Operetka w 3 aktach; libretto: Alfred Maria Willner i Heinz Reichert.
Prapremiera: Budapeszt 4 II 1918.
Premiera polska: Warszawa 21 VIII 1920.
Osoby: Pal, stary wieśniak; Małgosia, jego wnuczka; Sandor, malarz; baron Arpad, malarz, jego przyjaciel; Wilma, śpiewaczka, dawna przyjaciółka Sandora; Lajos, narzeczony Małgosi; Borcza, dziewczyna wiejska; malarze, wieśniaczki, wieśniacy.
Akcja rozgrywa się na węgierskiej wsi i w Budapeszcie, w pierwszych latach naszego wieku.
Akt I. Nadchodzi jesień i z małej wioski pod Budapesztem malarze wracają już z pleneru do miasta. Jeden tylko Sandor zamierza zostać dłużej. Maluje portret wiejskiej dziewczyny, Małgosi. Wydaje mu się, że będzie to dzieło jego życia, że przyniesie mu sławę; Sandor nie może więc odjechać, poza tym trudno mu rozstać się z Małgosią. Kocha ją... Wiadomość o zainteresowaniu malarza Małgosią dochodzi do jej dziadka i opiekuna, starego Pala, ale Pal nie bierze tego poważnie, nie zwraca uwagi na plotki ("Co mnie obchodzą ludzie i cały świat...").
Przyjeżdża tymczasem, chcąc zabrać Sandora do miasta, jego dawna przyjaciółka, śpiewaczka Wilma. Przyjaciel Sandora, baron Arpad, opowiada jej o miłości malarza do wiejskiej dziewczyny, lecz Wilma również nie traktuje tego serio. Zresztą - nie traktuje tego serio również i sama Małgosia, która powraca właśnie z pozowania malarzowi. Sandor przybiega za nią. Stara się ją pocałować, mówi o miłości... Małgosia jednak nie uznaje takich miejskich flirtów. Ma narzeczonego, Lajosa; wprawdzie pojechał na roboty żniwne, lecz już wkrótce wróci i wtedy ona się za niego wyda. Na innych nie patrzy, chociaż... szczerze mówiąc, pięknymi słowami zamącił jej Sandor w głowie. Trudno go przecież nie słuchać, gdy śpiewa "Taki jestem zakochany, o Małgosiu ma!..." Namawia ją na wspólny wyjazd do miasta. Tam dokończy jej portret, a potem wezmą ślub i będą zawsze razem.
Do chaty, w której Małgosia mieszka ze swym dziadkiem, przypadkowo zagląda Wilma. Orientuje się, że to właśnie ta dziewczyna została jej rywalką, ale jest spokojna o wynik tej rywalizacji. Małgosia, choć ładna, jest bardzo prymitywna i naiwna, nie zna życia, nie była nigdy w mieście.
Powracają ze żniw wiejscy chłopcy, wśród nich Lajos. Nie może już doczekać się spotkania ze swoją Małgośką. We wsi jednak dowiaduje się, że jego dziewczyna pozowała w lecie jakiemuś malarzowi; Małgosia jest dziwnie skrępowana w obecności Sandora, jakby odmieniona - Lajos obraża się na nią i idzie do karczmy. Natomiast Sandor przeprowadza poważną rozmowę z Wilmą; przyjaciółka ostrzega go przed romansem z wiejską dziewczyną. Zawróci jej tylko w głowie, a potem znudzi się nią, nie będzie wiedział, co z nią zrobić. Sama roztacza przed nim cały swój urok i... woń paryskich perfum. Sandor jednak nie chce jej słuchać, przekonany, że tutaj, na wsi, odnalazł się dopiero naprawdę jako artysta i jako człowiek. Musi dokończyć portret!
Wilma odjeżdża, Sandor natomiast daje się wciągnąć w sprzeczkę z pijanym Lajosem. Powala na ziemię oszołomionego winem chłopaka, Lajos wyciąga nóż... Rozdziela ich przerażona Małgosia i Sandor już wie, że wygrał. Błysk niepokoju w oczach dziewczyny powiedział mu, że Małgosia go kocha, że pojedzie z nim.
Akt II. W swej pracowni na poddaszu, w Budapeszcie, Sandor usiłuje skończyć portret Małgosi. Małgosia ostatecznie przyjechała do miasta, a razem z nią - jej dziadek. Sandor kocha nadal Małgosię, nadal - przynaglany przez dziadka - przebąkuje o ślubie, ale coraz częściej drażni go jej brak obycia, jej naiwna prostota. Nigdzie się z nią nie pokazuje, Małgosia uczy się całymi dniami, aby nie przynieść mu wstydu, gdy zostanie jego żoną, nauka jednak idzie jej opornie.
Sandor maluje. Stale jeszcze brak mu pełni wyrazu w portretowym oku Małgosi, nie może uchwycić właściwego spojrzenia, nie może skończyć dzieła. Odwiedza go Wilma z baronem Arpadem. Ośmiesza w oczach Sandora Małgosię, przebierając ją w suknie, w których dziewczyna porusza się niezdarnie, komicznie, obnaża całą jej prostotę. Małgosia nie orientuje się początkowo, że Wilma, którą w swej naiwności uważa za przyjaciółkę, robi z niej pośmiewisko. Kiedy zrozumiała to wreszcie, chce Wilmę wyrzucić z mieszkania, krzyczy i ostatecznie sama wybiega z płaczem z pokoju.
Wilma zrobiła to dla dobra Sandora: niech zobaczy, w co się wplątał; taka scena musiałaby przecież nastąpić - prędzej czy później. A przy okazji zaprasza go do siebie na wieczorne przyjęcie. Będzie minister, załatwi mu stypendium do Paryża, start do kariery. Sandor ulega urokowi Wilmy i jej dyplomatycznym talentom.
Do Małgosi przychodzi Lajos. Z tęsknoty za dziewczyną przeniósł się do miasta i pracuje jako woźnica; chciał być blisko Małgosi, by pomóc jej w razie potrzeby. Wina od tamtego dnia nie bierze do ust! Powraca Sandor i robi Małgosi wyrzuty, że pozwoliła tak się ośmieszyć - Małgosia wpada w złość i Sandor dostrzega w jej oczach błysk, na który czekał tak długo! Kończy portret. Teraz już wie na pewno, że zyska sławę - dzięki niej, Małgośce! I znowu wszystko wydaje się cudowne, póki nie nadchodzi wieczór. Mimo próśb Małgosi, aby dziś właśnie, w takim dniu, pozostali razem, Sandor idzie na przyjęcie do Wilmy. A Małgosia i dziadek wspominają piękne, spokojne wieczory na wsi, u siebie...
Akt III. Jest znowu lato. Borcza, wiejska gospodyni u Sandora, zbiera się do odjazdu na wieś, na czas żniw. Małgosia i Pal szczerze jej zazdroszczą, ale oto - przybiega Arpad z radosną wiadomością: Sandor za portret Małgosi zdobył złoty medal na wystawie malarstwa. Stał się sławny, czeka go kariera.
Przychodzi malarz, umawia się z przyjaciółmi na wieczorny uroczysty bankiet. Do Małgosi... ma tylko prośbę, aby przygotowała mu białą koszulę; ani jednego słowa o sukcesie, ani jednego pocałunku. Zajęty swoimi sprawami, prawie jej nie zauważa. Serdecznie natomiast wita się z Wilmą, która przybyła, by złożyć mu gratulacje. Z nią dzieli się swoją radością,, z nią ma moc spraw do omówienia, z nią wybiera się na bankiet. Przyznaje jej rację: musi jeszcze dziś porozmawiać z Małgosią i wyprawić ją na wieś; teraz, kiedy jest popularny, ceniony, nie może kompromitować się prostą dziewczyną. Powróci w jego życie Wilma. Na pożegnanie całuje Wilmę - jak dawniej, jak kochankę. Widzi to Małgosia i sama podejmuje decyzję: wraca na wieś. Posyła po Lajosa, żeby pomógł jej przy pakowaniu, on - oczywiście - jedzie razem z nią. Kocha ją przecież nadal, czekał na nią; jeżeli Małgosia zechce, to jeszcze dziś weźmie z nią ślub! Zabierają z Palem swoje rzeczy, zabierają klatkę ze skowronkiem i - odchodzą.
Sandor, wróciwszy do pracowni, zastaje pustkę. W pierwszej chwili jest mu żal, lecz potem mówi: może to i lepiej?
"Skowronek" powstał w środkowym okresie twórczości Lehara, stosunkowo najmniej znanym, bo też i mniej interesującym. W czasie I wojny światowej twórca "Wesołej wdówki" i "Hrabiego Luxemburga" poświęcał czas na pisanie utworów okolicznościowych, hurapatriotycznych, piosenek i widowisk podnoszących na duchu upadającą armię. "Skowronek" był pierwszą zapowiedzią powrotu Lehara do normalnej, "apolitycznej" twórczości operetkowej.
Mimo że dwa akty rozgrywają się w Budapeszcie, nie ma w nich ani salonów, ani balów, a postać barona jest zupełnie marginesowa. Tę operetkę przepoił Lehar sielską, niemal ludową muzyką, z której najpiękniejsze fragmenty - to piosenka dziadka "Co mnie obchodzą ludzie" oraz duet Małgosi i Sandora "Taki jestem zakochany, o Małgosiu ma!" Rywalizuje z nimi piosenka Wilmy o zdobywaniu mężczyzn za pomocą perfum.
W Polsce "Skowronek" wystawiany był kilkakrotnie. W jego pierwszej u nas inscenizacji Małgosią była Mieczysława Ćwiklińska, Sandora grał wówczas Bolesław Mierzejewski, dziadka - Józef Redo, Lajosa - Ludwik Sempoliński. W 1939 Małgosię śpiewała Lucyna Szczepańska.
Nowymi tłumaczami libretta są Danuta Baduszkowa i Mirosław Łebkowski.
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
Ukryj streszczenie