzuceniem. Mimo to, obu stronom po każdym chwilowym oziębieniu, udaje się wrócić do zażyłości i wzajemnego zaufania.
Premiera udaje się znakomicie. Sara ma propozycję wyjazdu ze sztuką do San Francisco. Te plany podróży ośmielają Joego do zaproponowania jej wizyty w Londynie. Sara zgadza się z entuzjazmem, co z kolei wprawia Greena w popłoch. Mówi o sobie: "Jestem gruby, starzejący się, zdrowo kopniety budyń. Oto czym jestem. I nie ma w tym nic fajnego. [] Ja jestem katastrofą a nie tym uprzejmym głosem, który słyszysz w telefonie".
Przyjazd odwleka się, bo Sara gorzej się czuje. Musi zrobić serię badań i poczekać na wyniki. Z wyjazdu do San Francisco też nic nie wyszło, bo przez niedopatrzenie Greena jego amerykański agent dał zgodę na występ innej aktorce.
Sara cieszy się propozycją nowej roli, normalnej, nie kalekiej postaci, w sztuce Tennessee Williamsa. Joe reaguje na tę wiadomość atakiem zazdrości. Jest przekonany, że teraz Sara nie zechce go odwiedzić, że już go nie potrzebuje, że to, a nie badania, są prawdziwą przyczyną jej zwlekania z przyjazdem. Sara odwzajemnia się wybuchem żalu pod adresem Greena. Chce mu uświadomić, że naprawdę jest dla niej kimś ważnym. Zawsze to ona potrzebowała kogoś, a teraz "nareszcie to ty potrzebowałeś mnie i potrzebujesz []. I nagle stałam się kimś. Nieszczęsny, zwariowany, interesujący pisarz potrzebowal mnie Bo trzymałam cię przy życiu na drugim końcu tego przeklętego drutu, nie dopuszczałam do ciebie rozpaczy, a to naprawdę jest coś!"
Po czterech miesiącach przerwy Sara i Joe znów wracają do telefonicznych rozmów. Sara zagrała w sztuce Williamsa, ale to wcale nie oznacza, - jak się obawiał Joe - że o nim zapomniała. Stan zdrowia zmusza ją do poddania się operacji. Green obiecuje modlić się za jej zdrowie i opowiada, że zaczął nareszcie pisać nową sztukę, oczywiście z główną rolą przeznaczoną dla Sary. Nieodzowna jest mu jej pomoc i dlatego prosi ją o jak najszybszy przyjazd do Londynu. Na jej cześć zaczyna się odchudzać (z dobrym skutkiem) i dbać o siebie.
Pierwsze spotkanie w mieszkaniu Joego jest trudne, zwłaszcza dla niego. Odwykł od ludzkiego towarzystwa, a bliskość Sary rozpaczliwie go peszy. Oboje ratunek znajdują we wspólnej pracy nad nową sztuką, jednak po paru dniach przychodzi kryzys. Joe wpada w panikę. Rozpacza, że nie potrafi ani pisać, ani żyć z kobietą, mimo że ją kocha. Zmusza Sarę do wyjazdu.
Po czterech miesiącach, w trakcie których nie był w stanie ani zadzwonić, ani odebrać telefonów Sary, Joe komunikuje urażonej kobiecie, że skończył sztukę. Przeprasza za swoje zachowanie, wyjaśniając to chorobą, wcale nie łatwiejszą do wyleczenia jak obwodowa polineuropatia Sary. W końcu udaje mu się powiedzieć te najważniejsze słowa: "przyjedź i zostań ze mną." Sara z pasją wyrzuca z siebie cały żal i dotkliwą urazę, z jaką wróciła z Londynu. Przyznaje, że kocha Joego, ale nie ma zamiaru ryzykować odrzucenia po raz drugi. Joe tłumaczy jej, że pisząc sztukę, uwolnił się od wieloletniego paraliżu uczuć i że teraz już potrafi kochać. Błaga Sarę o zaufanie i podjęcie ryzyka, bo on ryzykuje jeszcze bardziej: "Muszę ci zaufać, że nie padniesz tu nagle na dywan i że nie będę siedział w szpitalu obok ciebie podłączonej do tysiąca rurek i że facet w białym kitlu nie powie mi, że nie żyjesz i że znowu jestem sam, absolutnie, ale to absolutnie sam. Ty ryzykujesz powrót samolotem do domu, ale ja ryzykuję tamto. I zaryzykuję. Ja ci zaufam."
Sara jest wzruszona, bo ten aspekt ich związku nie przyszedł jej do głowy. Obiecuje przyjechać - na próbę, a Joe ma na nią czekać na lotnisku.
Ukryj streszczenie