Autor: Stanisław Moniuszko
Operetka w 1 akcie; libretto: Aleksander Fredro.
Prapremiera: Wilno, jesień 1839.
Osoby: Anzelmo, właściciel oberży; Lizetta, jego córka; Giuseppe, jego brat; Antonio, syn Giuseppa; Bombalo, cyrulik-szarlatan; Rozyna, ukochana Antonia; Fabrizzio, jej opiekun; goście.
Akcja rozgrywa się z początkiem XIX w., w oberży Anzelma w Apeninach.
Burza szalejąca w Apeninach sprowadziła do zajazdu w górach komplet gości. Wszystkie pokoje zajęte, a stale jeszcze zjawiają się nowi przybysze. Gospodarz zajazdu, Anzelmo, i jego córka, śliczna Lizetta, grupę wędrownych aktorów szukających noclegu lokują ostatecznie w jadalni i... w stajni. Lecz następnemu przybyszowi mówią już, że nawet wielebny by tutaj nie pomógł - nie ma miejsca.
Tym następnym okazuje się Antonio, bratanek Anzelma; niegdyś wyruszył potajemnie w daleki świat, a teraz - powraca do domu; jego więc trzeba będzie jeszcze gdzieś zmieścić. Na razie przystojny chłopak opowiada kuzynce Lizetce o swych wędrówkach i wielu przygodach, i o tym, że gdy zamierzał już wracać do domu, w Bolonii zakochał się w pięknej dziewczynie... Nie przemówił do niej ani słowa, wymieniali tylko spojrzenia, panna była bowiem zawsze pod kuratelą zazdrosnego starucha, ale dziś dostrzegł, że wybrali się w drogę, w kierunku Florencji. Wyprzedził ich zatem, dotarł tutaj, a ponieważ to jedyny zajazd w tych stronach, więc i oni na pewno wkrótce się tutaj zjawią. Antonio prosi Lizetkę, aby przyjęła jeszcze i ich na nocleg, a wtedy on znajdzie jakąś sposobność zbliżenia się do ukochanej.
Lizetta, pełna zrozumienia dla uczuć kuzyna, dokwaterowuje go do pokoju szarlatana Bombala sprzedającego "cudowne leki" na wszelkie dolegliwości. Antonio nie kupuje u niego żadnych lekarstw, lecz prosi Bombala o pomoc: kiedy zjedzie tu młoda panna ze swym opiekunem, niech Bombalo starego tak czymkolwiek zajmie, aby do dziewczyny droga została otwarta. Sowicie mu tę fatygę opłaci!
Oczekiwani nadchodzą. Lizetta może im zaoferować jedynie nocleg w fotelach, ale przy takiej burzy - dobre i to. Obleśny staruch, Fabrizzio, przedstawia swą młodą towarzyszkę, Rozynę, jako żonę. Rozyna protestuje, staruch tłumaczy więc, iż żona jest psychicznie chora i jej słów nie trzeba traktować poważnie. Wiezie ją do Florencji do lekarza. Rozyna, zostawszy sama z Fabrizziem, ostrzega, że wszystkim tu rozpowie o jego matactwach, o fałszywym paszporcie, o tym, że wiezie ją przemocą, że opiekun sprzedał mu ją bezprawnie i w ogóle - kroku razem z nim dalej nie zrobi! Fabrizzio jest jednak pewien swego: ma dokumenty stwierdzające jej chorobę psychiczną, a jeśli ktoś wysunąłby jakieś wątpliwości - ma jeszcze sporo złota na ich uspokojenie. W Toskanii zaś ciemną komórką i głodem przymusi ją do ślubu... Kolację jedzą razem z Antoniem i Bombalem. Antonio szepcze czułe słowa do ucha Rozyny i choć zazdrosny Fabrizzio przeszkadza im, jak może - uzyskuje od niej zapewnienie o wzajemności uczuć. Bombalo i Antonio starają się upić Fabrizzia chcąc stępić jego czujność, lecz stary jest podejrzliwy i ostrożny; zwraca baczną uwagę na każdy krok i gest Rozyny.
Tymczasem chytry Bombalo postanawia zarobić od każdej ze stron, i z kolei - za dobrym wynagrodzeniem - zdradza Fabrizziowi tajemnicę Antonia: chłopak zamierza porwać Rozynę! Sam Bombalo, pewien zaufania Fabrizzia, ofiarowuje się, za sutą opłatą, zabezpieczyć mu dziewczynę i przeprowadzić natychmiast przez toskańską granicę, jeśli tylko Fabrizzio zgodzi się powierzyć ją jego opiece. Fabrizzio oczywiście nie jest aż tak tępy, natomiast korzysta z pokoju szarlatana, aby tam - usunąwszy Antonia - zamknąć Rozynę na noc.
Bombalo, nie zrażony pierwszym niepowodzeniem, przygotowuje drabinkę sznurową; zamierza po niej sprowadzić Rozynę z pokoju na piętrze. Natomiast Lizetta wpada na inny pomysł: pyta aktorów z wędrownej trupy, czy mają wśród swych rekwizytów kostiumy i akcesoria żandarmów. Gdy okazuje się, że tak, prosi dwóch z nich, by odegrali maskaradę i w przebraniu żandarmów wyprowadzili Fabrizzia daleko od zajazdu, wmawiając mu, że ma fałszywy paszport. Przez ten czas - wykradną Rozynę.
Aktorzy grają swe role znakomicie. Aresztują zaskoczonego Fabrizzia i zabierają rzekomo na posterunek, zaś Antonio ma Rozynę dla siebie!
W dodatku Anzelmo sprowadził tu ojca Antonia, Giuseppa, który nie mógł już doczekać się powrotu syna. Teraz z radością wybacza mu jego młodzieńczą chęć przygód i ucieczkę z domu, akceptuje też związek z Rozyną, bo o ich uczuciu opowiedzieli mu już Anzelmo i Lizetta. Rozyna tłumaczy im swoją sytuację. Fabrizzio to przyjaciel jej opiekuna; ów opiekun właśnie oddał ją w jego ręce, zastrzegając sobie za to zatrzymanie połowy jej posagu. W Bolonii bali się zmusić ją do małżeństwa, Fabrizzio wolał przewieźć dziewczynę do Toskanii, gdzie nikt jej nie zna, zatem - nikt by nie mógł jej pomóc. Aby zaś w drodze jej ewentualne skargi i protesty nikogo nie wzruszały, Fabrizzio postarał się o fałszywe paszporty: wiezie Rozynę jako swoją umysłowo chorą żonę.
Dowody tych matactw Rozyna ma przy sobie - wychodząc z żandarmami, Fabrizzio zostawił w zajeździe wszystkie papiery: ugodę sporządzoną z jej opiekunem, fałszywe świadectwa medyków. Teraz, gdy zabrali papiery - już się go nie lękają. Giuseppe udziela młodym ojcowskiego błogosławieństwa, a kiedy Fabrizzio powraca do zajazdu, nie ma już ani dziewczyny, ani dokumentów, które pozwalałyby ja odzyskać; widząc swą przegraną powraca do Bolonii. Natomiast jeden z aktorów-żandarmów prosi o zasłużoną nagrodę: o rękę Lizetty. I w rezultacie dwie ślubne pary połączył ten jeden nocleg w Apeninach.
"Nocleg w Apeninach" napisał Aleksander Fredro w 1825, po powrocie z Włoch, gdzie przebywał u swego brata, Maksymiliana. Stąd zapewne to dość niezwykłe u niego miejsce akcji. Libretto przesłał Karolowi Kurpińskiemu, który jednak nie napisał do niego muzyki, natomiast zainteresowało się tym drobiazgiem - niezależnie od siebie aż pięciu innych kompozytorów: Franciszek Mirecki (1791-1862), Adolf Sonnenfeld (1837-1914), Eugeniusz Gluziński (1852 -1936), Michał Świerzyński (1868 - 1957) i - Stanisław Moniuszko; otrzymał on tekst w 1839, w trakcie swych studiów w Berlinie.
Niestety, żadna z pięciu wersji muzycznych "Noclegu" nie zyskała większego powodzenia. Wersja Moniuszkowska po bodaj dwu inscenizacjach (Wilno 1839, Lwów 1841) poszła na długie lata w zapomnienie. Powróciła na sceny (głownie teatrów dramatycznych) w latach powojennych, a w pełnym brzmieniu przypomniano ją dopiero w 1969 w Teatrze Muzycznym w Gdyni, odtwarzając z partytury przywiezionej z teatru lwowskiego przez Mieczysława Krzyńskiego, który ją także na nowo opracował. Nowej adaptacji Fredrowskiego libretta dokonał Roman Sadowski.
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryńki, PWM 1994